W Warszawie mieszkam od 2006 roku, Marek zaś od urodzenia. Muszę bez bicia przyznać, iż oprócz Warszawy oraz Kampinosu, które zdołałam poznać naprawdę gruntownie, reszta województwa to dla mnie trochę enigma. Oczywiście bywałam a to nad Zegrzem, a to w Otwocku. Kręciłam też trochę rowerowych kilometrów po Mazowszu. jeżeli jednak dysponowałam czasem czy sposobnością, to jechałam jednak gdzieś dalej. W ostatnim czasie, przyjazd Rudych Rodziców zmobilizował mnie do ruszenia na mazowiecką ziemię, co zaprocentowało pomysłem na jednodniową wycieczkę z Warszawy, obejmującą skansen w Sierpcu i Płock. Sprawdźcie, dlaczego warto odwiedzić właśnie te dwa miejsca.
Pomysł na jednodniową wycieczkę z Warszawy Zachodniej
Ponieważ mieszkamy na obrzeżach stolicy i to po jej zachodniej stronie, to wybór kierunku wycieczki podyktowany był właśnie naszym położeniem. Zarówno do Płocka, jak i skansenu w Sierpcu mamy dogodny dojazd. Głównie dlatego, iż nie musimy przebijać się przez całą Warszawę. Wskakujemy po prostu na trasę gdańską i w drogę! Oczywiście, z innych części stolicy też spokojnie ogarniecie tę wycieczkę w jeden dzień. Po prostu będziecie musieli wygospodarować odrobinę więcej czasu w dojazd.
Punkt 1: Skansen w Sierpcu
Wycieczkę warto zacząć od najodleglejszego z dwóch punktów trasy, czyli od skansenu w Sierpcu, a dokładniej od Muzeum Wsi Mazowieckiej. My do pokonania mieliśmy 108 km. Po półtorej godziny jesteśmy na miejscu. Ja bilety zakupiłam przez internet -> 20 zł normalny, 15 zł ulgowy/emerycki. Z ich wydrukiem kierujemy się od razu do bramy głównej, gdzie ochroniarz daje nam opaski na rękę, które umożliwiają swobodne poruszanie się przez cały dzień po terenie skansenu.
Skansen w Sierpcu – zwiedzanie
Moje świętokrzyskie serce jest wierne jednemu skansenowi – Tokarni. Od dziecka tam zaglądałam i za każdym razem zachwyca mnie tak samo. Dlatego względem skansenu w Sierpcu miałam wygórowane oczekiwania. I choć jest sporo mniejszy niż Tokarnia, to z miejsca mnie zauroczył. We wrześniu przed zabytkowymi domami dojrzewają owoce i warzywa, a smukłe słoneczniki pochylają swoje coraz cięższe głowy ponad plecionymi płotkami. Owce skubią trawę, kozy wspinają się po drzewach, a kury, indyki i gęsi wylegują się na piasku. Istna sielanka. Najpierw przechodzimy wzdłuż powozowni, a następnie schodzimy ku rzece Sierpienicy. Blisko jej brzegu wznosi się zagroda z Drwał oraz Karczma Pohulanka. Kawałek dalej znajduje się drugie wejście na teren skansenu. Stamtąd wspinamy się ku drewnianemu kościołowi z Drążdżewa datowanemu na I połowę XVIII wieku. Po zajrzeniu do jego wnętrza kierujemy się na polną drogę wysadzaną drzewami, przy której stoją kolejne zabytkowe chałupy. Do większości z nich można wejść, by przyjrzeć się ich wyposażeniu, które obrazuje, jak niegdyś się w nich mieszkało. Nie wiem, jak Wy, ale ja uwielbiam zapach, jaki unosi się w tych starych domach. Mogłabym się nim inhalować.
Skansen w Sierpcu – młyn, dwory i obiad w Pohulance
Po odwiedzeniu wszystkich domów i zagród, skręcamy ku dumnie wznoszącemu się na krańcu skansenu drewnianemu wiatrakowi z Zalesia. Można zajrzeć do jego wnętrza, gdzie z bliska przyjrzeć się można jego mechanizmowi. Stamtąd maszerujemy bezpośrednio ku dworowi z Uniszek Zawadzkich. Tam możemy się przekonać jak mocno różniło się wyposażenie „pańskiego domu”. Przepych, piękne meble, dekoracje. Wracamy ku głównemu wejściu, nieopodal którego znajduje się drugi dwór, tym razem z Bojanowa. Tu wyposażenie oraz wystrój pozostało bardziej „na bogato”. Spotykamy tam panią, która haftuje serwetkę naciągniętą na tamborek. Jak się okazuje, szykuje się do Dni Dziedzictwa. A te zaplanowane były na zbliżającą się sobotę. Ich elementem miały być m.in. warsztaty hafciarskie. Po opuszczeniu dworu stwierdzamy, iż nasz apetyt nieco się zaostrzył. Wracamy więc do Pohulanki, gdzie pałaszujemy obiad. Ja z Rudym Tatą decydujemy się na pierogi z serem i śmietaną, Ruda Mama na danie o dość intrygującej nazwie Okryjbieda (bigos podawany z ziemniaczanymi kluseczkami). Do tego oczywiście kompot. Za całość płacimy 60 zł. Decydujmy się też na zakup wiejskiego chleba oraz smalcu. Ten pierwszy był wyśmienity. Ten drugi, z relacji rodziców i teściów wiem, iż też był doskonały.
Skansen w Sierpcu praktycznie
- Skansen położony jest przy szosie nr 10 w połowie drogi między Płońskiem a Toruniem.
- Główne wejście znajduje się od strony ul. Gabriela Narutowicza. Czeka tam na Was duży, darmowy parking, ale też stadnina czy nowoczesny hotel. Drugie wejście zlokalizowane jest w miejscu, gdzie rzeka Sierpienica łączy się ze Skrwą, tuż obok drogi nr 10.
- Jak wspominałam, bilety możecie kupić przez internet. Ale kasy otwarte są też na miejscu.
- Na zwiedzanie warto przeznaczyć 2-3 godziny. My w trakcie spaceru zrobiliśmy nieco ponad 6 km.
- Polecam Wam wpaść do Karczmy Pohulanka. Jedzenie jest pyszne i niedrogie. Koniecznie też zaopatrzcie się w tamtejszy chleb, który jest absolutnie wyborny.
Punkt 2: Płock
Sierpc od Płocka dzieli dystans 40 km. Centrum miasta objęte jest płatną strefą parkowania. Parkomaty są dość gęsto ustawione, więc gwałtownie udaje nam się opłacić postój naszego auta, które notabene zostawiamy blisko ul. Tumskiej – głównego, płockiego deptaka. Stamtąd ruszamy na spacer.
Ulica Tumska
Główną i najważniejszą ulicą płockiego starego miasta jest właśnie Tumska. Ciągnie się od Nowego Rynku do Wzgórza Tumskiego, na którym wznosi się Zamek Książąt Mazowieckich oraz Bazylika Katedralna Wniebowzięcia NMP. Ponieważ zaparkowaliśmy przy Nowym Rynku, to kierujemy się Tumską w stronę Wisły. W dużej mierze funkcjonuje ona jako deptak, przy którym znaleźć można kilka naprawdę ważnych obiektów. A naszym pierwszym celem było Muzeum Mazowieckie, a dokładniej Kamienica Secesyjna.
Kamienica Secesyjna (Muzeum Secesji)
Zwiedzanie zaczynamy od Kamienicy Secesyjnej, czyli oddziału Muzeum Mazowieckiego, które posiada bogate zbiory poświęcone właśnie secesji. To nie tylko swoista podróż w czasie, bo część ekspozycji zaaranżowana została na wnętrza mieszczańskich domów. To również absolutny zachwyt nad piękną ceramiką, obrazami czy… kunsztownymi lampami. Obowiązkowe miejsce do odwiedzenia w Płocku. Dodatkowo polecam porozmawiać z pracującymi tam paniami. Chętnie dzielą się różnymi ciekawostkami na temat zgromadzonych tam eksponatów. Bilet wstępu: 12 zł dorośli, 6 zł dzieci.
Muzeum Art Deco
Na chwilę opuszczamy ul. Tumską i cofamy się na ul. Kolegialną 6. To właśnie tam znajduje się kolejny z oddziałów Muzeum Mazowieckiego, a dokładniej wystawa Art Deco. Co ciekawe, jest ona udostępniana bezpłatnie. W nowoczesnej przestrzeni wystawienniczej, na parterze zgromadzono m.in. bogatą kolekcję wyrobów szklanych, meble (których design wcale nie odbiega od tego, co w tej chwili jest modne), stroje z epoki, piękny, czerwony samochód – Jowett z 1926 roku. Na piętrze natomiast przyjrzeć się można wnętrzom mieszkania należącego do polskiej inteligencji z lat 30. XX wieku. Zaaranżowano tam sypialnię, salon, jadalnię i kuchnię. Tuż obok podziwiać można kolejne przykłady wyrobów szklanych, prześlicznych figurek czy grafik. Rewelacyjne miejsce!
Bazylika Katedralna Wniebowzięcia NMP
Wracamy na ul. Tumską i kierujemy się w stronę Wisły. Po ok. 5 minutach docieramy na Wzgórze Tumskie. To właśnie na jego terenie wznosi się Zamek Książąt Mazowieckich, ale przede wszystkim imponująca Bazylika Katedralna Wniebowzięcia NMP. Należy do pięciu, najstarszych katedr w całej Polsce. Najpierw, w XI wieku postawiono w tym miejscu drewnianą świątynię. Ale po jej zniszczeniu, prawdopodobnie w trakcie najazdu Pomorzan, zadecydowano o postawieniu jej od nowa, ale już tym razem z kamienia. Na przestrzeni wieków była wielokrotnie przebudowywana. Natomiast pod koniec XIX i na początku XX wieku w ogóle groziło jej zawalenie! Oczywiście zaglądamy do wnętrza katedry. A to również robi na nas spore wrażenie. Nawa główna wykonana z marmuru, pięknie rzeźbiona drewniana ambona, Kaplica Królewska w podziemiach której spoczywają prochy władców Polski – Władysława Hermana i Bolesława Krzywoustego oraz 15 książąt mazowieckich. Do tego piękne freski i witraże. Generalnie całe wyposażenie i dekoracje świątyni są niezwykle bogate. Można tam więc spędzić naprawdę sporo czasu, podziwiając je wszystkie.
Wzgórze Tumskie
Po opuszczeniu katedry spacerujemy chwilę po Wzgórzu Tumskim. To przyjemnie zielony, pełen alejek spacerowych teren. Kierujemy się ku jego południowemu krańcowi, gdzie ze skraju skarpy można podziwiać piękną panoramę Wisły, mostu drogowo-kolejowego, molo, czy znajdującego się na drugim brzegu gmachu dawnego elewatora zbożowego.
Molo w Płocku
Płockie molo od razu wpadło mi w oko. Uważam, iż architektonicznie prezentuje się naprawdę dobrze, a stworzony wokół teren – bulwary ze ścieżką rowerową i przystanią żeglarską również wygląda ciekawie i nowocześnie. Podobno jednak molo wzbudzało na początku kontrowersje. Osobiście uważam jednak, iż niepotrzebnie. Dlatego schodzimy do niego ze wzgórza Tumskiego, przechodząc obok amfiteatru i udajemy się na jego kraniec. A tam działa przyjemna kawiarnia. Siedząc na zewnątrz i sącząc kawę można podziwiać widok na skarpę wiślaną, Wzgórze Tumskie, przystań i bulwary. W słoneczną pogodę to idealna przestrzeń do relaksu.
Stary Rynek w Płocku i Browar Tumski
Po kawie postanawiamy wrócić do centrum miasta. Czeka nas wspinaczka po wiślanej skarpie. Poprowadzono po niej sporo ścieżek i schodów, które pozwalają w trakcie spaceru podziwiać rozległe widoki. Po dotarciu na górę przecinamy Plac Książęcy, mijamy kościół Św. Bartłomieja Apostoła i kierujemy się bezpośrednio na Stary Rynek. Otaczają go niskie kamieniczki. Działa tu sporo restauracji. Naszym celem jest Browar Tumski. Przede wszystkim zależało nam na skosztowaniu tamtejszych piw, ale chcieliśmy też zjeść obiad. Ruda Mama i Markowa Mama idą w swych wyborach na całość i obie decydują się na degustacyjny zestaw pięciu piw po 200 ml każdy. Nie doczytały, ile mają degustacyjne szklaneczki, w efekcie biorą… po zestawie na głowę. Ja zapobiegawczo biorę po prostu jedno piwo. Browar Tumski ma nie tylko dobre trunki, ale też naprawdę smaczne dania. Są też opcje wegetariańskie, a ceny są naprawdę przystępne. Na wynos możecie zabrać piwa butelkowe. Czteropak kosztuj 45 zł.
Płock praktycznie
- W Płocku spędziliśmy późne popołudnie. Oczywiście nasza wycieczka nie wyczerpała tematu tamtejszych atrakcji. Na uwagę na pewno zasługuje jeszcze ZOO oraz pozostałe oddziały Muzeum Mazowieckiego: etnograficzny oraz X wieków Płocka. My woleliśmy się skupić na tych, które wymieniłam w tekście. Natomiast moja teściowa wcześniej odwiedziła zarówno zoo, jak i resztę muzealnych wystaw i może je z czystym sumieniem polecić.
- W Płocku spokojnie można się zatrzymać na cały dzień lub półtora. Tak czy inaczej będziecie tu mieli co robić.
Jednodniowa wycieczka z Warszawy: skansen w Sierpcu i Płock – podsumowanie
Od razu zaznaczę, iż z powodu mojej pracy, wycieczki do skanseny w Sierpcu i Płocka realizowaliśmy w ciągu dwóch dni. Gdyby nie moje zobowiązania oraz brak możliwości porannego wyjazdu z okolic Warszawy, spokojnie odwiedzilibyśmy oba miejsca jednego dnia. Według mnie, zarówno skansen w Sierpcu, jak i Płock świetnie się ze sobą łączą tematycznie. I pozwalają na przyjemne zwiedzanie oraz równie przyjemne spacery. Osobiście byłam pozytywnie zaskoczona tak jednym, jak i drugim miejscem. Cieszę się, iż w końcu do nich dotarłam. Stąd, z czystym sumieniem i Wam je rekomenduję. PS. Zdjęcia mojego autorstwa oraz Rudego Taty.