Polska pasażerka rozpętała chaos na pokładzie samolotu. Trafiła do aresztu w Tajlandii

gazeta.pl 1 tydzień temu
Zdjęcie: Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Wyborcza.pl


Na lotniskach i w samolotach podchodzi się bardzo poważnie do kwestii bezpieczeństwa. Boleśnie przekonała się o tym 34-letnia Polka, która podczas lotu z Wietnamu twierdziła, iż ma przy sobie materiały wybuchowe. Kobieta została aresztowana po wylądowaniu w Tajlandii.
W czwartek, 26 września 2024 roku o godzinie 14:45 kapitan lotu VZ 961 linii lotniczej Thai Vietjet Airways zgłosił, iż jedna z pasażerek groziła wysadzeniem samolotu w powietrze. Jak podaje tajski serwis Khaosod.co.th, do zdarzenia doszło podczas podróży z lotniska Da Nang w Wietnamie do Bangkoku w Tajlandii.


REKLAMA


Zobacz wideo Sylwia Bomba zdradza patent na długi lot. "Lećcie samolotem, który..."


Groziła, iż wysadzi samolot. Teraz czeka w tajskim areszcie na przesłuchanie
Sprawczynią zamieszania okazała się 34-letnia Polka. Małgorzata M. twierdziła, iż ma przy sobie bombę i zamierza ją zdetonować. Jej słowa zostały potraktowane poważne. Maszyna po wylądowaniu została odizolowana, a wszyscy pasażerowie szczegółowo przeszukani.
Służby skrupulatnie sprawdziły cały samolot oraz bagaże 120 podróżnych, jednak nie znaleziono żadnych ładunków wybuchowych. Choć był to jedynie fałszywy alarm, to 34-letnia Polka została aresztowana. w tej chwili oczekuje na przesłuchanie. Na chwilę obecną powód jej zachowania jest nieznany.


Każdy, kto świadomie przekazuje fałszywe informacje powodujące panikę na pokładzie samolotu w trakcie lotu, podlega karze więzienia do pięciu lat lub grzywnie nieprzekraczającej 200 tys. bahtów [23,6 tys. zł - przyp.red.], lub obu karom


- informuje tajlandzkie lotnisko.


Linie lotnicze Thai Airways i Vietjet oświadczyły, iż nie zamierzają uruchomiać wobec Małgorzaty M. postępowania karnego w tej sprawie. Pozostali pasażerowie mogli normalnie kontynuować podróż według standardowych procedur.


Aresztowana za grożenie bombą. To nie był jedyny przypadek takiego zachowania
Historia 34-letniej kobiety nie jest jedynym takim przypadkiem. Ostatnio było głośno o 54-letniej Polce, która chciała polecieć na urlop w Egipcie, ale nic tego nie wyszło. Wszystko przez fakt, iż podczas odprawy na standardowe pytanie o niebezpieczne przedmioty odpowiedziała, iż w bagażu ma "jakąś bombę i jakieś narkotyki".
Wprawdzie po chwili zaczęła tłumaczyć, iż to żart, ale służbom wcale nie było do śmiechu. Kobieta została ukarana mandatem w wysokości 500 złotych, a decyzją przewoźnika wycofano ją z rejsu. jeżeli masz ochotę, to zagłosuj w naszej sondzie, która znajduje się poniżej.
Idź do oryginalnego materiału