Pokazał nowe oszustwo. Maluchy wyciągają ręce, a rodzice muszą płacić. "Nie dajcie się naciągnąć"

kobieta.gazeta.pl 2 godzin temu
Na co trzeba uważać w Hiszpanii? Dziecko dostaje balonik. Ty jeszcze nie wiesz, iż ten miły gest uruchomi nieprzyjemny scenariusz. W popularnych miastach turyści z pociechami coraz częściej trafiają na uliczne sytuacje, które z pozoru wyglądają niewinnie, a kończą się zaskoczeniem dla rodziców.
Hiszpania od lat kusi polskie rodziny słońcem, plażami i wakacyjnym luzem. Deptaki pełne zapachów, lokalne słodycze w małych rączkach, gwar wieczornych spacerów i wiele rozrywek stworzonych z myślą o dzieciach. Barcelona i Malaga pękają w szwach od rodzinnych wycieczek, a tam, gdzie najmłodszych nie brakuje, gwałtownie pojawiają się "atrakcje" szyte pod nich, choć celują raczej w portfele dorosłych. Uliczni przebierańcy w kolorowych kostiumach chętnie zagadują dzieci, a potem… sięgają po zapłatę, nie zawsze symboliczną. Jeden z polskich instagramerów zobaczył ten schemat na własne oczy i postanowił ostrzec turystów.

REKLAMA







Zobacz wideo Bohosiewicz podsumowała życie w Hiszpanii. Mówi o cenach



Na co trzeba uważać w Hiszpanii? "Nie dajcie się naciągnąć"
Krzysztof Monastyrski, twórca kanału @monarek_bcn, pokazuje Barcelonę od mniej pocztówkowej strony. Na swoich nagraniach uchwyca codzienność miasta, czasem barwną, innym razem mniej przyjazną. Tym razem zwraca uwagę na zjawisko, które łatwo przeoczyć lub potraktować jako nieszkodliwą uliczną scenkę. Na jednym z filmów opublikowanych na Instagramie pokazuje sytuację z udziałem klaunów, którzy z uśmiechem wręczają dzieciom balony w kształcie serduszek lub zwierzątek. Z pozoru to miły gest, ale jak wyjaśnia autor nagrania, pozory mylą.


- Jak macie dzieci, to musicie zobaczyć, co się dzieje - mówi. - Przebierańcy udający miłych, kolorowych klaunów chodzą po różnych miejscach deptaka i wypatrują dzieci. Podchodzą i mówią: to dla ciebie serduszko. I wręczają dzieciom baloniki (…) bez pytania, bez ostrzeżenia, bez słowa do rodziców - tłumaczy dalej. Kilka sekund później podchodzą do dorosłych i bez wahania proszą o zapłatę. Według Monastyrskiego chodzi o 5, 10, a czasem więcej euro. Obserwując sytuację przez kilka minut i zauważył, iż działa to według powtarzalnego schematu. Na szczęście w większości przypadków sytuacja kończy się spokojnie: dzieci oddają balon i udaje się uniknąć nieprzyjemności. Jednak nie zawsze tak jest.
Pod filmem zamieścił też wyraźny komentarz:
To nie jest zabawa. To manipulacja dziećmi dla zysku
- pisze. Nazywa zachowanie klaunów "perfidnym i nieakceptowalnym" oraz przekonuje, iż nie wolno go tłumaczyć "urokiem turystyki" czy "napiwkiem".



To jest schematyczne naciąganie, które trzeba głośno potępić
- dodaje. Podkreśla również, iż sprawy nie zostawia tylko w internecie. Zgłasza proceder do barcelońskiego urzędu miasta i zapowiada, iż będzie śledził ich reakcję. Jak przyznaje, to pierwszy raz, kiedy spotyka się z takim działaniem wobec dzieci, nie tylko w Barcelonie, ale w ogóle na świecie. Według niego miasto właśnie przechodzi na "kolejny poziom naciągania".



Nie tylko w Hiszpanii tak oszukują. Internauci odsłaniają skalę problemu
Nagranie Monastyrskiego wywołało lawinę komentarzy i nie są to przypadkowe relacje. Wiele osób opisuje podobne doświadczenia, nie tylko z Barcelony. Ktoś wspomina o "bransoletkach w Paryżu", inny o "gałązkach rozmarynu w Granadzie". W Maladze, Lizbonie, Rzymie, dosłownie wszędzie widać ten sam motyw. Coś dostajesz "za darmo", a chwilę później ktoś domaga się zapłaty. Odmówisz? Możesz usłyszeć coś nieprzyjemnego.
W Polsce też mi się zdarzyło. Nad morzem. Klaun podszedł do mojej mamy i założył jej balon na głowę. Nie chciał go zdjąć
Niby głuchoniemi rozdają paczki chusteczek higienicznych. Potem wracają i chcą pieniędzy albo zwrotu.
Zmieniają się tylko rekwizyty. Bez względu na to, czy są to balony, kwiatki czy kartki, cel jest ten sam: szybki zysk, wykorzystanie chwili nieuwagi albo dziecięcej ufności.


Z komentarzy wyłania się coś więcej niż lokalny problem. To międzynarodowy proceder, który bazuje na instynkcie pomocy i nieporozumieniu. W niektórych przypadkach padają też sugestie, iż wręczenie balona dziecku może być tylko zasłoną dymną.



Klaun zagaduje dziecko, a w tym czasie inny kradnie torebkę
- czytamy w jednej z relacji. Jaki z tego morał? Nieważne, czy jesteś w Hiszpanii, Austrii, czy na polskim wybrzeżu. jeżeli ktoś wręcza ci coś "bezinteresownie", lepiej zachowaj czujność. W wakacyjnym tłumie wystarczy chwila nieuwagi, a ta może kosztować więcej niż kilka euro. Czy spotkałaś/eś się z takim naciąganiem na ulicy? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.

Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału