Adam i Basia byli małżeństwem od dwóch lat. Bardzo się kochali, jednak często między nimi pojawiało się napięcie z powodu relacji Basi z teściową.
Basia była uroczą i miłą osobą, zawsze starała się dobrze wypaść przed nowymi krewnymi.
Mimo swoich starań, czuła, iż Zofia, jej teściowa, jest wobec niej chłodna i zdystansowana.
Teściowa nigdy nie mówiła nic złego prosto w twarz, ale jej spojrzenia, ton i subtelne aluzje sprawiały, iż Basia czuła się jak niechciany gość.
Za każdym razem, gdy wracała od Zofii do domu, bardzo się denerwowała.
– Adam, mam wrażenie, iż twoja mama za mną nie przepada – mówiła z niepokojem do męża.
Adam wzdychał i, odkładając książkę, odpowiadał z lekkim zniecierpliwieniem:
– Co ty znowu wymyślasz? Mama cię szanuje, po prostu jest z natury powściągliwa. Wiesz, jak trudno jej było wychowywać nas samych po śmierci taty.
– Rozumiem, iż miała ciężki okres, ale dlaczego czuję, iż krytykuje mnie za plecami?
– To tylko twoje przypuszczenia, Basiu…
– Nie! Przecież ci mówiłam, jak słyszałam rozmowę Zofii z twoją babką. Mówiła, iż jestem nieudacznikiem i iż jej się nie podobam – przypomniała Basia.
– choćby nie wiesz dokładnie, o kim była mowa. Porozmawiajmy lepiej o czymś przyjemnym. Co powiesz na kino jutro? – próbował zmienić temat Adam.
Ale Basia nie mogła tak łatwo zrezygnować z wątpliwości. Była pewna, iż teściowa nie lubi jej rodziny, chociaż nigdy tego otwarcie nie okazywała.
Po kolejnym spotkaniu u rodziców męża, Basia postanowiła rozwiać swoje wątpliwości.
Przy następnej wizycie zamierzała zabrać ze sobą dyktafon.
Dyskretnie wsunęła mały dyktafon, który kupiła do nagrywania wykładów na uniwersytecie, między ręczniki kuchenne.
Starała się zachowywać normalnie, pomagając Zofii w przygotowywaniu kolacji.
Gdy wrócili do domu, Basia milcząco poszła spać, nie mówiąc Adamowi ani słowa o swoim planie.
Kolejnego dnia odwiedziła teściową pod pretekstem pomocy w domu, choć naprawdę chciała odzyskać dyktafon.
Znalazła go tam, gdzie go zostawiła. Zestresowana, wróciła do domu.
Wieczorem, gdy Adam wrócił z pracy, Basia podeszła do niego z tajemniczym wyrazem twarzy.
– Adam, posłuchajmy czegoś – powiedziała, trzymając dyktafon.
– Co to? Dyktafon? Co jest na nim nagrane? – zapytał zdziwiony.
– Po prostu posłuchaj, proszę – nalegała Basia i włączyła nagranie.
Początkowo słychać było zwykłe kuchenne odgłosy: szum wody, stukot naczyń, rozmowy o pogodzie.
Potem głos Zofii stał się wyraźnie rozdrażniony. Słychać było, jak kogoś obdzwoniła.
Gdy odpowiedziano po drugiej stronie, jej głos stał się dużo głośniejszy i ostrzejszy.
– Nie mogę się uspokoić. Co mój syn zobaczył w tej dziewczynie, iż się z nią ożenił? – zaczęła narzekać. – Ona kompletnie nie potrafi gotować! A jej rodzina? choćby czajnika dobrze nie potrafią postawić! Po teściowej widać, iż też jest taka jak jej córka…
Potem pojawiły się jeszcze bardziej przykre uwagi o wyglądzie, manierach i rodzinie Basi.
Basia, wyłączyła nagranie, patrząc na Adama z nadzieją i strachem jednocześnie.
– Czy teraz widzisz, iż miałam rację? – zapytała, ledwie powstrzymując łzy.
Adam milczał, z opuszczonymi z zakłopotania oczami. Czuł się niekomfortowo i zagubiony.
Z jednej strony, rozumiał, iż matka zachowała się niewłaściwie, ale z drugiej – trudno mu było zaakceptować, iż Basia podsłuchiwała rozmowy matki.
– Mama zawsze była bezpośrednia – w końcu powiedział, patrząc na żonę. – Może to były tylko słowa wypowiedziane pod wpływem emocji…
– Emocji?! – wybuchła Basia, czując się zdradzona. – Emocji, które prowadzą do obrażania mojej rodziny i mnie?! To jest twoje wytłumaczenie?
– Może jest nerwowa… Porozmawiajmy z nią spokojnie, wyjaśnijmy…
– Nie, Adam! Nie chcę już tolerować takich upokorzeń! jeżeli nie możesz mnie obronić, to musimy przemyśleć nasz związek! – z tymi słowami Basia wybiegła z pokoju, zostawiając męża z ciężkimi myślami.
Zrozumiał, iż sytuacja wymaga pilnego rozwiązania, ale nie wiedział, jak postąpić.
Późnym wieczorem, gdy emocje opadły, Adam postanowił zadzwonić do matki.
Wyjaśnił Zofii sytuację i poprosił, aby przeprosiła Basię za swoje nieprzyjemne słowa.
– Mamo, tak nie można… To za wiele…
– Podsłuchiwała mnie? Nagrywała moją rozmowę? Kto jej na to pozwolił?! Ja z tym pójdę na policję i jej nie zostawię! – oburzyła się Zofia. – I chcesz, żebym po czymś takim ją przeprosiła? To ona powinna się kajać u moich stóp!
– Mamo, przestań! – przerwał jej ostro Adam. – Słyszysz siebie?!
– Słyszę! Żeby ta Basia więcej w moim domu się nie pojawiała! Słyszysz mnie?! Sprawdzę jeszcze, czy nie porozkładała dyktafonów! – płakała Zofia. – A ty, zamiast bronić matki, stanąłeś po jej stronie! Jutro pójdę na uniwersytet i zażądam, by ją wyrzucili!
– Nie waż się tego robić! – krzyknął do telefonu zniecierpliwiony Adam, zdając sobie sprawę, iż matka całkowicie przesadziła.
– Jeszcze cię nie pytałam! – szyderczo odpowiedziała Zofia i rozłączyła się.
Adam próbował jeszcze kilka razy zadzwonić do matki, ale bezskutecznie.
Aby zapobiec nieszczęściu, pojechał do niej, żeby porozmawiać i przekonać, by nie robiła wstydu Basi.
Jednak Zofia nie otworzyła Adamowi drzwi, wiedząc, o czym będzie rozmowa.
Kiedy się uspokoiła, postanowiła nie działać, ale nie wpuszczać synowej do swojego domu i zniechęcać syna do niej.
Adam gwałtownie przejrzał jej zamiary, więc rzadziej bywał u rodziców.