Pomściłem mamę – historia zemsty i sprawiedliwości

polregion.pl 4 godzin temu

**Pomscił za mamę**

Wasza córka jest u nas. Przywieźcie 10 milionów złotych, a zostanie przy życiu. Współrzędne miejsca spotkania prześlę później wyrzucił z siebie mocno zniekształcony męski głos.

Ty… pierdolony gnoju, jeszcze mi warunki stawiasz! wybuchnął Mikołaj, ale rozmówca już się rozłączył.

Mikołaj uchodził za mężczyznę opanowanego, ostrożnego i twardego. Tylko wobec ukochanej żony Bożeny i uwielbianej córki Zosi był łagodniejszy, choć nie zawsze.

Gdy coś szło nie po jego myśli, od razu przypominał wszystkim, kto tu rządzi:

To ja jestem panem w tym domu! To ja was utrzymuję!

I była to prawda: dom w ekskluzywnej dzielnicy kupił, żona chodziła do pracy tylko po to, by pokazywać nowe suknie, a córka jeździła na uczelnię nowiutkim autem, podarowanym przez ojca.

Tyle iż domownicy czasem o tym zapominali.

Ostatnio znów musiał włączyć władcę, gdy okazało się, iż Zosia spotyka się z obiecującym skrzypkiem Ignacym.

On nie jest dla ciebie! I nie będziesz się z nim widywać! warknął Mikołaj. Co to za zawód dla faceta skrzypce? Do tego chuchro jakieś.

Wyjdę za niego! To moja sprawa! Zosia miała charakter nie gorszy od ojca.

Ja cię wychowałem, ja decyduję!

Skończyłam 18 lat, tatusiu, czy zapomniałeś? Jestem dorosła i…

Koniec dyskusji! Dopóki cię utrzymuję, ja decyduję.

Córka uciekła w płaczu, żona przez dwa dni chodziła naburmuszona, ale Mikołaja to nie obchodziło powiedział swoje.

Zwłaszcza iż miał prawdziwe problemy, nie jakąś dziewczyńską fanaberię.

Jego przyjaciel z dzieciństwa, Wojtek, z którym razem zakładali firmę produkującą betonowe bloczki prawie 10 lat temu, znów wymyślił coś głupiego.

Dopiero co spłacili kredyty, zbudowali zgrany zespół, przekupili urzędników i zaczęli zarabiać porządne pieniądze. Żyj i ciesz się!

Ale nie Wojtkowi ciągle mało, ciągle chce się rozwijać.

Zwykle ich kłótnie kończyły się szybko, ale tym razem Wojtek uparł się i oznajmił, iż jeżeli tak, to podzielą biznes.

Jakby to on, Mikołaj, nie był tym, który gasił wszystkie pożary!

Po dwóch tygodniach sytuacja się uspokoiła. Wojtek przestał marudzić, Zosia wróciła do zajęć na uczelni i wieczory spędzała w domu o Ignacym ani słychu.

Aż pewnego wieczora zobaczył ją w towarzystwie jakiegoś chłopaka, prawie w objęciach.

Zosia! Co ty robisz po nocy?! warknął, zatrzymując auto przy parze. A to jeszcze kto?!

W półmroku nie od razu rozpoznał faceta. Gdy w końcu to zrobił, zdumiał się jeszcze bardziej.

Znalazłaś sobie większego nieroba?! Pokazujesz mi charakter? Natychmiast do domu!

Córka, przyzwyczajona do jego tonu, tylko się skrzywiła, ale zanim zdążyła zaprotestować, odezwał się jej towarzysz.

Kto dał panu prawo tak traktować ludzi? uniósł brodę. Myśli pan, iż jak ma pan kasę, to może…

Właśnie tak, szczeniaku przery

Idź do oryginalnego materiału