Dziś zabierzemy was w podróż do Indii, Tajlandii i Gruzji. A dokładniej do trzech restauracji, które serwują tamtejszą kuchnię. Zapnijcie pasy, przed wami Curry Masala, Czerwony Słoń i Chinkalnia.
Ciągle słyszymy, iż w naszym mieście można zjeść tylko burgery, pizzę i pastę. Nic bardziej mylnego. Dzisiaj odwiedziemy was od tego myślenia. Choć miejsca, które za chwilę przedstawimy z zewnątrz wyglądają niepozornie, to ich dania są pełne aromatów, kolorów i smaków. Ruszajmy!
Curry Masala – Piłsudskiego 76
Zaczynamy od kuchni indyjskiej. Restauracja jest skryta w budynku na rogu Wydawniczej i Piłsudskiego, w bliskim sąsiedztwie Monopolis. Pierwszy raz spróbowałam ich dań zamawiając z dostawą do domu i przepadłam. Wszystko wyraziście doprawione, sosy mają idealną, aksamitną konsystencję a mięso jest soczyste. Dobrze przygotowany aromatyczny ryż z dodatkiem ziarna kardamonu i chlebek naan, którego nigdy nie odmówię. Dania są sycące, jeszcze nie udało mi się zjeść wszystkiego na raz. Wystrój restauracji może nie nawiązuje do kultury indyjskiej, ale potrawy potrafią przenieść do innego świata. W menu są znane nam pierożki samosa, pakora czy wegetariańskie kotleciki z zielonych warzyw. Oprócz tego aromatyczne zupy, dania z pieca tandoor, sizzlery (dania na gorącym półmisku) i curry – różnorodne, gęste, dobrze przyprawione sosy z dodatkami do wyboru (kurczak, baranina, wołowina, kaczka, krewetki, dorsz, warzywa). Do każdego dania dostajemy ryż. W Curry Masala spróbujecie indyjskich deserów – gulab jamun (mini pączki z orzechami nerkowca i syropem kardamonowym) lub mango cream (gęsty, naturalnie słodki krem z mango). Do deserów obowiązkowo masala chai – łagodna i aromatyczna herbata z dodatkiem mleka. Curry Masala otwarte jest od niedzieli do czwartku od 11.30 do 21.30, w piątki i soboty do 22.00.
Może nie w samej Łodzi, ale na jej obrzeżach, czeka na nas niepozorny bar z jedzeniem na wynos i neonowym logo z czerwonym słoniem. Dania serwowane tutaj inspirowane są tajskim street foodem, który jest pełen smaków, aromatów i świeżości. Właściciele po receptury swoich dań udali się do samej Tajlandii, gdzie w miejscowych ulicznych barach poznali tamtejszą kuchnię. W menu znajdziemy dania z makaronem: udon lub pad thai, dania z ryżem: mandarin (świeżo wyciśnięty sok z mandarynki z dodatkiem kardamonu, smażone z warzywami) albo żółte curry z mango i mlekiem kokosowym. Wszystkie mają do wyboru składnik główny: kurczaka, polędwiczkę wieprzową, krewetki lub opcję wege. Jest też chrupiąca kaczka w trzech odsłonach, zupa tom yum i siekana polędwica wieprzowa z chili i tajską bazylią. Czerwony Słoń pracuje codziennie. Od poniedziałku do czwartku od 12.00 do 21.00, natomiast od piątku do niedzieli są otwarci godzinę dłużej. W okresie letnim wystawiają niewielki ogródek. W najbliższym czasie planują odświeżyć swoje menu, więc to ostatni dzwonek na spróbowanie aktualnej karty.
Czerwony Słoń
Czerwony Słoń
Chinkalnia – Piotrkowska 16
Naszą podróż kończymy w Gruzji. W wystroju Chinkalni dominują żywe kolory, wzory i gruzińskie obrazy. W menu oczywiście nie mogło zabraknąć słynnych pierożków – chinkali, dostępnych w trzech odsłonach: z rosołem i mięsem wieprzowo-wołowym, inne z mięsem doprawionym ziołami i chinkali z serem. Dodatkowo w każdy wtorek (do odwołania) możecie skorzystać z promocji. Płacąc 31,90 zł za osobę można jeść tyle chinkali ile dusza zapragnie. Oprócz pierożków są też gruzińskie zupy, przystawki, cztery rodzaje placków z ciasta drożdżowego – chaczapuri, placki nadziewane mięsem wieprzowo-wołowym lub ziemniakami, gruziński gulasz z mięsem wieprzowym, czerwoną fasolą i ziemniakami albo wątróbka drobiowa duszona w sosie śmietanowym z cebulą i przyprawami. Na deser oczywiście baklawa, a do picia lemoniada o smaku estragonowym albo kieliszek gruzińskiego wina. W Chinkalni jest przestrzeń na zorganizowanie małego przyjęcia. Na gruzińskie specjały możecie wpaść od niedzieli do środy w godzinach 12.00 – 22.00, a od czwartku do soboty do 23.00.