Polka na samotnej wycieczce po Maroku. "Zaprosił mnie na randkę i nie przyjmował odmowy"
Zdjęcie: fot. Karolina Wachowicz
Maroko to państwo kontrastów. Dosłownie. Przemierzenie jednego kilometra wystarczy, żeby zobaczyć po drodze muzeum Yves Saint Laurent i przejść przez egzotyczny park, by za chwilę potknąć się o głowę spalonego barana i natknąć na bezdomnego, który będzie prosił o wsparcie. To zaskakujący miks, a jeżeli dodamy do niego samotnie podróżującą, niebieskooką Polkę, to robi się jeszcze ciekawiej. Czy jednak biała skóra i niebieskie oczy pachną wyłącznie jak seks i pieniądze? W mieście niekoniecznie, ale na prowincji jest dużo gorzej.