Podróż do Betlejem. Boże Narodzenie dla niewierzących

instytutsprawobywatelskich.pl 3 tygodni temu

Zastanawiałam się, jaki może być pożytek ze Świąt Bożego Narodzenia dla niewierzących. I czy trzeba wierzyć, żeby skorzystać z historii o Jezusie narodzonym w stajence? I doszłam do wniosku, iż nie. Bo każdy z nas nosi w sobie Betlejem.

Chciał nie chciał, w adwencie częściej myślimy o Betlejem. choćby jeżeli nie wierzymy. Robiąc zakupy, trudno je pominąć. Na sklepowych półkach występuje w towarzystwie świętego Mikołaja, Grincha lub elfów. Choć często chowa się pod warstwą brokatu i obok staropolskiego „Merry Christmas”, to wciąż jest. To na Betlejem, tym „najmniejszym wśród plemion judzkich”, skupia się w te kilka grudniowych dni uwaga całego świata.

Urocza stajenka czy dziura zabita dechami?

Betlejem ze świątecznych pocztówek i ckliwych wyobrażeń o Bożym Narodzeniu to miejsce ze stajenką, nad którą wisi gwiazda – koniecznie betlejemska – która, według legendy, wskazywała drogę mędrcom ze Wschodu. W środku jest Święta Rodzina patrząca z miłością na Nowo Narodzonego. Są też królowie, i dary, i zwierzęta. I wszystkiemu, rzecz jasna, towarzyszy atmosfera cudów. Przywykliśmy do myślenia, iż Betlejem – choć może i biedne – to przecież musiało być urocze. To taka propozycja prostego świata, w którym Bóg jest w skromnym, ale boskim otoczeniu, a cuda – jak na cuda przystało – są wyłącznie spektakularne.

Tymczasem prawdziwiej byłoby przyznać, iż Betlejem to – używając określenia bliższego naszym czasom – dziura zabita dechami.

Miejscowość oddalona o około 8 kilometrów od Jerozolimy, a więc trochę skazana na bytowanie w cieniu stolicy Izraela. Wioska w imperium rzymskim bez większego znaczenia dla regionu. No, może poza symbolicznym, bo to właśnie z Betlejem wywodził się ród Dawida, jednego z największych żydowskich królów.

O Betlejem kilka wiadomo, nie ma o nim żadnych biblijnych ani pozabiblijnych informacji. Możemy sobie wyobrazić, jak wyglądało jedynie na podstawie wiedzy o podobnych osadach ludzkich w tamtym czasie. Jak pisze ks. prof. Adam Kubiś:

„Możemy pokusić się o następującą rekonstrukcję. Powierzchnia przeciętnej wioski tego okresu wynosiła od 1 do 1,5 hektara. Zabudowa podlegała ściśle określonemu planowi: zewnętrzne mury budynków tworzyły ciągłą linię przypominającą mur obronny. Centrum osady było terenem publicznym. Z reguły znajdowała się tam wykuta w skale rytualna łaźnia, synagoga, cysterny. Kwatery mieszkalne (tzw. insulae) oddzielone były od siebie uliczkami. Budowane były wokół centralnie położonego dziedzińca i były zamknięte na zewnątrz, stanowiąc dodatkowy element obronny. Najtańszym i powszechnie używanym budulcem był nieociosany kamień. Podłogą było zwykle klepisko, choć czasem była ona wyłożona kamieniem. (…)

Jest niezbitym faktem – pisze dalej profesor – (…) iż cały kompleks jaskiń, do których należy także grota czczona dziś jako miejsce narodzenia Jezusa, był zamieszkały w okresie rzymskim”.

Możemy posypywać te opisy świątecznym brokatem i polewać lukrem, ale to i tak nie zmienia faktu, iż Betlejem było miejscem nie z tej bajki, którą nam dotychczas opowiadano. Miejscem z wieloma jaskiniami, które służyły za mieszkania. W jednej z nich urodził się Jezus.

Jestem ciekawa, co się w Tobie dzieje, kiedy słyszysz, iż Jezus urodził się w takim miejscu? Że może nie było sianka? To przecież zupełnie nie boskie warunki. Widziałam podobne groty skalne, kiedy byłam na Teneryfie. Zamieszkują je ludzie, chcący być daleko od świata, blisko oceanu i niemający pieniędzy na hotel czy wynajem mieszkania. Jaskinie są za darmo. Klimat jest ciepły, więc bardzo nie marzną w nocy. Jak nie masz wyjścia, to i jaskinia jest ok, ale przytulnie i miło tam nie będzie. Maryja i Józef też nie bardzo mieli wyjście. Wzięli pewnie pierwszą lepszą niezamieszkaną grotę.

Opowiadam o tym, bo mam przekonanie, iż ta realność zbliża do Jezusa. Czyni go bardziej ludzkim, a więc bliskim szczególnie dla tych, którym do Boga daleko.

Przecież On był także w pełni człowiekiem.

W Jego narodzinach było więcej zwyczajności, niż możemy przypuszczać. Choć samo Jego narodzenie, dla nas, wierzących, jest zwyczajnym cudem!

Idź do oryginalnego materiału