Podróżowanie z rodziną to najlepszy rodzaj podróży

oen.pl 2 miesięcy temu


Mój tata i ja opuściliśmy Polish East Side i przenieśliśmy się do University District latem 1968 roku. Niemal natychmiast posadził sadzonkę białej brzozy w ogródku przed domem.







Joseph Jarzembek uważa, iż ​​najlepszym rodzajem podróży jest podróżowanie w celu odwiedzenia rodziny.


Drzewo rozkwitło i wypuściło pędy, stając się nieco wyższe od naszego 2½-piętrowego domu. Wyróżniało się białą korą i było znacznie silniejsze i odporniejsze niż preferowane holenderskie wiązy w innych dzielnicach. Nasze drzewo zapewniało cień latem przed centralną wentylacją i chroniło dom przed dziką siłą styczniowego wiatru zimą.

Niestety, drzewo powoli uschło mniej więcej w tym samym czasie, co zdrowie mojego taty, prawie 25 lat później. Drzewo zostało ścięte w tym samym roku, w którym zmarł mój tata.

Miałem okazję z przyjaciółką odbyć moją pierwszą dorosłą wielką europejską podróż do Londynu, Amsterdamu i Paryża w sierpniu 1994 r. na trzy tygodnie. Nie była to moja pierwsza europejska podróż, ponieważ mój tata i mama zabrali mnie do Polski jako nastolatka na sześć tygodni, aby odwiedzić jego rodzinę na Mazurach, regiony wybrzeża Bałtyku w pobliżu Gdyni i Szczecina, a oczywiście także miejsca w Warszawie i Krakowie podczas obchodów 500. rocznicy urodzin Kopernika.

Ludzie czytają także…

Nadszedł czas, aby opuścić Paryż sam i wrócić do starego domu mojego taty przynajmniej na tydzień. Skontaktowałem się z moimi polskimi kuzynami i powiedziałem im, iż przyjadę do Gdyni, aby odwiedzić ich i moją ciotkę Jadwigę.

Jakoś kupiłem bilet lotniczy w ostatniej chwili z Paryża do Warszawy i przygotowałem się do lotu stamtąd. Kupiłem bilet kolejowy z centralnego dworca w Warszawie do Gdańska. Ostrzeżono mnie, abym uważał na kieszonkowców i inne nikczemne postacie na dworcu.

Wsiadłem do pociągu i po prawie godzinie obserwowałem setki białych brzóz płynących wzdłuż wsi z okna wagonu. Odprężyłem się. Zaprzyjaźniłem się z siwowłosym polskim marynarzem handlowym z Gdyni i podzieliłem się z nim kilkoma piwami.

Udało mi się porozumieć, używając pidgin polskiego i słownika. Śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Dużo. Jego żona odebrała nas z dworca kolejowego w Gdańsku i pojechaliśmy około pół godziny do mieszkania mojego kuzyna na wzgórzach z widokiem na port w Gdyni i Morze Bałtyckie.

Mój przyjaciel żeglarz zadzwonił do drzwi mieszkania mojej kuzynki Marilyki. Odwiedziłem moją ciotkę, której nie widziałem przez prawie 20 lat. Była dość żywa jak na 75-latkę. Mój tata był najstarszy z ośmiorga rodzeństwa, a ona była drugą najstarszą. Byli dość blisko przed II wojną światową i zawsze do niej pisał i odwiedzał ją jako pierwszą, gdy wracał do ojczyzny. Była żoną marynarza marynarki handlowej przez prawie 50 lat.

Nadal ją odwiedzałem przez następne dwie dekady. Pamiętam jej nieskazitelne mieszkanie. Zawsze miała banany i oczywiście swoją własną, osobiście aromatyzowaną wódkę — idealny eliksir na długie, zdrowe życie. Miała też charakterystyczny głos i wyraźną dykcję.

Miałem szczęście odwiedzić piękne i egzotyczne miejsca – takie jak Japonia, Włochy, Wietnam, Australia i Nowa Zelandia – a także Wielki Kanion, Hawaje i Yosemite. Ale nic nie dorówna odwiedzinom rodziny i kontaktom z historią.

Przeczytaj najnowsze informacje w dziale Opinie

Otrzymuj co tydzień artykuły publicystyczne, listy i artykuły redakcyjne bezpośrednio na swoją skrzynkę pocztową!


Źródło

Idź do oryginalnego materiału