Podróż ku szczęściu: Nowy początek dla dwojga zakochanych.

twojacena.pl 2 godzin temu

Podróż ku szczęściu: Nowy początek dla dwojga zakochanych.

Helena podróżowała do ukochanego mężczyzny, niemal lecąc na skrzydłach radości. Wreszcie jej syn skończył liceum i dostał się na uniwersytet. Teraz ona i jej mąż mogli zamieszkać razem po latach rozłąki.

Tego samego dnia, gdy odprowadziła syna na studia, kupiła bilet autobusowy i wyruszyła do Jana. Ich małżeństwo trwało zaledwie dwa lata, ale znali się tak, jakby minęła cała wieczność.

Ich związek nie był łatwy. Rozpoczęli z trudem, przeszli wiele, ale los obiecywał im wspólną przyszłość. Przynajmniej Helena była tego pewna.

Poznali się osiem lat temu. Wtedy ledwo podniosła się po rozwodzie z pierwszym mężem i nie dopuszczała do siebie nikogo. Aż spotkała Jana. choćby wobec niego była początkowo nieufna. Musiał włożyć wiele wysiłku, by przekonać ją, iż nie jest jak jej były, Marek.

Przez pół roku się spotykali, aż w końcu postanowili zamieszkać razem. Jan wprowadził się do niej, bo w jego kawalerce cała rodzina byłaby stłoczona. Helena miała dziesięcioletniego syna. Chłopiec był grzeczny, ale nie od razu znalazł wspólny język z ojczymem.

Po trzech latach wspólnego życia Jan zaczął mówić o ślubie, ale Helena nie była tym zachwycona.

Uważała, iż te papiery nie mają już sensu. Co więcej, nie chroniły przed zdradą, niezależnie od płci.

Była szczęśliwa tak, jak było, nie chciała zmian.

Jan początkowo zaakceptował jej punkt widzenia, ale w końcu zrozumiał, iż to mu nie wystarcza. Chciał widzieć Helenę jako swoją żonę w każdym calu. W końcu postawił jej ultimatum: albo ślub, albo rozstanie.

Helenie nie spodobała się jego stanowczość i uznała, iż lepiej się rozstać. I tak zrobili na pół roku.

W tym czasie Jan przeprowadził się do innego miasta, gdzie przyjaciel zaoferował mu dobrze płatną pracę. Przyjeżdżał rzadko, tylko co dwa miesiące, by odwiedzić rodziców. Podczas jednej z tych wizyt znów spotkał Helenę.

Szła przez park, a jej życie wydawało się iść znakomicie. Była tak radosna i beztroska, aż ich spojrzenia się spotkały.

W jej oczach wyczytał dokładnie to, co sam czuł. Wciąż ją kochał. I nie mógł tego ukryć.

Wznowili związek, tym razem na odległość. Czasem ona przyjeżdżała do niego, czasem on do niej. Każde spotkanie było starannie zaplanowane, ale zawsze pełne czułości i namiętności.

Widywali się zwykle raz w miesiącu, czasem dwa razy. Jan wielokrotnie proponował, by się do niego przeprowadziła. Udało mu się kupić dwupokojowe mieszkanie w tamtym mieście, choć wciąż spłacał kredyt.

Helena marzyła o tym z całego serca, ale wtedy nie mogła tak nagle zmienić życia. Jej syn był nastolatkiem, potrzebował uwagi. A jej matka była chora, wymagała opieki. Przez ponad dwa lata Helena starała się postawić ją na nogi, aż w końcu stan matki się poprawił.

Niech pani żyje! powiedział lekarz z uśmiechem, wypisując ją ze szpitala.

Maria Nowak nie trzymała już córki przy sobie, ale Aleks kończył gimnazjum. Nie chciał zmieniać szkoły i błagał matkę, by poczekała, aż skończy. Musiała pójść na kompromis.

Latem, zanim Aleks poszedł do liceum, Helena i Jan wzięli wreszcie ślub. Widząc, ile euforii to przyniosło mężowi, żałowała, iż nie zgodziła się wcześniej, ale po co rozpamiętywać przeszłość?

Teraz nie tylko się spotykali. Ich związek mógłby być nazwany małżeństwem weekendowym, gdyby nie setki kilometrów między nimi.

A teraz Aleks dostał się na studia. Helena była dumna z syna i uświadomiła sobie, iż może wreszcie poukładać swoje życie. Nie powiedziała Janowi, iż się do niego przeprowadza chciała zrobić mu niespodziankę.

On domyślał się, iż to nastąpi, ale nie znał dokładnej daty.

Helena spakowała walizkę, wsiadła do autobusu i pojechała do niego. Chciała, by ten dzień na zawsze zapadł mu w pamięć. Już widziała siebie w koronkowej bieliźnie, rozsypującą płatki róż na świeżo posłanym łóżku, przygotowującą uroczystą kolację i czekającą, aż ukochany wróci z pracy.

Marzyła o tych detalach, jadąc autobusem. Była pewna, iż Jan będzie zachwycony jej niespodzianką ale to ona miała zostać zaskoczona.

Otworzyła drzwi jego mieszkania swoim kluczem i zastygła w bezruchu. Para niebieskich oczu wpatrywała się w nią uporczywie rudowłosa dziewczyna, piękna i młoda.

Kto ty jesteś? spytała nieznajomą.

Jestem Kinga. O, ty musisz być Helena. Przepraszam, zaraz wychodzę!

Co znaczy *wychodzisz*? Kim jesteś? Helena poczuła, jak krew napływa jej do twarzy.

Proszę, nie gniewaj się. Jestem narzeczoną twojego męża!

Co? Narzeczoną mojego męża?!

Helena zamknęła cicho drzwi, zostawiając za sobą wszystko, co uważała za swoje, zdecydowana zacząć nową drogę samotnie.

Idź do oryginalnego materiału