Dzisiaj ponownie udałem się w te same miejsca, w których byłem w minioną środę i spotkała mnie miła niespodzianka. Po padającym przez ponad 27 godzin lekkim deszczu, parafrazując piosenkę Homo Homini, rzec można, iż grzyby ruszyły w drogę do lasu.
I ja je w tym lesie znalazłem. Zebrałem 21 zdrowych i dorodnych prawdziwków, kilkadziesiąt kozaków ( a zbierałem tylko te mniejsze i często same kapelusze) do tego dwie sowy i parę czarnych łebków.
Na późny obiad były borowiki w śmietanie z ziemniakami, a do suszenia poszła taka partia, iż z zupami grzybowymi z borowików nie będzie tej zimy kłopotów. O kozakach nie wspominając.
Dobra droga |
Dobry zagajnik brzozowy |
Dzisiejsze plony |