All inclusive to popularna opcja polegająca na dopłacie do wakacji, by móc korzystać z nieograniczonej ilości jedzenia i picia w hotelu. Dzięki temu w trakcie wakacyjnego wypoczynku nie trzeba zawracać sobie głowy gotowaniem czy szukaniem ciekawych knajp. Warto jednak zdawać sobie sprawę, iż rozwiązanie to niesie za sobą także minusy. Wybierając "all" wiele osób wychodzi z założenia, iż skoro się zapłaciło, to trzeba korzystać. I tak oto nagle zjadają znacznie więcej niż zazwyczaj, a z wakacji wracają nie tylko ze wspomnieniami i pamiątkami, ale także dodatkowymi kilogramami. - Jest to dla organizmu szok - powiedziała wprost w rozmowie z serwisem interia.pl dietetyczka Marta Szymańska, znana w sieci jako @dietetykklinicznyonline.
REKLAMA
Zobacz wideo Sycące spaghetti alla puttanesca
Na co uważać na wakacjach? Pod tym względem lepiej nie przesadź
Inną kwestią jest fakt, iż decydując się na all inclusive, urlopowicze są poniekąd uwiązani z hotelem, do którego muszą wracać na posiłki. Te wydawane są najczęściej w formie bufetów rano, po południu i wieczorem, a w międzyczasie nierzadko można zajadać się zimnymi przekąskami, których także nie brakuje. Menu hotelowe często obfituje w tłuste i kaloryczne dania, nie wspominając choćby o deserach. Do tego wszystkiego w ofercie znajduje się też alkohol i słodkie napoje. I tak oto na talerzu zamiast jajecznicy lądują słodkie croissanty i drożdżówki, zwykły obiad zastępują tony frytek i pizza popijane drinkiem, a turyści co kilka godzin najadają się pod korek. To z kolei wiąże się z przykrymi konsekwencjami. - To prawda, widać taką tendencję, iż wyjeżdżając na wakacje all inclusive Polacy (ale nie tylko) nie są w stanie powstrzymać się od nadmiernego jedzenia i picia alkoholu - powiedziała dietetyczka Marta Szymańska.
Zdaniem specjalistki, podobną tendencję widać także w trakcie świąt, kiedy to stoły uginają się od pysznych potraw, a w sieci jak grzyby po deszczu pojawiają się kolejne porady na to, jak radzić sobie z przejedzeniem. Dietetyczka zaznacza, iż często jest to forma odreagowania i odstresowana, która jest mocno zakorzeniona w naszym społeczeństwie i kulturze. Wszakże wszelkiego rodzaju celebracje, czy to święta, wakacje, imprezy i urodziny, nieodzownie związane są z suto zastawionymi stołami i piciem alkoholu. W skrócie: jedzenie kojarzy się nam z relaksem.
Pułapka na urlopie all inclusive. Zastosuj metodę 80:20
Dietetyczka wyjaśnia, iż kiedy na co dzień raczej pilnujesz diety, po czym wyjeżdżasz na wakacje, gdzie puszczają ci wszelkie hamulce, ciało nie wie, co się dzieje. - Jest to dla organizmu szok, a nadmiar jedzenia jest trudny do strawienia w przewodzie pokarmowym i nadwyżka kaloryczna stanowi duży stresor dla ciała - powiedziała. Sama treść pokarmowa waży swoje, ponadto z powodu stresu organizm zatrzymuje wodę. To wszystko przekłada się na większą wagę. Oznacza to, iż choćby podczas tygodniowego pobytu na all inclusive możesz przytyć kilka kilogramów.
Dlatego dietetyczka podpowiada, by korzystać z zasady 80:20, czyli 80 proc. zdrowego trybu życia i 20 proc. odstępstw. Dzięki temu można skorzystać z uroków wakacji z pełnym wyżywieniem, ale bez przykrych konsekwencji. Nie należy też przesadzać w drugą stronę, czyli nieustannie się kontrolować. Wszystko jest w końcu dla ludzi, ale czasami przydaje się po prostu umiar. Kupujesz wakacje all inclusive? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.