Podzieliłam się, jak mogłam
Cześć, mamo. Ewa starała się mówić tak, jakby nic się nie stało, ale wyszło to sucho i szorstko.
Ojej, Ewuniu! A ty co tak?! Nie spodziewałam się ciebie dziś. odpowiedziała Halina Stanisławówna.
Ewa przyglądała się matce uważnie. Nie spodziewałam się to słowo wbiło się w nią jak drzazga, najpierw w serce, potem kilka razy głośno odbiło się w jej głowie. Nie spodziewałam się! Ewie wydawało się, iż ostatnio nikt nigdzie na nią nie czekał.
No co stoisz jak słup soli?! Wchodź, właśnie ogórki kiszę. Tak sobie przyszłaś, czy coś się stało? Z Bartkiem wszystko w porządku?
Wszystko w porządku, mamo, z Bartkiem. Wynajęliśmy im mieszkanie na początek. Marek zapłacił za trzy miesiące z góry, a potem niech sami…
Ewa spojrzała na matkę. Jak zwykle była zajęta domowymi sprawami. Tak było zawsze. Od dzieciństwa Ewa przywykła, iż matka zawsze gdzieś się spieszy i wszędzie spóźnia.
Trzeba szybciej…, tylko skoczę do sklepu, dowiozli…, ty zostań, ja pójdę…, Ewa, nie przeszkadzaj, widzisz, iż pracuję…. Halina Stanisławówna zawsze interesowała się materialnym, a córce najczęście