Podlaski Szlak Bociani ma zaledwie 412 kilometrów, a na swojej trasie zalicza wszystkie cztery parki narodowe w województwie. Przebiega przez bajkową Suwalszczyznę, krainę Żubra, Krainę Otwartych Okiennic i szlak drewnianych cerkwi. Mija rozlewiska Narwi i Biebrzy, dawne fortyfikacje, zatrzymane w przestrzeni czasu wsie i urokliwe, sielskie krajobrazy Podlasia. Dlaczego warto go przejechać rowerem? Czy Podlaski Szlak Bociani jest ciekawszy od GreenVelo? Które miejsca i atrakcje po drodze trzeba zobaczyć? Zapraszamy do naszego praktycznego poradnika.
NOCOWANIE W
NAMIOCIE
To nic strasznego! Nasz uniwersalny poradnik wprowadza w temat krok po kroku.
WYPRAWA ROWEROWA
Jak się przygotować do wyprawy z sakwami? Co spakować, jak wyznaczyć trasę?
DAMSKA KOSMETYCZKA
Kosmetyczny niezbędnik kobiety. Co zabrać w podróż?
Podlaski Szlak Bociani – dlaczego warto?
Niewiele jest szlaków rowerowych w Polsce, które mogłyby się pochwalić aż takim nagromadzeniem atrakcji na całej swojej długości. Podlaski Szlak Bociani jest wręcz naszpikowany ciekawymi miejscami, przy których warto zejść na chwilę z roweru i trochę bliżej się przyjrzeć. Wieże widokowe, drewniane cerkwie i kościoły, żydowska synagoga, wojenna fortyfikacja. Kanał Augustowski, dzikie jeziora, lasy puszczy Augustowskiej czy biebrzańskie bagna… mamy wymieniać dalej? To wszystko zatopione w naturalnym, niczym nie zmąconym klimacie sielskiego Podlasia i Suwalszczyzny.
Natura i kultura w pigułce
Podlaski Szlak Bociani to 412 kilometrów asfaltowych i nieutwardzonych dróg, prowadzących nie najkrótszą trasą przez wszystkie Parki Narodowe województwa. Zaczyna się w centrum Białowieży, a kończy w Stańczykach na skraju Suwalszczyzny i wschodnich Mazur – tuż przy granicy z Federacją Rosyjską. Oznakowana czerwonym kolorem trasa powstała w 2002 roku – jej znakiem rozpoznawczym są nie tylko naturalne i kulturowe atrakcje regionu, ale również (a może i przede wszystkim!) bociany. Ich gniazda znajdujemy w prawie każdej mijanej wsi, charakterystyczny klekot gwałtownie stał się codziennym elementem wyprawy.
Podlaski Szlak Bociani przejeżdżamy w majówkę – pomimo chłodu, większość nocy spędzamy w namiotach, bo miejsc do rozbijania na dziko nie brakuje. Do końcowego punktu w Stańczykach chcemy dotrzeć po niecałych sześciu dniach, co daje ok. 70-75 km dziennie.
Najciekawsze atrakcje – tędy wiedzie Podlaski Szlak Bociani
W tym artykule opiszemy krok po kroku najciekawsze atrakcje, znajdujące się na samym szlaku lub w jego bezpośrednim sąsiedztwie. Do przejechania tej trasy może zachęcić Was też film ze szlaku – zerknijcie poniżej!
Spis treści:
Twoja pierwsza wyprawa rowerowa - poradnik
Białowieski Park Narodowy
Podlaski Szlak Bociani zaczyna swój bieg właśnie tu, w Białowieży – siedzibie Białowieskiego Parku Narodowego, a jednocześnie bardzo urokliwej miejscowości. Jedynie skrawek Puszczy Białowieskiej znajduje się w granicach Polski – jednak przez cały czas to ponad 100 tys. km² obszaru chronionego.
Białowieża
W Białowieży polecamy pokręcić się po rozległym parku pałacowym, w którym znajduje się dyrekcja parku narodowego. Są stawy i aleje spacerowe – park zachował półdziki charakter. Zabudowa całej Białowieży jest sama w sobie atrakcją – zadbane, drewniane domy są naprawdę urocze.
Rezerwat Żubrów
Białowieski Park Narodowy słynie z żubrów – na skraju lasów, mając trochę szczęścia można je spotkać w naturze. Gwarancję ich zobaczenia macie natomiast w pokazowym rezerwacie żubrów pod Białowieżą – konkretnie tutaj. Bilety wstępu i godziny otwarcia możecie sprawdzić na stronie parku.
Narewka – mural czy drewnal?
Podlaski Szlak Bociani prowadzi z Białowieży gęstym lasem aż do Narewki. Poza drewnianą zabudową (zaczynamy się do niej przyzwyczajać) w miejscowości na uwagę zasługuje cerkiew i mural przy ulicy Mickiewicza. Wykonany na ścianach drewnianych chat, przedstawia trzy pory roku, w analogi do życia ludzkiego – wiosnę, lato i jesień. Koniecznie wejdźcie w podwórze!
Skit w Odrynkach – prawosławna pustelnia
Prawosławna pustelnia, odcięta od cywilizacji wezbranymi wodami Narwi, to miejsce absolutnie magiczne. Skit Świętego Antoniego i Teodozjusza Pieczerskich to monastyr zamieszkiwany na stałe przez kilku mnichów, którzy zwykle z uśmiechem, bezpłatnie oprowadzają odwiedzających po terenie.
Dojazd do skitu zwykłą drogą z Odrynek jest możliwy tylko gdy poziom wody w Narwi jest niski – poza tymi okresami, meandrująca w tym rejonie rzeka wylewa i, w pewnym sensie, odcina pustelnię od świata. Jedyną możliwością dostania się do kompleksu jest wówczas drewniana, 700 metrowa kładka – wejście na nią znajduje się praktycznie tuż przy asfaltowej drodze, przebiegającej przez Odrynki.
Skit w Odrynkach powstał w 2009 roku – jednak początki prawosławnych pustelni w tym rejonie sięgają kilkuset lat.
Kraina Otwartych Okiennic
Malownicza kraina to zespół trzech tradycyjnych wsi z drewnianą, pięknie zdobioną zabudową i historycznym układem urbanistycznym. Projekt obejmuje trzy miejscowości – Trześciankę, Puchły i Soce. Powstał oddolnie, początkowo zakładając przywrócenie tradycyjnych zdobień na 20 domach. Dziś jest ich zdecydowanie więcej – „otwarte okiennice” należy rozumieć zarówno w sensie dosłownym, jak i przez otwartość zamieszkałych tu ludzi. Z zabudową doskonale współgrają bardzo ładne, drewniane cerkwie w Puchłach i Trześciance.
Podlaski Szlak Bociani nie prowadzi przez Soce, ale równie pięknie jest w Ciełuszkach (kolejnej miejscowości na szlaku), która z jakichś względów nie należy już do Krainy Otwartych Okiennic.
Prawosławne cerkwie na Podlasiu
W podlaskiem żyje aż 200 tys. wiernych Kościoła Prawosławnego. Zwłaszcza na południu województwa, charakterystycznym elementem krajobrazu są drewniane, urokliwe cerkwie.
Cerkwie Podlasia wyróżniają się przede wszystkim nasyconym, niekiedy jaskrawym kolorem. Historycznie wiąże się z tym symbolika i intencja – zieleń oznacza powierzenie świątyni Duchowi Świętemu, niebieski symbolizuje poświęcenie Archaniołowi Michałowi lub Matce Bożej, brązowy – męczennikom, a żółty Jezusowi Chrystusowi i apostołom.
Z rowerowego siodełka dostrzeżecie przynajmniej kilka pięknych, podlaskich cerkwi – na przykład w Narwi czy Kożanach.
Narwiański Park Narodowy
Obszar szczególnie chroniący rozlewiska Narwi rozciąga się między Surażem a Rzędzianami, niedaleko Tykocina. Choć to nie jedyne miejsca, gdzie rzeka tworzy malownicze pejzaże, przejeżdżając rowerem w sąsiedztwie parku warto zrobić kilka „zajazdów kieszeniowych” do najciekawszych atrakcji. Dolina górnej Narwi szczególnie pięknie wygląda wiosną, gdy rzeka wylewa.
Tratwą przez rozlewiska w Waniewie
Dla nas naturalna atrakcja numer 1 w Narwiańskim parku narodowym. Poprowadzona w poprzek rzeki jej rozlewisk kładka łączy dwie niewielkie, nadnarwiańskie miejscowości – Waniewo i Śliwno. Liczy ponad kilometr długości – aby przejść (lub przejechać rowerem) tę trasę, trzeba skorzystać z kilku ręcznych, samoobsługowych tratw, które pełnią funkcję ruchomych mostów. Bardzo interesująca i interaktywna atrakcja! Po szlaku można poruszać się z rowerami – jeżeli nie macie czas przejeżdżać całego szlaku, podjedźcie zobaczyć tę atrakcję od strony Waniewa (Podlaski Szlak Bociani przebiega obok).
Kładka widokowa w Kurowie
Zaledwie 6 kilometrów od Waniewa znajduje się kolejna widokowa kładka w Kurowie. Stąd co prawda nie przedostaniemy się na drugi brzeg, ale widoki na Narew są również zacne. W Kurowie funkcjonuje bardzo przyjemne pole kempingowe, tuż obok kładki i wieży widokowej na Narew.
Tykocin i jego historia żydowska
Podlaski Szlak Bociani i GreenVelo biegną przez Tykocin – niewielkie, ale urokliwe miasto nad Narwią z ciekawą, żydowską historią. Jeszcze w XVI wieku Żydzi stanowili bardzo liczną grupę mieszkańców Tykocina –miasto było jednym z najważniejszych ośrodków żydowskich w całym kraju.
Choć w kolejnych stuleciach wielu mieszkańców wyemigrowało z Tykocina za lepszym życiem – czy to do sąsiedniego Białegostoku, czy do USA lub Izraela, żydowska tradycja jest tu wciąż żywa i mocno pielęgnowana. Świadczy o tym Wielka Synagoga z 1642 roku, zachowana w bardzo dobrym stanie. Można ją zwiedzać od środka – my niestety się spóźniliśmy. Polecamy pokręcić się po odrestaurowanym rynku i bocznych uliczkach z ciekawą zabudową – na uwagę zasługuje również kościół Trójcy Przenajświętszej – największa dominanta miasta.
Na północ od centrum znajduje się odbudowany zamek renesansowy, w którym w tej chwili mieści się hotel i restauracja.
LUDZIE ŚWIATA
Zwykli, a niezwykli, których poznaliśmy w trakcie podróży. Poznaj historie życiem pisane.
GRUZJA - PRAKTYCZNIE
Co powinieneś wiedzieć o Gruzji przed podróżą? Uniwersalny poradnik od A do Z.
POLSKA NA WEEKEND
Garść ciekawych miejsc i atrakcji do zobaczenia w naszym kraju. Znasz je wszystkie?
Biebrzański Park Narodowy
Ledwo wyjechaliśmy z rozlewisk Narwi, a już wjeżdżamy w krainę Biebrzy! Biebrzański park narodowy jest największym obszarem chronionym w całej Polsce, słynącym z niezmąconej ludzką ręką, dzikiej przyrody i dużej ostoi łosia. Mimo wielu kilometrów pieszych i rowerowych szlaków, wcale nie tak łatwo go dostrzec – szerokie rozlewiska Biebrzy tworzą rozległe bagna, ciągnące się aż po horyzont.
Carska droga
Podlaski Szlak Bociani biegnie przez tzw. carską drogę, czyli 33-kilometrowy, transbiebrzański trakt, z którego dostrzeżemy wszystko to, co nad Biebrzą najpiękniejsze. Co kilka kilometrów możemy zsiąść z rowerowego siodełka i wejść na wieżę widokową, przejść (lub przejechać) szlakiem w głąb rozlewisk, czy… wybrać się na „długą lukę”, by poobserwować ptaki i dziką zwierzynę.
Długa Luka – kładka wśród bagien
Według nas obowiązkowy punkt programu. Ta 400-metrowa kładka, która wprowadza w sam środek największego torfowiska Biebrzańskiego Parku Narodowego. Wiosną i latem końcowy pomost jest oblegany przez ornitologów z teleobiektywami – ale poza ptactwem z kładki możemy dojrzeć żerujące na bagnach łosie.
Osowiec – Twierdza
Pierwszą miejscowością po wyjeździe z carskiej drogi jest Osowiec-Twierdza.
Znajduje się tu fort Osowiec – twierdza znana z ponad półrocznej obrony podczas pierwszej wojny światowej. Wybudowano ją w strategicznym miejscu, pomiędzy biebrzańskimi bagnami. Nigdy nie zdobyta, a niegdyś uznawana za jedną z nowocześniejszych twierdz świata.
Dzisiaj jej część zajmuje wojsko, ale pomiędzy konkretnymi fortami można pochodzić/pojeździć. Polecamy zrobić 7-kilometrowe kółeczko między stacją kolejową w Osowcu, fortem Zarzecznym a punktem widokowym nad Biebrzą (kanał Rudzki). No i zjedzcie coś lokalnego w karczmie Biebrzanka – palce lizać!
Goniądz – z widokiem na rozlewiska
Kilka kilometrów dalej dojeżdżamy do Goniądza – małego miasta, położonego na skraju biebrzańskich rozlewisk. Tu robimy zakupy przed noclegiem – dziś planujemy rozbić się nad brzegiem rzeki, tuż przed ponownym wjazdem na teren parku narodowego.
W 2020 roku goniądzcy strażacy przez ponad miesiąc zmagali się z największym w historii pożarem Biebrzańskiego Parku Narodowego. Ogień strawił w sumie 5,5 tys. ha powierzchni łąk i lasów.
Nocleg nad Biebrzą w Dolistowie
Dolistowo Stare to nasze tegoroczne odkrycie. Akurat tu wypadł nam nocleg - namiot udało się rozbić na plaży miejskiej (częściowo trawiastej), która jest jednocześnie gminnym, bezpłatnym polem kempingowym nad samym brzegiem Biebrzy. Są wiaty, toalety (+ płatny prysznic), ławki, miejsca na ognisko. I kapitalny widok - czego chcieć więcej? choćby jeżeli nie planujecie tu spać, zajedźcie koniecznie na widokowy postój!
Puszcza Augustowska
Kilkanaście kilometrów za Lipskiem na dobre wjeżdżamy w las – Podlaski Szlak Bociani ciągnie się przez puszczę Augustowską nieprzerwanie przez ponad 30 kilometrów. Gruntowe, lekko piaszczyste drogi dają nam popalić – dobrze, iż jest w miarę płasko.
Puszcza Augustowska to ogromny kompleks leśny, leżący na terenie Polski, Litwy i Białorusi. W jej granicach znajduje się Wigierski Park Narodowy, do którego zmierzamy.
Kanał Augustowski – z Polski na Białoruś
Kanał Augustowski ma w sumie 101 kilometrów i ciągnie się od Niemna na Białorusi po Biebrzański Park Narodowy – gdzie właśnie z Biebrzą się łączy. W tym roku (2023) obchodzi dwustulecie powstania. Początkowo miał pełnić głównie funkcję transportową i być alternatywą dla rozwijającej się wówczas kolei, jednak z różnych względów założeń nie spełniono.
Dziś Kanał Augustowski to przede wszystkim malowniczy, turystyczny szlak wodny. Jest popularny wśród kajakarzy, a rowerem można np. zrobić wycieczkę szlakiem zabytkowych śluz. Na większości z nich wciąż znajdują się kamienne tablice z datą i nazwiskiem kierownika budowy – ot, taka ciekawostka
Mikaszówka – kościół i śluzy
Podlaski Szlak Bociani zbliża się do kanału za Rudawką i w Mikaszówce – w obu miejscach zobaczymy zabytkowe śluzy (w sumie w granicach Polski jest ich 14). W Mikaszówce na uwagę zasługuje jeszcze drewniany kościół z wnętrzem urządzonym w „puszczańskim” stylu. Nam udało się wejść do środka – spaliśmy akurat w okolicy.
Wigierski Park Narodowy
Tej okolicy warto poświęcić trochę więcej czasu – jest tu na tyle dużo atrakcji, iż spokojnie starczyłoby na oddzielną wycieczkę. Jezioro Wigry można objechać na rowerze, a wypływającą z niego Czarną Hańczą można spłynąć kajakiem. Na półwyspie w miejscowości Wigry znajduje się klasztor pokamedulski, który można zwiedzić – pokazaliśmy go Wam w zimowym filmie z Podlasia i Suwalszczyzny.
Jezioro Wigry i klasztor kamedułów
Choć Podlaski Szlak Bociani nie przebiega przez samą miejscowość Wigry, warto nadłożyć 1,5 km i do niej zajechać. Stojący na wzgórzu pokamedulski klasztor można zwiedzać cały rok – a wjazd na sam punkt widokowy pod świątynią jest bezpłatny.
Spływ Czarną Hańczą
Oczywiście to temat na oddzielną wycieczkę, ale jak najbardziej do zrealizowania. Czarna Hańcza to malownicza, nieustannie meandrująca rzeka, którą warto przepłynąć kajakiem na całej długości (w granicach Polski to 108 km). Kajaki można wypożyczyć np. w Wigrach i ruszyć w kierunku kanału Augustowskiego i granicy z Białorusią.
Szutrowe trakty wśród malowniczych pagórków
Podlaski Szlak Bociani mija jezioro Wigry od północno-wschodniej strony. Po drodze można zajechać na punkt widokowy w Mikołajewie, wspomnianych Wigrach lub do muzeum Wigier w Starym Folwarku. Od tego miejsca nasz szlak biegnie szutrowo-leśnymi drogami po mocnych pagórkach – wyjeżdżamy z puszczy Augustowskiej, wjeżdżamy na pagórkowatą Suwalszczyznę!
Suwalszczyzna
Polodowcowy krajobraz w najpiękniejszej formie – niezliczone pagórki, rzeczne doliny, głazowiska, ukryte w nieckach jeziora – w tym najgłębsze w Polsce. To wszystko poprzecinane szutrowymi, krętymi drogami, punktami widokowymi i dzikimi miejscami biwakowymi nad wodą.
Choć jazda obładowanym rowerem po szutrowych traktach Suwalszczyzny bywa niełatwa, zawsze jest satysfakcjonująca. A na szczególną uwagę zasługuje…
Suwalski Park Krajobrazowy – nasze ulubione miejsce!
To pierwszy park krajobrazowy w Polsce. Nie ma się co dziwić – na niewielkiej powierzchni (odpowiadającej mniej więcej granicy administracyjnej Suwałk) jest na tyle malowniczo – iż wracamy tu z Kasią regularnie. Nie znamy osoby wrażliwej na piękno natury, która nie zakochałaby się w Suwalskim Parku po pierwszych odwiedzinach.
Ale uwaga: możecie liczyć na przewyższenia podobne do Podhala, podjazdy na bocznych drogach i podejścia na szlakach potrafią wycisnąć ostatnie poty! Również Podlaski Szlak Bociani nie biegnie tu najprostszą trasą.
Cisowa Góra – punkt widokowy
Góra o bardzo charakterystycznym kształcie, przypominającym stożek wulkanu, leży tuż obok naszej trasy. W tym miejscu można na chwilę zejść z roweru i wdrapać się na 256 metrowy szczyt – z góry jest całkiem niezła panorama pofałdowanej okolicy.
Jezioro Hańcza – najgłębsze w Polsce
Ma 108 metrów głębokości i rozciąga się na długości 4,5 km. Podlaski Szlak Bociani biegnie przez Błaskowiznę, która sąsiaduje z Hańczą od południa. Można tu zrobić mały przystanek na plaży z pomostem. Bardziej dziko jest od północnej strony – jeżeli macie czas (i nie zbrakło sił), zajrzyjcie też do Dzierwan – w okresie działa tam klimatyczny bar polowy.
Tu się kończy Podlaski Szlak Bociani
Przez ostatnie kilometry Podlaski Szlak Bociani trochę nas oszczędza – prowadzi szutrową, wypłaszczoną drogą, po nasypie dawnej linii kolejowej. Pofałdowany krajobraz Suwalszczyzny możemy więc podziwiać z perspektywy „wygodnej”, gruntowej drogi, która wspina się pod górę wyjątkowo niespiesznie.
Jeszcze kilka zakrętów, ostatnia wieś po drodze (od której przesiadamy się już na asfalt) i jesteśmy u celu.
Mosty w Stańczykach
Mosty w Stańczykach powstały w 1918 roku i mają 180 metrów długości. Są nazywane akweduktami Puszczy Romnickiej i, trzeba przyznać robią duże wrażenie. Zwłaszcza z dołu… o każdej porze roku.
Mosty są częścią dawnej linii kolejowej, łączącej Gołdap i Żytkiejmy. Pociągi nie kursują tędy od drugiej wojny światowej, ale 36-metrowe, kamienne budowle wciąż stoją. Cały teren jest własnością prywatną – został ogrodzony i aby dostać się choćby w pobliże mostów, trzeba zapłacić za wstęp.
Kilometr dalej, jadąc w kierunku Żytkiejm, można wejść na wieżę widokową szlaku GreenVelo (ta już jest bezpłatna ). Mosty co prawda widać z daleko, ale u stóp mamy piękny widok na jezioro Dobellus Duży.
Dokąd dalej jechać?
…właściwie w każdym kierunku jest ciekawie! Podlaski Szlak Bociani potrafi wyrobić tak dobrą kondycję, iż dalsze pagórki nie będą już straszne żadnemu rowerzyście W bezpośredniej okolicy Stańczyk polecamy zajechanie na trójstyk granic w Bolciach, do Puszczy Romnickiej, nad okoliczne jeziora (np. Rospuda, Przerośl, Wiżajny lub Wisztynieckie na granicy Rosji i Litwy).
My, mając do dyspozycji jeszcze kilka dni majówki, udaliśmy się na Litwę, by dalej uwalniać endorfiny na szutrowych pagórkach
Podlaski Szlak Bociani - informacje praktyczne
Jakiej nawierzchni się spodziewać, jak z oznakowaniem, jak dojechać i wrócić? Podlaski Szlak Bociani nie jest tak popularny jak znany i lubiany Green Velo - w związku z tym ma swoje mankamenty. Ale może właśnie dzięki temu można go uznać za ciekawszy?
Nawierzchnia i podjazdy
Podlaski Szlak Bociani w całości prowadzi drogami o przyzwoitej nawierzchni – choćby jeżeli nie ma asfaltu (najwięcej szutrowych traktów jest na Suwalszczyźnie), raczej nigdzie nie zakopiecie się w piachu. Polecamy przejechać szlak z południa na północ, a nie odwrotnie. Stopniujemy w ten sposób poziom trudności – im bliżej Suwalszczyzny, tym bardziej pagórkowato. Ruszenie na szlak ze Stańczyk (od północy) to rzucenie się na głęboką wodę od pierwszych kilometrów.
Trasa jest wytyczona drogami o niewielkim natężeniu ruchu, choćby jeżeli kawałek jedziemy wzdłuż drogi wojewódzkiej, zwykle obok jest ścieżka rowerowa. Podlaski Szlak Bociani fragmentami łączy się ze szlakiem Green Velo i czasami korzysta z jego infrastruktury – nie pomylcie znaków
Oznakowanie
Tu niestety jest trochę gorzej – oznakowaniu szlaku pozostawia sporo do życzenia. Teoretycznie podążamy za czerwonymi znakami rowerowego szlaku – w praktyce nieregularnie trafimy na stare, czasem ledwo widoczne oznaczenia. Nowe tablice (jak na zdjęciu poniżej są), jednak często w kluczowych momentach ich brakuje – wtedy można zabłądzić.
Podlaski Szlak Bociani najlepiej jest oznaczony na północnym fragmencie. Polecamy przejechać trasę z wgranym śladem gps lub po prostu z mapą wgraną w komórkę. My korzystaliśmy z aplikacji offline mapy.cz, gdzie aktualny przebieg PSB jest zaznaczony.
Ile dziennie zaplanować kilometrów?
Często nas o to pytacie – to kwestia indywidualna, zależna od waszej kondycji, ilości wożonych kilogramów, aktualnej długości dnia, aury, samopoczucia i ilości zaplanowanych po drodze, nierowerowych atrakcji.
My przejechaliśmy Podlaski Szlak Bociani w majówkę – biorąc pod uwagę taką sobie kondycję i częste schodzenie z roweru na rzecz mijanych ciekawostek, robiliśmy ok. 70-80 km dziennie. To przez cały czas dość dużo – zależało nam jednak, by zostało trochę czasu w odcinek litewski.
Planując dzienny dystans na PSB pamiętajcie, iż Suwalszczyzna będzie bardziej wymagająca technicznie i kondycyjnie.
Gdzie spać?
Podlaski Szlak Bociani przebiega po raczej słabo zaludnionym terenie – poza obszarem parków narodowych polecamy nocowanie w namiocie na dziko. Na trasie nie brakuje również pól namiotowych (czasami trzeba odjechać 2-5 km od szlaku) i prywatnych kwater, gdzie za relatywnie niewysokie pieniądze możemy przespać się w łóżku zamiast w namiocie, skorzystać z prysznica i elektryczności. jeżeli nie macie ochoty lub możliwości targać ze sobą biwakowego sprzętu, spokojnie znajdziecie po drodze dach nad głową.
Dojazd i powrót ze szlaku
Zakładając wyprawę z południa na wschód i wykluczając transport indywidualny, najlepiej dojechać pociągiem do Hajnówki, a wrócić z Suwałk.
Białowieża (początek szlaku) znajduje się ok. 20 km od stacji kolejowej w Hajnówce – max. 1,5 h jazdy. jeżeli nie planujecie przejechać całego PSB, możecie po drodze wsiąść w pociąg w Osowcu-Twierdzy lub (odbijając nieco od szlaku) w Augustowie.
Od końcowego punktu w Stańczykach do najbliższego pociągu (Suwałki) jest 37 kilometrów – liczcie ok. 3 godzin, teren jest mocno pagórkowaty. Tradycyjnie sugerujemy zakup biletów w pociągach najszybciej jak się tylko da – w okresie połączenia dalekobieżne są oblegane przez rowerzystów, a ilość miejsc w wagonach mocno ograniczona.
Podlaska kuchnia
W Hajnówce i Białowieży skosztujecie tradycyjnego marcinka – dalej, jako dania główne, wjadą kartacze, babka ziemniaczana, soczewiaki i sękacz na słodko. To wszystko popite kwasem chlebowym lub lokalnym piwem w różnych odmianach. Oj tak, Podlaski Szlak Bociani obfituje w miejsca, gdzie skutecznie uzupełnimy stracone kalorie.
Z naszej strony polecamy małe, niepozorne bary i restauracyjki (także te sezonowe), które w większości serwują lokalne przysmaki. Z miejsc, w których jedliśmy, na szczególną uwagę zasługują karczma Biebrzanka w Osowcu-Twierdzy i restauracja Pod Jelonkiem w Jeleniewie. Niedrogo, a smacznie i bardzo lokalnie!
W Tykocinie możecie zatrzymać się w jednej z żydowskich restauracji – my tam nie jedliśmy, ale wiele osób je poleca.