Północne wołanie, które skruszyło milczenie.

newsempire24.com 10 godzin temu

Północne wezwanie, które przerwało ciszę.

Telefon zadzwonił nagle, już po jedenastej wieczorem. Justyna ledwo zdążyła się zdrzemnąć przy równym oddechu męża, gdy ostry dźwięk poderwał ją gwałtownie. Serce zaczęło jej bić mocniej o tej porze nie wróżyło to nic dobrego.

Marcin szepnęła, delikatnie potrząsając mężem. Marcin, obudź się! Telefon.
Mężczyzna zerwał się z łóżka i chwycił słuchawkę. Justyna obserwowała, jak jego twarz blednie z każdą sekundą.
Jak to kiedy? zapytał ochryple. Tak tak rozumiem. Zaraz przyjadę.
Odłożył słuchawkę. Jego palce drżały.
Co się stało? wyszeptała Justyna, już przeczuwając najgorsze.
Łukasz i Zosia przełknął ślinę. Wypadek. Obydwoje. Na miejscu.

W pokoju zapadła ciężka cisza, przerywana tylko tykaniem zegara. Justyna patrzyła na męża, nie mogąc uwierzyć.
Przedwczoraj jeszcze siedzieli razem w kuchni, pijąc herbatę, Zosia dzieliła się nowym przepisem na sernik, a Łukasz, najlepszy przyjaciel Marcina ze studiów, opowiadał zabawne historie z wędkowania nad Wisłą.
A Krysia? przypomniała sobie nagle Justyna. Boże, co się stało z Krysią?
Była w domu Marcin naciągał pośpiesznie spodnie. Muszę jechać, Justyna. Trzeba to wszystko załatwić. I
Pojadę z tobą.
Nie! odwrócił się gwałtownie. Zostawimy samą Olę? Po co straszyć ją w środku nocy?
Justyna skinęła głową. Mąż miał rację ich dwunastoletnia córka nie powinna teraz tego widzieć.

Całą noc nie zmrużyła oka. Krążyła po mieszkaniu, co chwilę zerkając na zegar. Weszła do pokoju Oli dziewczynka spała spokojnie, z policzkiem wtulonym w dłoń, rude włosy rozsypane na poduszce. Tak niewinna, tak bezbronna.

Marcin wrócił o świcie, zmęczony, z zaczerwienionymi oczami.
Wszystko potwierdzono powiedział, osuwając się na fotel. Zderzenie czołowe z ciężarówką. Nie mieli szans.
Co teraz będzie z Krysią? zapytała cicho Justyna, stawiając przed nim kubek mocnej kawy.
Nie wiem. Została jej tylko babcia na wsi. Stara, ledwo chodzi.

Zamilkli. Justyna spojrzała przez okno świt był szary i ponury. Krysia, chrzestna córka Marcina, była w wieku Oli. Zawsze nieśmiała, z warkoczykami jak jej mama.
Wiesz Marcin mówił powoli. Myślę, iż może wzięlibyśmy ją do siebie?
Justyna odwróciła się gwałtownie:
Mówisz poważnie?
Dlaczego nie? Mamy miejsce, wolny pokój. Jestem jej ojcem chrzestnym. Nie mogę pozwolić, by trafiła do domu dziecka!

Marcin, ale to bardzo poważna decyzja. Trzeba przemyśleć, porozmawiać z Olą.
Co tu myśleć? uderzył pięścią w stół. Ta dziewczynka jest sierotą! Moja chrzestna! Nie mógłbym spojrzeć sobie w oczy, gdybym ją zostawił samą!
Justyna przygryzła wargę. Mąż miał rację, ale wszystko działo się tak gwałtownie

Mamo, tato, o co chodzi? Ola stała w drzwiach, jeszcze senna. Dlaczego wstaliście tak wcześnie?
Wymienili spojrzenia. Moment prawdy nadszedł szybciej, niż się spodziewali.
Kochanie zaczęła Justyna usiądź. Mamy bardzo złe wieści.
Ola słuchała w milczeniu, a gdy ojciec wspomniał o Krysi mieszkającej z nimi, zerwała się z krzesła:

Nie! krzyknęła. Nie chcę! Niech jedzie do babci!
Ola! Marcin podniósł głos. Jak możesz być tak bez serca?
A co to ma do mnie? Ola błyszczała gniewem. To nie moje problemy! Nie będę dzielić się domem! Ani wami!
Wybiegła, trzasnąwszy drzwiami. Justyna spojrzała na męża bezradnie:
Może nie powinniśmy się spieszyć?
Nie odparł stanowczo. Decyzja zapadła. Krysia zostaje. Ola się przyzwyczai.

Tydzień później Krysia wprowadziła się. Cicha, blada, jakby bez życia. Ledwo odpowiadała skinieniem głowy.
Justyna starała się ją otoczyć opieką gotowała jej ulubione potrawy, kupiła nową pościel w motylki.
Ola ignorowała Krysię. Zamykała się w pokoju, a gdy się mijały, odwracała wzrok.
Przestań się tak zachowywać! upominał ją ojciec. Bądź ludzka!
Co ja robię złego? Ola wzruszała ramionami. Udaję, iż jej nie ma. Mam do tego prawo! To mój dom!

Napięcie rosło. Justyna biegała między dziewczynkami, łagodząc konflikty. Aż zniknęły kolczyki te złote, z brylancikami, prezent od Marcina na dziesięciolecie ślubu.
To ona je wzięła! oskarżyła Ola. Widziałam, jak wchodzi do waszego pokoju!
Nieprawda! Krysia po raz pierwszy podniosła głos. Nic nie brałam! Nie jestem złodziejką!
Wybiegła płacząc. Marcin spojrzał na córkę surowo:
Celowo to zrobiłaś, co? Chcesz ją wykurzyć?
Mówię prawdę! Ola tupała nogą. Ona tylko udaje!
Dość! przerwała Justyna. Kolczyki się znajdą. Może je gdzieś schowałam.

Lecz trzy dni później zniknął pierścionek rodzinna pamiątka po matce Justyny.
To też się zgubiło? zapytała Ola sarkastycznie. Mam udawać, iż nic się nie stało?
Stała na środku salonu jak mała furia, a w drzwiach Krysia, drżąca, gryząc wargi.
Justyna patrzyła z jednej na drugą. I wtedy coś zrozumiała.

Siedząc w łazience z fiolką gencjany, wpadła na pomysł. Ten czerwony ślad uparty jak kłamstwo, widoczny jak prawda.
Gdy wszyscy spali, pomazała biżuterię drobnymi kropkami.
Co ja robię? szepnęła w ciemności. Boże, do czego doszło

Następnego dnia zniknął wisiorek. Przy stole panowała cisza. Krysia mieszała łyżką płatki, Ola uparcie wpatrywała się w okno.
Dziewczynki Justyna mówiła spokojnie. PokaZanim zdążyła dokończyć zdanie, Ola wybuchnęła płaczem i wyciągnęła z kieszeni skradziony wisiorek, a Krysia nieśmiało podeszła i objęła ją, szepcząc: “Nie musisz mnie odsuwać, wystarczy powiedzieć, iż się boisz.”

Idź do oryginalnego materiału