Porzucona lalka

twojacena.pl 4 dni temu

Jadwiga Kowalska weszła do klatki schodowej w bloku przy ulicy Jana Pawła II, gdzie mieszkała rodzina jej syna. Serce kipiało euforią i ekscytacją zaraz po jej przybyciu wszyscy mieli zobaczyć niespodziankę, jaką była piękna, manualnie wykonana koralkabukiet dla ukochanej wnuczki. W dłoniach trzymała półmetrowe pudełko, które przewiązała krzyżowo różową wstążką z jedwabiem, a na wierzchu lśnił puszysty kokardkowy wieniec.

Jadwiga nie szczędziła ani sił, ani czasu, ani pieniędzy, by ten prezent stał się faktem. Rozpoczęła prawdziwą akcję specjalną! Pojechała do Krakowa, do mistrza, który specjalizował się w odnawianiu starych lalek. Sama uszyła niebieską sukienkę i czapeczkę, a do zestawu dodała futrzaną kurtkę z filcu, wełniane rękawiczki, szalik z czapką, delikatne koronkowe podwiązki z koszulką oraz kolejną sukienkę w groszki. To była dokładnie ta lalka, którą, jako skromna ośmioletnia dziewczynka z ubogiej rodziny, dostała w prezencie urodzinowym pod koniec lat sześćdziesiątych. Jedyna piękna zabawka ile euforii i niezapomnianych wrażeń przyniosła małej Natalii w tamtych latach! Jadwiga postanowiła tą chwilę przywrócić do życia. Bo współczesne lalki są bezduszne, puste, a niekiedy mają smutne, groteskowe twarze a ta

Ojej wyraziła pierwsze mieszane wrażenie synowa, skąd w ogóle wzięłaś ten rarytas?

To moja pierwsza i jedyna lalka! odparła Jadwiga, nie dostrzegając zdziwienia. Pojechałam specjalnie do siostry na wsi, żeby ją odebrać, bo w domowym domu leżała od lat. Wszystko rodzeństwo przyszło na chłopców, więc nie miałam kogo po mnie zabrać. Lalka leżała w pudełku z połamanym nóżkiem Płakałam wtedy, kiedy nóżka się złamała! A z czasem stała się zupełnie inna Teraz wygląda jak nowa, a choćby lepsza! Restaurator czary odmienił!

Babciu, daj, daj! podskakiwała wnuczka, patrząc na lalkę.

Podoba ci się?

Piękna ale jaka sukienka ja też taką chcę!

Mam ją uszyć i będziemy prawie takie same?

Oj, mamo, kto teraz nosi takie wyraźnie radzieckie stroje? wtrącił się syn Szymon.

Cicho, tato! Ja chcę, chcę! zachwycała się pięcioletnia Ludmiła.

Będzie twoja, kochana, wszystko będzie! zapewniła ją babcia. A tak przy okazji, nazywa się Natalką.

Eeek, znów protestowała dziewczynka, to złe imię! Nazwą ją Chelsea!

Ale kochanie! wykrzyknęła babcia, tak nazywa się pies!

Nie, będzie Chelsea, jak z kreskówki! tupnęła Ludmiła i pogłaskała lalkę po twarzyku. Oczy Chelsea otworzyły się szeroko, jakby znowu zobaczyły niebo. Wow! Widzieliście?!

Szwagierka, w przeciwieństwie do synowej, wyraziła prawdziwe zachwycenie:

Ach, miałam podobną w dzieciństwie! Tylko miękkie, wypchaną. Ale co za urok! Ludwiki, daj mi ją na chwilę

Ludmiła niechętnie oddała lalkę drugiej babci i bacznie obserwowała, jak obracają prezent.

Ależ piękność! kontynuowała szwagierka, popatrzcie na różowy rumieniec i te jasne oczka! Jaki otwarty i wzruszający wzrok! A ubranko jak misternie uszyte, nie uwierzycie, ale w dzieciństwie miałam dokładnie taką niebieską sukienkę!

Szyłam na radzieckich wykrojach wyjaśniła Jadwiga, trochę zawstydzona.

Co? Ty sama? I całe ubranko? To niezwykła precyzja! Brawo, Tatko, brawo, mistrzyni! Nie wiedziałam, iż szyjesz.

Piękna rzecz, przyznaje i szwagier, gładząc swoje wąsy koloru dojrzałej pszenicy.

Jadwiga, nie przyzwyczajona do takiego zainteresowania, machnęła ręką, a na policzkach pojawiły się rubinowe plamki, nie mniej jaskrawe niż u NatalkiChelsea.

Oczy szwagierki znów rozbłysły zachwytem, jakby odzyskały młodzieńczą energię. Stała się jak dziecko, które czuje podniecenie, i zbliżyła się, jakby zamierzała zrobić psotę:

Zobaczmy, co ta lalka potrafi! No, Natalko, czyli Chelsea, Boże, wybacz

Szwagierka przycisnęła lalkę do brzucha i ta, dziecięcym elektronicznym głosem, wykrzyknęła: Mama!.

Młodsze pokolenie czyli rodzice dziewczynki spojrzało na siebie ironicznie i uśmiechnęło się powściągliwie. Łzy w oczach Jadwigi były nostalgią za dzieciństwem. Szwagierka niepewnie zakrzyknęła, a szwagier rozpromienił się uśmiechem, jakby w niej było dziecko. Ludmiła, przyczynka całej sceny, klaśnęła w dłonie i wyciągnęła lalkę: Oddaj, proszę!.

Jeszcze chwila! odparła szwagierka i postawiła lalkę na podłodze, nucąc: stuk, stuk, malutki chodzi Idzie! Idzie!

Mamo z trudem powstrzymujący się śmiech, wtrącił się Szymon nie sądzę, iż współczesne dziecko musi być tak zdumione

Wiele wiesz! Ja w dzieciństwie byłabym gotowa oddać duszę za taką lalkę. Albo zjeść kilogram gotowanej buraczki fuj, jaka to okropność Nie lalka, a marzenie, nie do przyjęcia w dzisiejszych czasach. Tatko, jesteś wspaniała! podsumowała, wręczając zabawkę wnuczce. Najlepszy prezent tego dnia od ciebie!

Ojej, proszę zarumieniła się Jadwiga, kierując się w stronę stołu. Jej wzrok niechcący spoczął na Ludmiłe, która zaglądała pod sukienkę lalki, szukając małego guzikka. Mama! Mama! ciągle słychać było.

Ludzia, kochanie, nie rozkręcaj przycisku, żeby nie zniszczyć tego, co naprawiliśmy wyjaśniła Jadwiga szwagierce. Wszystko z czasem się niszczy.

Szwagierka zamyśliła się, iż starsi ludzie zawsze tak robią wyciągają coś ze skrzyni i potem drapią się po nerwach, patrząc na starocie.

Ludmiło, słyszałaś babcię? zapytała Jadwiga córkę, udając zmartwienie.

Aaa.

Dorośli kontynuowali rozmowy. Na zdrowie solenizantki wzniesiono pierwsze toast. Sama Ludmiła biegła do stołu, potem znów zabierała się za nowe zabawki, równocześnie oglądając kreskówki. Lalka, już rozebrana, leżała na podłodze Obok niej położył się kot i zaczął pieczołowicie liżeć białe, starannie ułożone włosy lalki. Jadwiga siedziała przy oknie i nie zauważyła, co się dzieje z Natalką. Reszta gości zapomniała o lalce.

Gdzie nasz najstarszy wnuk, Andrzej? nagle spytała Jadwiga.

Bawi się z kolegami odparł syn. Nie interesuje go to, młodość ma własne przygody.

A solenizantkę już przywitaliście?

Tak, podnieśliśmy ją za uszy pięć razy, po jednej za każdy rok, a potem, rozemocjonowana, podarowaliśmy kredki i kolorowankę.

Czy można podnosić dziecko za uszy? oburzyła się szwagierka.

To tylko żart, niewinna zabawa wtrąciła synowa, przywołując stare spory, kiedy starsza siostra ciągnęła mnie za warkocz, ty nie przejmowałaś się

Szwagier odłożył kieliszek i przewrócił oczami w sufit. Hehe, powiedział i położył rękę na oparciu krzesła żony.

Nie wymyślaj. Kłóciliście się, nie kochaliście się, ale ja was rozdzielałam, kiedy ich widziałam. Te rany z dzieciństwa zażaliła się szwagierka Jadwidze wszyscy nas biją, uciskają. A ojciec nigdy nie dotknął nas ręką, najwyżej klapnął ręcznikiem!

Nie, biją, pamiętam. Ola była ulubienicą, a ja upierała się synowa.

Lepiej pamiętaj prawdziwe, a nie wymyślone dziecięce historie! Ile ci daliśmy, niewdzięczna!

Nie mówię, iż nic nie daliśmy, ale Olce więcej. Kupiłaś jej mieszkanie.

No właśnie Była możliwość i kupiliśmy. Tobie zaś opłaciliśmy studia, utrzymywaliśmy cię do dwudziestu dwóch lat! Ola sama się uczyła, pracowała od drugiego roku, jej własne pieniądze na mieszkanie, my tylko pomogliśmy.

Synowa napukała wargi i chciała coś dodać, ale Jadwiga, czując, iż wisi zapach palonych, postanowiła rozładować atmosferę:

Powiedziałam już, iż mam papugę. Wyobrażacie sobie? Wyszedłam wczoraj rano na loggię, a on siedział na drzwiczce szafy i mówił: cześć, piękna!

Wszyscy oprócz rozzłoszczonej synowej wybuchnęli śmiechem. Szwagier zasugerował, iż to sąsiad.

Zapytałam wszystkich, kto otworzył drzwi, nikt nie wie! Ciocia Marta, sąsiadka z podwórka, dostała ode mnie starą klatkę, bo kiedyś trzymała papugę. Nazwaliśmy go Piotrem. Ładny, złocistożółty, duży jak nasz dom

Nagle twarz Jadwigi wykrzywiła się w maskę przerażenia. Wszyscy spojrzeli tam, gdzie patrzyła.

O co ci się śni, kochana? zawołała i wstała, potrząsając stół nie wolno tak robić! Schowaj kredki natychmiast!

Ludmiła podniosła niewinne oczy. Trzymała NatalkęChelsea w jednej ręce, a w drugiej czerwony kredek, którym podkreśliła policzki lalki, dodając jej rumieńców.

Ojej! wyrwał się z rąk papież (czyli ojciec) i podbiegł, chwytając kredkę. Dlaczego popsułaś lalkę? Babcia teraz będzie płakać, a Chelsea też, bo jest smutna!

Ojej, Ludmiło przewróciła głowę szwagierka, patrząc na Jadwigę z przerażeniem. Nie wygląda to dobrze.

Dziewczynka zaczęła płakać i, rzucając lalkę, podbiegła do mamy. Szymon podniósł lalkę, wyrażając żal całym ciałem.

Może się umyje? zaproponowała teściowa. W wannie, z mydłem, ale nie zamocz włosy.

Położyła rękę na ramieniu szwagierki i przycisnęła:

Dziecko nie ceni nic, wszystko jest dziś tak krótkie, co zrobić? Nie martw się, Tato. To tylko zabawka

Nie, nie tylko wyszeptała Jadwiga. Zaraz wyjdę. Pomogę Szymonowi.

Szymon wrócił pierwszy. Potem, uspokajając się, wróciła Jadwiga, trzymając lalkę jak żywą istotę. Wszyscy patrzyli w ciszy, jak podnosiła niebieską sukienkę, siadała na kanapie i ubierała lalkę. Na policzkach NatalkiChelsea pozostały kreski po kredce. Przeciągnęła włosy i uśmiechnęła się wnuczce.

Chodź tutaj, Ludmiło. Muszę ci coś powiedzieć. Nie bój się, babcia nie będzie cię karcić.

Dziewczynka niepewnie podeszła, a Jadwiga usiadła ją na kolanach, a obok leżała niebieska lalka o błękitnych oczach.

Kiedy byłam mała, nieco starsza od ciebie, prawie nie miałam zabawek i ubrań. Pożyczałam wszystko od starszych sióstr, a ich było troje. Mieliśmy też brata, który pracował w gospodarstwie, zanim został powołany do wojska; nazywał się Kacper. Żyliśmy skromnie matka utrzymywała nas sama. Mój ojciec zmarł, gdy nie miałam jeszcze roku. Na urodziny matka dawała nam bułkę za sześć groszy to był nasz jedyny prezent. Ja, najmłodsza, dostawałam wszystko z reszty, ale nie narzekałam, rozumiałam sytuację Matka robiła, co mogła, a ja od pięciu lat pomagałam w gospodarstwie, pasąc kury.

Wtedy, gdy Kacper był drugi rok w wojsku, w naszym sklepie wsiął samochód z nowymi zabawkami, wśród nich była piękna lalka. Była tak droga, iż nikt jej nie kupił. NazwaliTak, dzięki tej starej lalce zrozumiałam, iż prawdziwe bogactwo kryje się w pamięci i miłości, które przekazujemy kolejnym pokoleniom.

Idź do oryginalnego materiału