Drzwi do gabinetu się otworzyły, na progu stanął wysoki, opalony mężczyzna i spojrzał uważnie na Władysławę, mówiąc przyjemnym głosem: — Dzień dobry, Władysława Romanowna, jestem Marek, twój wspólnik. Władysławę przeszedł dreszcz, uśmiechnęła się i uprzejmie odpowiedziała: — Dzień dobry, proszę usiąść. — Była zdenerwowana, ale niedługo rozmowa się rozwinęła. Za oknem lało, zbliżała się północ. […]