Podkarpackie poza szlakiem – mniej znane miejsca w województwie podkarpackim

rudeiczarne.pl 1 miesiąc temu

Podróżując po Polsce wciąż odkrywamy piękno naszego kraju docierając do kolejnych perełek, które zachwycają. To miejsca znane, które zwiedza wielu, ale także mniej znane atrakcje, którym warto przyjrzeć się z bliska i rozkoszować się kameralną atmosferą. Województwo podkarpackie bez wątpienia ma się czym pochwalić pod względem atrakcji turystycznych. To piękne góry i pagórki, winnice i lokalne rzemiosło, fascynujące zamki i pałace, tętniące życiem miasta, interesujące muzea, piękna przyroda. To miejsca znane, ale także nieznane. Dlatego też prócz popularnych wśród turystów atrakcji południowo-wschodniej Polski, warto też poznać Podkarpackie poza szlakiem. Miejsca, które wciąż pozostają nieodkryte, kameralne, a gwarantują niezapomniane wspomnienia i cały bagaż wyjątkowych doświadczeń.

We wpisie tym zabieramy Cię do naszego rodzinnego województwa, by odkryć Podkarpackie poza szlakiem. Znajdziesz tutaj całą garść inspiracji z najróżniejszych zakątków województwa i jesteśmy pewni, iż o wielu z nich przeczytasz tutaj po raz pierwszy. Musisz bowiem pamiętać, iż województwo podkarpackie to nie tylko bieszczadzkie połoniny. To znacznie więcej i mamy nadzieję, iż wpis ten zainspiruje Cię do niezwykłych wycieczek. Ruszamy wspólnie odkrywać Podkarpackie poza szlakiem!

Podkarpackie poza szlakiem – mniej znane atrakcje województwa podkarpackiego

Pałac w Przeworsku – Podkarpackie poza szlakiem

Każdy prawdopodobnie zna lub przynajmniej kojarzy Zamek w Łańcucie, ale w tej części województwa podkarpackiego poszczycić się możemy także innymi ciekawymi pałacami, jak np. Pałac w Przeworsku, który poniekąd związany jest historycznie z Łańcutem. To właśnie bowiem Izabela z Czartoryskich Lubomirska, czyli pani na Łańcucie wybrała Przeworsk jako idealne miejsce na rezydencję swojego ulubieńca i wychowanka – Henryka Lubomirskiego. Lokalizacja była idealna, Przeworsk był przecież wciąż blisko Łańcuta!

Tak też powstał niewielki, kameralny wręcz pałacyk w stylu angielskiego klasycyzmu otoczony malowniczym parkiem pełnym bujnej zieleni i kwiatów. Jest to cały zespół, który do dzisiaj można tutaj podziwiać – w jego skład wchodziły pałac, oficyny, oranżeria, dom ogrodnika, stajnie z powozownią.

II wojna światowa nie była łaskawa dla Przeworska, pałac wiele stracił ze swoich oryginalnych wnętrz – zawinili tak Niemcy, jak i Sowieci. Tak też same wnętrza nie zachowały swoich oryginalnych mebli i eksponatów, ale muzeum zrobiło wiele, by je w piękny i interesujący sposób odtworzyć. Jego zwiedzanie dzieli się na 2 części – parter pałacu to interesująca wystawa poświęcona dziejom Przeworska i okolicy, zaś pierwsze piętro to już pełne elegancji apartamenty mieszkalne. Warto zwrócić uwagę na podwójną, ukrytą klatkę schodową – ta tajemna przeznaczona była tylko dla służby. Spacerując zaś po pięknym parku otaczającym pałac nie zapomnij spojrzeć także na oryginalną oranżerię. Dzisiaj realizowane są w niej liczne wydarzenia kulturalne.

Pałac w Przeworsku można zwiedzać – wszystkie informacje praktyczne znajdziesz na oficjalnej stronie pałacu.

Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej – podkarpacki skansen

Choć najsłynniejszym skansenem w województwie podkarpackim jest ten w Sanoku, ta część Polski może poszczycić się także innymi niezwykle ciekawymi skansenami, które warto odwiedzić. Jednym z najciekawszych, a zarazem takich, które wciąż nie są tłumnie odwiedzane przez turystów jest Muzeum Kultury Ludowej w podrzeszowskiej Kolbuszowej. To niezwykły i sporych rozmiarów teren (aż 30 ha terenu zielonego), na którym zebrano ponad 80 zachwycających obiektów architektury drewnianej z XIX i XX wieku. Przeniesiesz się tutaj do mniej znanego świata Lasowiaków i Rzeszowiaków. To dwie grupy etnograficzne, które zamieszkiwały tereny Kotliny Sandomierskiej, a ich dorobek, kultura, tradycje i architektura są niezwykle barwne i warte poznania z bliska.

Zwiedzając skansen w Kolbuszowej odkryjesz m.in. dawną szkołę, zabytkowy młyn, piękny dwór, w którym warto zwrócić na eleganckie meble kolbuszowskie, drewniany kościół z zachwycającym wnętrzem, leśniczówkę, karczmę i wiele więcej. Warto także zatrzymać się na dłużej przy drewnianych wiatrakach, które są jedną z wizytówek całego skansenu. Wyglądają pięknie pośród pól i polnych kwiatów. Dodatkowym elementem, który sprawia, iż miejsce to jest wciąż żywe są hodowane tutaj zwierzęta, jak np. gęsi, kury, a wciąż działające pasieki, przydomowe grządki, zielony staw i ogródki pełne kwiatów wspaniale oddają klimat dawnych lasowiackich i i rzeszowiackich wiosek.

Miejsce to można eksplorować godzinami, odkrywając tajemnice tych mniej znanych ludów podkarpackich i ich kulturę, tradycję czy architekturę. W lecie realizowane są tutaj także różne wydarzenia kulturalne, jarmarki, podczas których wsłuchasz się w ludową muzykę, a choćby zakupisz lokalne rękodzieło. Na dodatek skansen w Kolbuszowej był i wciąż jest planem filmowym! Kręcono tutaj niegdyś niektóre sceny filmu “Wołyń”, a także serial “1670” – tak popularny współcześnie wśród publiczności platformy Netflix. w tej chwili w sektorze Rzeszowiaków kręcony jest drugi sezon serialu z Janem Pawłem w roli głównej.

Skansen w Kolbuszowej czynny jest przez cały rok, a wszystkie informacje praktyczne na temat zwiedzania znajdziesz na oficjalnej stronie Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej. To jedno z ciekawszych miejsc, w którym odkryjesz Podkarpackie poza szlakiem!

Jezioro Tarnobrzeskie – Podkarpackie poza szlakiem

Gdy mówimy o wodnych atrakcjach województwa podkarpackiego, w pierwszej kolejności wszystkim do głowy przychodzi Jezioro Solińskie ze słynną tamą. Ale w województwie podkarpackim jest znacznie więcej malowniczych i ciekawych terenów kąpielowych, pośród których na uwagę zasługuje Jezioro Tarnobrzeskie w północnej części województwa. To drugi pod względem wielkości akwen w województwie podkarpackim, a przy tym w pełni przeznaczony jest wyłącznie do celów rekreacyjnych.

Jezioro to powstało sztucznie w wyniku zalania terenów dawnego wyrobiska kopalni siarki, które niegdyś miało aż 110 metrów głębokości! Dzisiaj znajdziesz tutaj długą, bo aż 3-kilometrową plażę piaszczystą i krystalicznie czystą wodę. Jezioro, zanim stało się faktem, było przez wiele lat przygotowywane – ze 110 metrów głębokości dzisiaj pozostało 42 metry, a woda napełniana była tutaj przez całe 5 lat! Wszystko po to, by można było się tutaj cieszyć kąpielami – 90% wody miało od samego początku pierwszą klasę czystości, a do dzisiaj co roku jesienią wymieniana jest część wody, by zachować jej walory.

Jezioro Tarnobrzeskie to idealne miejsce na relaks, gdzie spędzisz czas na plaży, wypożyczysz łódkę czy żaglówkę, popływasz na windsurfingu, kitesurfingu, kajakach czy SUP-ie, a dzięki temu, iż teren objęty jest strefą ciszy, nie musisz martwić się głośnymi silnikami. Z jednej strony jeziora znajdziesz rozbudowaną infrastrukturę rekreacyjno-turystyczną wraz z campingami, przystanią, restauracjami, a druga strona pozostaje bardziej dzika, niezwykle malownicza i spokojna. Dla chętnych przygotowano także tyrolkę, a w lecie działa tutaj wodna strefa dla dzieci. To popularne miejsce na weekendowe wypady mieszkańców okolic, ale wciąż pomijane przez wielu turystów, dlatego też wybierając się do województwa podkarpackiego – nie zapomnij tutaj zaglądnąć. Warto także skorzystać z możliwości wypożyczenia żaglówek lub rejsu ze Stowarzyszeniem Jacht Klub Kotwica, z którym sami mieliśmy wielką przyjemność pływać po jeziorze. Wspaniała, niezapomniana przygoda, która pozwala spojrzeć na ten teren z innej perspektywy!

Muzeum COP Stalowa Wola – Podkarpackie poza szlakiem

Podkarpackie poza szlakiem to także… przemysł! Współcześnie wielu z nas nie ma świadomości, iż jeszcze w latach 30-tych XX wieku, tuż przed wojną, na terenach obejmujących m.in. dzisiejsze województwo podkarpackie powstał Centralny Okręg Przemysłowy – jedno z największych przedsięwzięć gospodarczych Polski. Dzisiaj w Stalowej Woli, będącej perłą tego projektu, działa fenomenalne Muzeum Centralnego Okręgu Przemysłowego, które przeniesie Cię do przemysłowej Polski okresu przed II wojną światową aż po czasy współczesne. Naszym zdaniem to jedno z najciekawszych muzeów w całym województwie!

Centralny Okręg Przemysłowy to potężny projekt II Rzeczpospolitej, który ruszył w 1937 roku, początkowo w tzw. “Trójkącie Bezpieczeństwa” – w widłach Sanu i Wisły. Teren ten nie był przypadkowy – zbliżające się kolejne widmo wojny sprawiało, iż poszukiwano miejsca, które będzie odpowiednio oddalone i trudno dostępne dla III Rzeszy i Sowietów. To także tereny mocno zacofane, głównie rolnicze, gdzie wielkim problemem był wysoki poziom bezrobocia. COP miał zwiększyć potencjał przemysłowy Polski, pomóc w dozbrojeniu kraju, dać nowe miejsca pracy i zmienić gospodarkę w trudnym, pokryzysowym czasie. W ramach tego projektu powstała m.in. Stalowa Wola – zupełnie nowe miasto i osiedle dla pracowników Zakładów Południowych (dzisiejsza Huta Stalowa Wola) pełne nie tylko ciekawej i nowoczesnej wtedy architektury, ale także zieleni i przyjazne dla mieszkańców. W ramach COP, które ostatecznie objęło dużo większe tereny (aż 60 tys. km2) i dało pracę 6 mln osób powstały tak wielkie inwestycje jak m.in.: fabryka kauczuku syntetycznego i fabryka opon w Dębicy, Państwowe Zakłady Lotnicze w Mielcu, Wytwórnia Amunicji w Dębie, Fabryka Broni w Radomiu, huta i zakłady zbrojeniowe (Zakłady Południowe) w Stalowej Woli, fabryka silników lotniczych w Rzeszowie, hydroelektrownie w Rożnowie i Porąbce i wiele, wiele więcej. Ostatecznie COP objął tereny dzisiejszych województw: podkarpackiego, świętokrzyskiego, lubelskiego, małopolskiego i fragment mazowieckiego.

Dlatego też otwarcie Muzeum Centralnego Okręgu Przemysłowego w Stalowej Woli nie jest przypadkiem – miasto to było sztandarowym dla całego projektu lat 30-tych. Muzeum zorganizowano w budynku poprzemysłowym – w dawnych warsztatach szkolnych i zachwyca swoim industrialnym klimatem połączonym z nowoczesnością i interaktywnością. To nie tylko zbiór maszyn i przedmiotów produkowanych w COP, ale także cały szereg bardzo ciekawych filmów, interaktywnych rozwiązań, które wprowadzą Cię do świata przemysłu i innowacji, która żyje po dziś dzień. Poznasz tu koncepcje wynalazców, odkryjesz tajemnice przemysłu i architektury, które aktualne są po dziś dzień. Spojrzysz na te tereny w zupełnie inny sposób. To fantastyczne miejsce dla dorosłych, którzy z bliska będą mogli m.in. przyjrzeć się samolotom i ich silnikom, broni, wielu maszynom, ale także dla dzieci, które mogą tu wziąć udział w ciekawych warsztatach, skorzystać z zajmujących stanowisk przybliżających w interesujący sposób historię tego miejsca, a choćby skorzystać ze specjalnej strefy dla dzieci, w której mogą zostać dawnymi strażakami, elektrykami, lekarzami, a choćby zbudować miasto. Do tego całe muzeum zostało zbudowane i zorganizowane w taki sposób, by z łatwością mogły się tutaj poruszać także osoby z ograniczeniami ruchowymi. Jesteśmy pewni, iż każdy, bez względu na wiek, znajdzie tutaj mnóstwo interesujących rozwiązań i opowieści.

Muzeum czynne jest codziennie, z wyjątkiem sobót, a wszystkie informacje praktyczne znajdziesz na oficjalnej stronie Muzeum COP.

Zespół Klasztorny OO. Bernardynów w Leżajsku

Inną wspaniałą atrakcją i zabytkiem północnej części województwa podkarpackiego jest Zespół klasztorny OO. Bernardynów w Leżajsku. W całym zespole najcenniejszym zabytkiem jest bez wątpienia Kościół pw. NMP wraz z organami, które należą do najwybitniejszych nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie.

Zespół klasztorny w Leżajsku powstał w XVII wieku – miejsce nie było przypadkowe, bowiem to tutaj jeszcze w XVI wieku objawić się miała Matka Boska ze św. Józefem. Za twórcę klasztoru w Leżajsku uznaje się Antonio Pellaciniego, zwanego Italusem. Świątynia została obwarowana – otoczona wysokim murem i basztami, co miało chronić ją przed napadami Tatarów, Szwedów, a także Siedmiogrodzian. Pamiętaj bowiem, iż Leżajsk leżał na terenie pogranicza polsko-ruskiego, mocno narażonym na ataki z różnych stron. Do dzisiaj zachowały się tak mury, jak i baszty przypominające o burzliwej historii tego miejsca, ale także oryginalnej, typowo fortyfikacyjnej architekturze, która niekoniecznie kojarzyła się z obiektami sakralnymi.

Kościół to trójnawowa bazylika w stylu barokowo-manierystycznym, która zachwyca bogactwem zdobień i detalami. Właśnie dlatego można spędzić tutaj naprawdę sporo czasu analizując poszczególne elementy wystroju – piękne polichromie, stalle, za które odpowiadają ojcowie bernardyni, ołtarze, a także manierystyczna ambona podtrzymywana przez sporych rozmiarów anioła. W bazylice znajduje się także święty obraz Matki Bożej Pocieszenia, do którego ściągają liczni pielgrzymi. To jednak, co najcenniejsze to wspaniałe i ogromne, bogato zdobione organy. Ponoć to jedyny taki na świecie okaz, na którym równocześnie grać może trzech organistów. Pochodzą one jeszcze z XVII wieku, a zdobienia snycerskie przedstawiają sceny walki Herkulesa z Hydrą. Co roku w kościele tym odbywa się Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej, który przyciąga wielu miłośników muzyki nie tylko z Polski, ale także z innych krajów! W klasztorze zaś mieści się interesujące Muzeum Prowincji Ojców Bernardynów, w którym zobaczysz wiele pięknych sprzętów liturgicznych, obrazów czy szat.

Wstęp do kościoła jest darmowy, natomiast pamiętaj, iż zwiedzanie możliwe jest wyłącznie w momencie, gdy nie odbywa się w środku żadne nabożeństwo.

Jarosław – tajemnicze podziemia – Podkarpackie poza szlakiem

Pośród wartych odwiedzenia, a wciąż nie tak gęsto obleganych przez turystów dziś miast w województwie podkarpackim, koniecznie zwróć uwagę na przepiękny Jarosław! To niesamowite miasto przyciąga nie tylko swoją architekturą, pięknym rynkiem, fascynującą historią, ale także tajemniczymi podziemiami. Historia Jarosławia jest długa, ale jego czasy świetności to XVI i XVII wiek – czas, kiedy odbywały się tutaj jedne z największych nie tylko w ówczesnej Polsce, ale także w Europie jarmarków! To właśnie one sprawiły, iż architektura Jarosławia i jego Stare Miasto wygląda właśnie w taki sposób. Do tego pamiętaj, iż miasto to leżało na styku trzech kultur i religii – polskiej, ukraińskiej i żydowskiej, co sprawiło, iż powstała tutaj wyjątkowa mieszanka kulturowa.

By zrozumieć jak ważne i cenione były jarosławskie jarmarki wystarczy zwrócić uwagę na fakt, iż do zaledwie 3-tysięcznego wtedy miasta przybywało aż 30 tysięcy kupców z Polski, Europy, a choćby państw Orientu, którzy przyjeżdżali tutaj z przyprawami, kadzidłami, pięknymi tkaninami. To właśnie jarmarki i potrzeby kupców sprawiły, iż rynek i okolice ukształtowały specyficzną architekturę, która miała ułatwić funkcjonowanie podczas kilkutygodniowych świąt handlu. W jarosławskich kamienicach charakterystyczne są więc przestronne sienie, w których kupcy mieścili bez problemu swoje wozy z towarami. Otoczone były one galeryjkami, przy których organizowano pokoje na wynajem. Wewnętrzne dziedzińce przykryte były przeszklonymi świetlikami, przez które wpadało światło – zobaczysz je do dzisiaj w kamienicach dookoła Rynku. Do tego na parterze znajdowały się specjalne, eleganckie pomieszczenia, w których dobijano targu. Podcienia to również element związany z jarmarkami – bez problemu kupcy mogli tutaj stawać ze swoimi wozami i zwierzętami. I perełka, która sprawia, iż musisz odwiedzić Jarosław – podziemia!

Wyobraź sobie kilkadziesiąt tysięcy kupców z wozami wypełnionymi towarami. Te trzeba było gdzieś przechowywać, a miejsce na rynku było ograniczone. Właśnie dlatego powstała tutaj potężna sieć podziemnych piwnic – służyły one jako średniowieczne piwnice i magazyny na wynajem. A iż Jarosław stoi na skale lessowej to drążenie było bardzo łatwe – tak też drążono bez większego planu do czasu, aż przebiło się do korytarzy sąsiada. Wiele podziemnych korytarzy przetrwało do dzisiaj, a zobaczyć je możesz wybierając się na wędrówkę jedną z dwóch podziemnych tras:

  • Podziemna Trasa Turystyczna – to niesamowite, ceglane korytarze, w których idealnie zobaczysz jak wyglądały surowe magazyny – to jedna z najstarszych podziemnych tras turystycznych w Polsce (czynna od 1984 roku dzięki Feliksowi Zalewskiemu) – 150 m trasy na dwóch poziomach – wejście znajduje się pod kamienicą Rynek 14 – bilety wstępu kupujesz w Centrum Kultury i Promocji Jarosławia. Tą trasę zwiedzasz z przewodnikiem.
  • Podziemne Przejście Turystyczne – to trasa pod kamienicami Rynek 4,5,6 i została zupełnie inaczej zaaranżowana. Pełna jest nowoczesnych, multimedialnych rozwiązań, które wprowadzą do świata jarosławskich jarmarków, ale także ciekawych stanowisk rzemieślniczych i historycznych miasta. Zwiedzanie tej trasy może być samodzielne lub z przewodnikiem.

Naszym zdaniem zdecydowanie warto odwiedzić obie trasy, gdyż zapewniają zupełnie inne doświadczenia i wrażenia. Podziemna Trasa Turystyczna ma niesamowity, surowy klimat, gdzie wędrujesz w nieco przyciemnionym labiryncie korytarzy, a Podziemne Przejście Turystyczne wprowadzi Cię do świata jarmarków dzięki wielu multimediom – tu jednak korytarze są już zupełnie inne.

Będąc na Rynku nie zapomnij także zwrócić uwagi na przepiękne, renesansowe kamienice, wśród których prym wiedzie Kamienica Orsettich. Mieści się w niej dzisiaj wspaniałe muzeum, do którego warto wejść, by wkroczyć do pełnego elegancji i blichtru mieszczańskiego świata w Jarosławiu. Na parterze odkryjesz ciekawą wystawę poświęconą historii i archeologii miasta, ale także wkroczysz do niesamowitego pomieszczenia przykrytego XVII-wiecznym, drewnianym stropem. Na pierwszym piętrze czekają zaś eleganckie wnętrza mieszczańskie – jedne z najciekawszych w całej Polsce! Pamiętaj także o Kolegiacie pw. Bożego Ciała (i ogrodzie za nią, z której roztacza się piękny widok!), a także o Opactwie benedyktyńskim i cerkwi. I oczywiście sercu Rynku – Ratuszu, który pięknie wypełnia rynek i był choćby gwiazdą filmową!

Twierdza Przemyśl – Fort I – Fort Salis Soglio

W Przemyślu i dookoła Przemyśla znajdziesz także niezwykłą sieć umocnień z XIX wieku, którą jest Twierdza Przemyśl. Choć wielu wydaje się, iż jest to jedna twierdza, w rzeczywistości to cała sieć podzielona na 2 pierścienie – zewnętrzny, który stanowił 17 fortów, okopów, dział i baz dla piechoty oraz wewnętrzny, na który składało się 21 fortów obronnych. Budowę Twierdzy Przemyśl rozpoczęto w połowie XIX wieku, w czasie wojny krymskiej, gdy stosunki między Austrią a Rosją uległy takiemu pogorszeniu, iż wiadomo było, iż w dalszej perspektywie wojna między tymi dwoma mocarstwami jest nieunikniona. W całej Twierdzy Przemyśl najciekawszym i najlepiej dziś zachowanym obiektem jest Fort I Salis Soglio znajdujący się w Siedliskach, nieopodal granicy z Ukrainą.

Fort swoją nazwę wziął od nazwiska szwajcarskiego inżyniera – Daniela Salis Soglio i zakwalifikowany został jako nietypowy fort artyleryjski, początkowo budowany jako fort pancerny. W całości został odlany z betonu, a od zewnątrz dodatkowo wzmocniony jest cegłami. Fort robi wrażenie już od momentu przekroczenia bramy, a każdy kolejny krok da Ci moc zaskoczeń, bowiem nagle uświadamiasz sobie ogrom tego miejsca, które na początku wydawać Ci się mogło znacznie mniejsze. Od tutejszych kilku dziedzińców odchodzą sieci wielu pomieszczeń, kazamaty, głębokie i długie korytarze, stanowiska piechoty, klatki schodowe, które prowadzą także do górnych części fortu, dzisiaj mocno porośniętych drzewami i roślinnością. Aż trudno uwierzyć, iż miejsce to powstało jeszcze w XIX wieku! Fort jest otwarty dla zwiedzających, nie jest biletowany.

Cerkiew św. Dymitra w Starym Dzikowie – podkarpacki szlak filmowy

Wschodnia część Polski obfituje w interesujące obiekty sakralne związane z niegdyś licznie zamieszkującą te tereny ludnością wyznania greckokatolickiego. Nie inaczej jest w przypadku podkarpackiej części Roztocza, gdzie pośród wielu pięknych obiektów architektury drewnianej (wśród których na szczególną uwagę zasługują cerkwie w Chotyńcu i Radrużu – UNESCO) znajdziesz także niezwykłe cerkwie murowane. Szczególną uwagę zwróć na Cerkiew św. Dymitra w Starym Dzikowie, która miała szansę być choćby planem filmowym.

Cerkiew ta znajduje się na Roztoczu, w małej wsi Stary Dzików, która niegdyś licznie zamieszkiwana była przez ludność ukraińskiego pochodzenia. Murowana świątynia, którą podziwiać możesz do dzisiaj, pochodzi z 1904 roku, powstała jednak w miejscu innych, wcześniejszych cerkwi. Pierwsza na tym terenie zbudowana została jeszcze w XVI wieku! Obecna świątynia zachwyca ciekawą, neobizantyjską architekturą, która wyróżnia się na tle pozostałych cerkwi na tych terenach. Zaprojektowana została na planie krzyża, a w jej centralnej części wznosi się sporych rozmiarów kopuła osadzona na kolistym bębnie. Niegdyś wnętrze cerkwi wypełniał piękny ikonostas, który jednak nie przetrwał do dzisiaj – jego fragmenty zobaczyć można w Muzeum Kresów w Lubaczowie. Sama cerkiew swoje lata świetności również ma już długo za sobą. Wraz z wysiedleniami ludności ukraińskiej po II wojnie światowej, parafia greckokatolicka w Starym Dzikowie przestała istnieć. Sama zaś cerkiew została zdewastowana w 1950 roku, przez co nie możemy jej dzisiaj podziwiać w swoim idealnym wydaniu.

Ale to ma, w pewnym sensie, swój urok. Cerkiew przypomina nam o przemijaniu, o trudnej historii tych terenów, o ich dawnych mieszkańcach. I zyskała drugie życie, o czym świadczą m.in. kilkupiętrowe prycze pozostawione w jej wnętrzu po tym, gdy w 2007 roku Andrzej Wajda kręcił we wnętrzu świątyni ujęcia do filmu “Katyń”. Cerkiew odgrywała rolę Kozielska, w którym więzieni byli polscy wojskowi. Do dzisiaj w cerkwi zobaczyć można nie tylko prycze, ale także zdjęcia i inne pamiątki z czasu kręcenia tutaj filmu.

Obok cerkwi zachowała się także piękna dzwonnica, która niegdyś wypełniona była 4 dzwonami, a jej centralna część była swoistą bramą. Stary Dzików i tutejsza cerkiew to bez wątpienia miejsce, które polecamy odwiedzić – mniej znane, Podkarpackie poza szlakiem. Cerkiew w ciągu dnia jest otwarta (wstęp darmowy) – w razie zamknięcia na drzwiach cerkwi zostawione są numery telefonu do osób, które posiadają do niej klucze.

Nekropolia w Starym Bruśnie – Podkarpackie poza szlakiem

Są takie miejsca, które niegdyś tętniły życiem, pełne były euforii i kolorów. Dzisiaj całkowicie zmieniły swoje oblicze, a po dawnych mieszkańcach pewnych terenów pozostały zapomniane przez wielu ślady przytulone mocno przez dziką przyrodę. Podkarpackie poza szlakiem to także liczne nekropolie, które przypominają o tych, których już nie ma. Pośród nich najpiękniejszą, jaką widzieliśmy jest Nekropolia w Starym Bruśnie – dawnej wiosce, która niegdyś zamieszkana była głównie przez ludność ukraińską, a pośród nich Polaków i Żydów. II wojna światowa i dzieje bezpośrednio po niej – wysiedlenia – sprawiły, iż wioska przestała istnieć, wielu mieszkańców musiało opuścić granice powojennej Polski, a widocznym dziś śladem ich obecności pozostają nagrobki na cmentarzu ukrytym dzisiaj w lesie.

Pierwsze wzmianki o Starym Bruśnie pochodzą jeszcze z 1444 roku, dzieje więc tej wsi są niezwykle długie. Mieszkańcy Starego Brusna zasłynęli przede wszystkim z wielkiego talentu kamieniarskiego. Już z resztą sama część nazwy wsi “brus” oznacza piaskowiec, który wraz z wapieniem był ważnym surowcem na tych terenach. Właśnie dlatego wielu mieszkańców Starego Brusna trudniło się kamieniarstwem, tworząc m.in. przepiękne krzyże i nagrobki. Najsłynniejszym miejscem, w którym można znaleźć bruśnieńskie nagrobki jest Cmentarz Łyczakowski we Lwowie, ale aby poznać ich talent warto wybrać się do źródła, do nekropolii w Starym Bruśnie. To niezwykłe, pełne melancholii miejsce, gdzie wkroczysz do lasu, a w nim nagle przed Tobą ukaże się ok. 300 nagrobków i krzyży bruśnieńskich. Najstarszy z nagrobków pochodzi jeszcze z 1860 roku. Początkowo krzyże były dość proste, z czasem kamieniarze zaczęli zdobić je wizerunkami Chrystusa, Maryi. Każdy jest wyjątkowy i każdy z nich jest częścią zapomnianej historii tej wioski i jej mieszkańców. Miejsce to wygląda magicznie pośród drzew, z których na wietrze, po cichutku, spadają liście. Ta cisza i bliskość przyrody dodatkowo nadaje temu miejscu pewnego mistycyzmu i melancholii.

Na samym końcu cmentarza znajdziesz także fragmenty fundamentów dawnej cerkwi, która niegdyś tutaj stała – dziś mocno obrośnięte zielonym mchem. Na pamiątkę cerkwi postawiono tutaj wielki, kamienny krzyż, a tuż obok drugi, nieco mniejszy, który przypomina o 950 rocznicy chrztu Rusi. Niezwykłe miejsce, które trzeba odwiedzić będąc na południowym Roztoczu. By dotrzeć do cmentarza zostaw swoje auto w zatoczce pod lasem w Starym Bruśnie – tuż obok tablicy informacyjnej o cmentarzu. Stąd wiedzie leśna ścieżka – ok. 300 metrów, aż dotrzesz do nekropolii. W okolicy, w Nowym Bruśnie, warto odwiedzić także piękną, drewnianą cerkiew św. Paraskewy, która została nie tak dawno wyremontowana. By zobaczyć jej wnętrze należy umówić się z Muzeum Kresów w Lubaczowie.

Horyniec-Zdrój – Uzdrowisko – Podkarpackie poza szlakiem

Podkarpacka część Roztocza (południowe, zwane też wschodnim) i Podkarpackie poza szlakiem to także nieco mniej znane, a jakże interesujące uzdrowisko Horyniec-Zdrój. Słynie ono przede wszystkim z bogatych i niezwykle cennych, jednych z najlepszych złóż borowinowych w całej Europie. Wśród dobrodziejstw tego uzdrowiska nie można także zapomnieć o wodach siarczkowo-siarczkowowodorowych, których lecznicze adekwatności na terenie dzisiejszego Horyńca-Zdroju doceniał już sam Jan III Sobieski i jego ukochana Marysieńka. Właśnie na cześć króla, który przybywał tutaj jeszcze jako hetman, horyniecka woda butelkowana nazwana została “Hetmańską”. Horyniecka borowina czerpana jest z pobliskiej wioski Podemszczyzna i wykorzystywana jest do leczenia schorzeń reumatologicznych i stawów, dny moczanowej oraz chorób układu mięśniowo-węzadłowego. Tutejsze wody zaś pomagają w leczeniu chorób skóry, łuszczycy, trądziku i przy leczeniu szeroko pojętych problemów dermatologicznych.

Horyniec-Zdrój to dzisiaj stosunkowo nowoczesne uzdrowisko, w którym na próżno szukać wielu zabytkowych, dawnych sanatoriów czy pijalni. Większość dawnych zabudowań zostało zniszczonych w czasie wojen światowych, ale dzisiaj Horyniec-Zdrój zyskał swoje drugie życie za sprawą Jana Łuczyszyna i jego szeroko zakrojonej odbudowy i rewitalizacji dawnego uzdrowiska. Warto jednak pamiętać, iż lecznicze adekwatności tutejszych wód opisywane były już w II. połowie XIX wieku, cenił ją także Sobieski, więc historia tego miejsca, choć może Ci się nie wydawać, jest naprawdę bogata. W urokliwym Parku Zdrojowym w centrum wsi przespaceruj się po licznych mostkach, podestach, gdzie co jakiś czas znajdziesz ławeczki pośród bujnej zieleni. Usiądź na chwilę i zaczerpnij świeżego powietrza i złap promienie słoneczne. Horyniec-Zdrój ma wyjątkowy mikroklimat, jest także ponoć najbardziej słoneczną miejscowością w Polsce. Nie zapomnij także wybrać się do Pijalni Wód w Parku Zdrojowym, gdzie możesz spróbować za darmo z kraników tego, co w Horyńcu daje witalność i zdrowie. Tuż obok jest także ciekawy, nowoczesny amfiteatr, w którym szczególnie w lecie odbywa się wiele interesujących wydarzeń kulturalnych. Cieszą się nimi kuracjusze, którzy przybywając do uzdrowiska nie mogą liczyć na nudę. Polecamy przespacerować się po parku także po zmroku, gdy wszystko jest tutaj pięknie podświetlone.

Nie zapomnij także odwiedzić pięknego Pałacu Ponińskich, w którym dzisiaj mieści się siedziba Sanatorium “Bajka”. W ogrodzie przed sanatorium warto usiąść na ławce pośród kwiatów i podziwiać ciekawą architekturę dawnego pałacu. Tuż obok zobaczysz interesujący mural Arkadiusza Andrejkowa. Prócz tego miejsca, w Horyńcu-Zdroju kuracjusze przybywają do Uzdrowiska Horyniec Sp. z o.o. oraz Centrum Rehabilitacji Rolników KRUS. Można skorzystać tutaj z wielu fantastycznych zabiegów oraz krytej pływalni. Wybierz się także na deptak z obu sanatoriów, który doprowadzi Cię pod tężnie i wieżę widokową. Podziwiać stąd możesz wspaniałe widoki na Roztocze. A w okolicy Horyńca-Zdroju nie brakuje atrakcji – warto wypożyczyć rower i ruszyć trasą Green Velo, odkrywając także piękne cerkwie, bujne lasy, krzyże bruśnieńskie. Nie zapomnij o wspaniałej cerkwi w Radrużu, która wpisana jest na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Ulanów – w świecie flisaków – Podkarpackie poza szlakiem

Jeśli chcesz poznać mniej znane atrakcje i Podkarpackie poza szlakiem to koniecznie wybrać się musisz do Ulanowa. Bo choć flisacy kojarzą się współcześnie głównie z Pieninami i Dunajcem to prawdziwa stolica i kolebka flisactwa znajduje się w podkarpackim Ulanowie, nieopodal granicy z województwem lubelskim. Niech potwierdzeniem będzie tu wpis ulanowskiego flisactwa na Listę Światowego Dziedzictwa Kultury Niematerialnej UNESCO, który dokonał się w 2022 roku!

Ulanów przez wieki nazywany był “galicyjskim Gdańskiem”, a samo miasteczko powstało jeszcze w XVII wieku. Wielu tutejszych mieszkańców trudniło się flisem, czyli spławem towarów rzekami aż do Gdańska. Lokalizacja nie jest przypadkowa, bowiem Ulanów leży nad życiodajnym Sanem, który dalej łączy się z Wisłą, dzięki czemu możliwy był spław – głównie drewna, ale także potażu, smoły czy produktów rolnych. Flisacy zaś z Gdańska przywozili inne, luksusowe towary, niedostępne ówcześnie w tej części Polski. W Ulanowie przez wieki budowano także statki, a specjalizowano się tutaj głównie w drewnianych galarach. Co ciekawe, flisactwo jako zawód działało tutaj jeszcze w XX wieku! Kształcili się tutaj także retmani, których dziś nazwalibyśmy kapitanami spławów, którzy pływali nie tylko z Ulanowa, ale także w innych zakątkach Polski.

Flisacy pływali po okresie zimowym, a sam flis potrafił trwać choćby miesiąc. W jego trakcie flisacy żyli, mieszkali na tratwach, którymi spławiali towary, nie schodząc w zasadzie na ląd aż do dotarcia do Gdańska. Był to zawód trudny i niebezpieczny, dlatego ich patronką została św. Barbara. Jej imię nosi także Bractwo flisackie św. Barbary, które założone zostało w 1730 roku i działa do dzisiaj.

Choć dzisiaj spław towarów i flis nie jest już tak popularny jak kiedyś, bractwo flisackie w Ulanowie robi wiele, by podtrzymać dawne tradycje dla przyszłych pokoleń. Dlatego też w okresie letnim możesz wziąć udział w spływie flisackimi galarami po Sanie, który rusza właśnie z podkarpackiego Ulanowa. To nie tylko wspaniała przygoda, ale także piękne widoki, bowiem tereny te obejmuje ochrona programem Natura 2000 – tak też jest tu dziko, autentycznie i naprawdę malowniczo. By wybrać się na spływ – należy skontaktować się z Bractwem Flisackim w Ulanowie, a po spływie możesz także spróbować tradycyjnych, flisackich specjałów kulinarnych. Więcej o tym niezwykłym miejscu przeczytasz w naszym wpisie Flisacy – podkarpacki Ulanów. Nie zapomnij także odwiedzić Muzeum Flisactwa i dwóch kościołów drewnianych w Ulanowie, które wchodzą w skład Podkarpackiego Szlaku Architektury Drewnianej!

Ścieżka przyrodnicza Folusz – Magurski Park Narodowy

W województwie podkarpackim nie brakuje pięknych szlaków pieszych, a pośród nich na szczególną uwagę zasługuje Ścieżka przyrodnicza “Folusz” w Magurskim Parku Narodowym. To prosty, ale bardzo malowniczy szlak, który nadaje się dla wszystkich, nie wymaga bowiem specjalnej kondycji. Można zacząć go z dwóch stron – od Doliny potoku Potasówka, nieopodal Wodospadu Magurskiego lub od Doliny potoku Kłopotnica. Cała trasa ma długość 2km i bez problemu można ją przejść w ok. 1,5-2 godziny. Gwarantuje przy tym podziwianie pięknych miejsc, które pomogą Ci się przenieść do baśniowego świata pełnego zieleni, mchów, paproci, a nawet…wodospadu!

Wodospad Magurski to jeden z najokazalszych wodospadów w Beskidzie Niskim. Pamiętaj jednak, iż najbardziej imponujący jest on na wiosnę, gdy po roztopach wzbierają potoki. W lecie i jesienią wodospad ten to zaledwie strużka wody. Wciąż jednak jego okolica jest bardzo malownicza, można też usiąść tutaj na ławce i odpocząć. Dalej ścieżka wiedzie po schodkach delikatnie do góry, gdzie mijać będziesz liczne paprocie.

Po ok. 30 minutach wędrówki dotrzesz do majestatycznego Diablego Kamienia – wizytówki tego szlaku! To potężne głazy porośnięte mchem i roślinnością, wokół których wiedzie ogrodzona barierkami ścieżka. Według legendy głazy te miał tutaj przynieść sam diabeł (stąd nazwa), który zirytowany budową licznych kościołów w okolicy, postanowił zrzucić na jeden z nich wielki kamień. Ten jednak upadł diabłu wcześniej niż założył i pozostał w miejscu, które podziwiać możesz do dzisiaj.

Z Diablego Kamienia ścieżka prowadzi dalej po schodkach pośród drzew, aż dotrzesz do Doliny potoku Kłopotnica. Tutaj znajdziesz liczne ławki, stoliki, a choćby palenisko, gdybyś miał ochotę zapalić ognisko. Pamiętaj jednak, iż należy je później ugasić! Wrócić możesz tą samą drogą lub asfaltową dookoła przez Folusz. Przy okazji – w Foluszu znajdziesz także stawy z pstrągami – to interesująca atrakcja dla dzieci, ale także dorosłych. Na miejscu można złowić sobie samemu pstrąga, a później pracownicy parku wędkarskiego rybę oczyszczą i przygotują na miejscu, gdzie możesz ją później ze smakiem zjeść.

Wejście na szlaki Magurskiego Parku Narodowego jest płatne – bilet można zakupić w budkach na początku szlaku lub online na stronie eParki.pl. Wstęp kosztuje 8 zł od osoby, należy wpisać dane osobowe każdego z wędrowców – bilet przychodzi natychmiast na adres mailowy podany przy zakupie.

Jeziorka Duszatyńskie – Podkarpackie poza szlakiem

Bieszczady to bez wątpienia jeden z najpiękniejszych zakątków Polski, a najbardziej znanym terenem wodnym jest tutaj “Bieszczadzkie morze” czyli Solina. Ale Bieszczady warto zwrócić uwagę na piękne, choć nieliczne jeziorka. A pośród nich szczególnie wyróżniają się Jeziorka Duszatyńskie, które powstały dzięki sile natury w 1907 roku. Dzisiejsze dwa (pierwotnie były 3, najmniejsze z nich nie przetrwało do dzisiaj) cieszą oczy wędrowców za sprawą osunięcia się zachodniego zbocza Chryszczatej, dzięki czemu zatamowany został odpływ wody z potoku Olchowatego. Naturalne zapory stworzyły jeziorka, które dzisiaj, ukryte pośród bujnych drzew i zieleni, zachwycają podróżnych spokojem, pięknymi widokami i bogactwem przyrody.

Jeziorka Duszatyńskie dzielą się na 2 – Jeziorko Dolne znajduje się na wysokości 683 m n.p.m i należy je obejść lewą stroną, by po około 10 minutach spaceru dotrzeć do Jeziorka Górnego, które położone jest na wysokości 701 m n.p.m. i ma większą powierzchnię od poprzedniego. W lustrze obu jeziorek odbijają się drzewa i bujna, rzadka roślinność, wśród której dotrzeżesz m.in. skrzyp porastający brzeg jeziorek czy też rdestnicę. Co ważne, w jeziorkach nie można pływać – tak ze względów przyrodniczych, jak i bezpieczeństwa, a cały ich teren wraz z okolicą (2,2 ha) objęty został rezerwatem przyrody “Zwiezło”, który swą nazwę wziął od osunięcia się zbocza w 1907 roku i powstania jeziorek. Według lokalnych legend, osuwanie się Chryszczatej było tak głośne, iż mieszkańcy przerażeni byli, iż nadchodzi diabeł i uciekać mieli do pobliskich wiosek Smolnik i Prełuk, gdzie w cerkwiach zabiły głośno dzwony.

Do Jeziorek Duszatyńskich prowadzi przyjemny i malowniczy szlak pieszy. jeżeli planujesz odwiedzić wyłącznie jeziorka – możesz dojechać autem do wsi Duszatyn (otwarta droga leśna), gdzie na parkingu zostawisz swoje auto i ruszysz na wędrówkę do jeziorek (1-1 h 15 min w jedną stronę). Możesz także ruszyć szlakiem czerwonym (Główny Szlak Beskidzki) z Komańczy do Wołosatego, który na swojej trasie ma właśnie Jeziorka Duszatyńskie. Pamiętaj wtedy o wygodnych butach, wędrówka ta jest bowiem nieco bardziej wymagająca! Wstęp nad jeziorka jest całkowicie darmowy.

Schron kolejowy w Stępinie-Cieszynie – Podkarpackie poza szlakiem

Innym niezwykłym miejscem, które możemy śmiało wpisać w “Podkarpackie poza szlakiem” jest schron kolejowy w Stępinie-Cieszynie, który kryje nieznane tajemnice z czasów II wojny światowej. Razem z tunelem kolejowym w Strzyżowie i innymi umocnieniami wchodziły w skład tzw. Anlage Sud – sieci umocnień, bunkrów, schronów w południowej części wschodniej granicy naszego kraju (równocześnie powstawały także Anlage Mitte i Nord). Miały one odegrać istotną rolę podczas hitlerowskiej operacji “Barbarossa”, która mogła mocno zagrozić ZSRR.

Tak też jednym z ważnych elementów tej sieci stały się schrony kolejowe, które służyły ukrywaniu pociągów sztabowych i specjalnych. Te były swego rodzaju ruchomym centrum dowodzenia – poruszały się jedynie nocą, by nie być zauważonym, a w ciągu dnia ukrywane były w specjalnych schronach kolejowych. Schron kolejowy w Stępinie-Cieszynie to miejsce fascynujące, które zachowało się do dzisiaj i zdecydowanie warto odwiedzić. Jest to schron naziemny o długości aż 400 metrów, a grubość ścian osiąga w niektórych miejscach choćby 3 metry! Położony jest w okolicach rzeki i lasu, jednak ze względu na ryzyko ataków powietrznych, wykonawcy zrezygnowali z prostolinijnego kształtu – tunel ma kształt łuku. Dzięki temu wyeliminowano ryzyko ataków bombowych z powietrza.

Schron zaczął powstawać w 1940 roku w wielkiej tajemnicy, a ukończony został już w 1941 roku. Prócz samego schronu powstał tutaj cały kompleks – strażnice, bunkry, pomieszczenia techniczne – kilkadziesiąt obiektów, spośród których nie wszystkie przetrwały do dzisiaj. Schron zaś zachował się w fantastycznym stanie i do dzisiaj można do niego wejść i odkryć tajemnice Hitlera z czasów II wojny światowej. Na samym zaś jednak jego końcu wciąż można ujrzeć miejsce, w którym znajdowały się tory. Zastanawiać Cię może także jak schron ten mógł nie być zauważony przez wroga? Po pierwsze, zbudowany został tuż przy lesie i rzece. Po drugie zaś był z zewnątrz zakrywany specjalnymi płachtami maskującymi!

Schron kolejowy w Stępinie-Cieszynie można zwiedzać – w okresie letnim codziennie prócz poniedziałków, w zimie po wcześniejszym uzgodnieniu terminu. Wszystkie informacje praktyczne znajdziesz na stronie Schronu kolejowego Stępina-Cieszyna, a więcej na jego temat (a także tunelu schronowego w Strzyżowie!) przeczytasz w naszym wpisie na blogu – Schrony kolejowe.

Chata nad Wisłokiem i Stadnina Chutir – Beskid Niski

Beskid Niski wciąż pozostaje nieodkryty, kameralny, autentyczny w swojej dzikości. Nie bez powodu mówi się, iż “Beskid Niski sercu bliski”. Kto raz tutaj przybędzie, jesteśmy pewni, iż będzie tutaj wracać. A idealnym miejscem i bazą noclegową, wypoczynkową na odkrywanie Beskidu Niskiego jest urokliwa agroturystyka Chata nad Wisłokiem.

To miejsce z duszą, które powstało z pasji do tego, co dobre, spokojne, co wywołuje ciepło na sercu i ukojenie w środku. Chata nad Wisłokiem to miejsce stworzone i prowadzone przez uroczą parę – Monikę i Piotra, którzy w dawnej, łemkowskiej chyży stworzyli wspaniałą agroturystykę. To nie tylko komfortowe noclegi w pokojach z duszą, ale także pyszne jedzenie robione na miejscu z lokalnych, zdrowych produktów, bliskość przyrody, bania, taras pośród zieleni, a także rodzinna, pełna uśmiechu atmosfera i własna bacówka z owcami. A w pobliżu jest co odkrywać, bowiem miejscowość Wisłok Wielki w Beskidzie Niskim otoczona jest wspaniałymi cerkwiami Szlaku Architektury Drewnianej, deskalami Arkadiusza Andrejkowa z projektu “Cichy Memoriał” (jeden deskal jest choćby na terenie Chaty nad Wisłokiem!) i malowniczymi szlakami pieszymi i rowerowymi, w których warto się zatopić, by poznać tą niezwykłą energię bijącą z Beskidu Niskiego.

Aby zarezerwować pobyt w Chacie nad Wisłokiem – koniecznie skontaktuj się z Chatą nad Wisłokiem poprzez ich stronę internetową. Z racji ograniczonego dostępu do zasięgu sieci (co jest dodatkowym plusem i oznaką spokoju!) najłatwiej jest kontaktować się online.

Jeśli mało Ci atrakcji, w niedalekiej wiosce – Czystogarb – znajdziesz rodzinną stadninę koni huculskich, w której możesz spróbować swoich sił w siodle, wybrać się na wędrówkę konną po wzgórzach Beskidu Niskiego podziwiając wspaniałe widoki i delektując się ciszą i przyrodą, a choćby wziąć udział w kilkudniowym rajdzie razem z właścicielem – Panem Romanem, który dzieli się fascynującymi opowieściami o tych terenach, gdzie stworzył swój mały, spokojny raj konny razem ze swoją rodziną. Możesz poczuć się nieco jak na Dzikim Zachodzie (w tym przypadku bardziej Wschodzie!), a konie – piękne, zadbane i szczęśliwe, będą Ci w tej przygodzie z przyjemnością towarzyszyć.

Stadnina Chutir w Czystogarbie to miejsce, w którym spotkasz konie huculskie wywodzące się z Karpat Wschodnich. Bardzo wytrzymałe i sprawne, są doskonale przygotowane do wędrówek po połoninach, niekiedy trudnym, górskim terenie. A do tego są niezwykle przyjacielskie i mądre, co jest ich dodatkowym atutem. Wspaniałe konie na rozpoczęcie swojej przygody w siodle i by odkryć te mniej znane tereny województwa podkarpackiego.

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej i wybrać się do stadniny, koniecznie odwiedź stronę internetową Stadniny Chutir.

Przełom Wisłoka – Rudawka Rymanowska – Podkarpackie poza szlakiem

Pamiętamy to miejsce dobrze z naszego dzieciństwa, bowiem jako dzieci często przyjeżdżaliśmy do ośrodka w Rudawce Rymanowskiej i na kąpiele w Wisłoku. I do dzisiaj uwielbiamy tutaj wracać pełni melancholii i ciepła w sercu. Rudawka Rymanowska to bowiem miejsce, które potrafi zachwycić dziką przyrodą. Niegdyś istniała tu wioska, której mieszkańcy zostali wysiedleni w czasie II wojny światowej, nie zostało po niej za wiele śladów. Ale jesteśmy pewni, iż wędrując z Rymanowa Zdroju szlakiem czy też przyjeżdżając bezpośrednio do Rudawki Rymanowskiej, gdzie możesz zostawić auto na parkingu nieopodal Wisłoka, z przyjemnością spędzisz tutaj czas na łonie natury. Wędrował tu choćby sam Karol Wojtyła, jeszcze jako młody ksiądz, po którym została tablica pamiątkowa nieopodal rzeki.

Przełom Wisłoka, nazywany także “Jarem Wisłoka” jest jednym z najpiękniejszych przełomów rzecznych w Karpatach. Już na wstępie Twoją uwagę przykuje wielka, dochodząca do 40 metrów wysokości ściana łupkowa nazywana “Ścianą Olzy”. Ściana ta powstała w sposób naturalny i stanowi jedną z największych w polskich Karpatach odkrywkę łupków menilitowych – charakterystycznych skał osadowych. Płynąca tuż pod ścianą rzeka Wisłok to w lecie popularne miejsce kąpielowe dla mieszkańców okolic Rudawki Rymanowskiej. Rzeka jest tutaj płytka i przyjemnie orzeźwiająca w upalne dni. Znajdziesz tutaj także uroczy wodospad na prawo od Ściany Olzy.

Polecamy Ci przekroczyć rzekę i wejść na ścieżkę wzdłuż Wisłoka, która wiedzie przez las. Po około 20 minutach spaceru dotrzesz do innego, pięknego miejsca – to skalista ściana porośnięta zielonymi mchami i paprociami, którą przez cały rok ścieka woda – w lecie delikatnie, w zimie zaś, przy odpowiednich warunkach tworzy lodospady. Całą ścianę pokrywają wspaniałe sople, które przenoszą nas do baśni, zupełnie innego świata. W zimie to dość popularne miejsce, latem zaś często bywamy tutaj całkiem sami. Wisłok pięknie meandruje, w lecie ze spokojem, wiosną nieco dynamiczniej za sprawą roztopów. Bez względu na porę roku zachęcamy Cię do odwiedzin tego miejsca, to właśnie Podkarpackie poza szlakiem w ciekawej odsłonie! W sierpniu w Rudawce Rymanowskiej realizowane są także interesujące wystawy hodowlane koni huculskich, które przyciągają miłośników tych pięknych zwierząt.

Karpacka Troja – Skansen w Trzcinicy – Podkarpackie poza szlakiem

W województwie podkarpackim, nieopodal Jasła, odkryjesz wyjątkowy Skansen Archeologiczny w Trzcinicy – Karpacka Troja. To jedno z najważniejszych stanowisk archeologicznych w całej Polsce, w którym przeniesiesz się do dawno zapomnianego świata i odkryjesz jego tajemnice. Historia sięga tutaj wczesnej epoki brązu i opowiada dzieje osady od epoki brązu aż po średniowiecze. Miejsce skansenu nie jest przypadkowe, bowiem właśnie tutaj odkryto ślady dawnej osady wraz z ponad 150 tys. przedmiotów archeologicznych – monet, naczyń glinianych, narzędzi, przedmiotów kultu i wiele więcej. Miejsce to jest starsze od słynnego Biskupina aż o 1400 lat, a jego historia zaczęła się 4000 lat temu.

Zastanawiać Cię może nazwa skansenu i jej odwołanie do słynnej Troi. To również nie jest przypadek, bowiem w Trzcinicy odkryto osadę zakarpackiej kultury Otomani-Fuzesabony, która handlowała m.in. z śródziemnomorską Troją i Mykenami, głównie bałtyckim bursztynem. Istnienie tej osady kres położył potężny pożar, który strawił to miejsce ok. 1350 roku p.n.e. Później jednak (ok. 2000 lat później) w miejscu tym powstała imponująca swoim rozmiarem osada słowiańska, której chroniły potężne wały obronne, sięgające choćby 10 metrów wysokości. Właśnie dlatego zyskały one nazwę Wałów Królewskich.

W dzisiejszym Skansenie Karpacka Troja przeniesiesz się do dawnego, zapomnianego już dzisiaj świata i przeżyjesz niezwykłą przygodę. Idealnym początkiem zwiedzania jest spacer po pawilonie wystawowym, w którym obejrzysz interesujący film o Karpackiej Troi, poznasz z bliska życie dawnych mieszkańców tego miejsca, a także zobaczysz wiele przedmiotów odkrytych tutaj w czasie prac wykopaliskowych. Dalej przeniesiesz się do znajdującej się na powietrzu rekonstrukcji osady kultury Otomani-Fuzesabony w parku archeologicznym. Możesz wejść do środka chat, by z bliska przyjrzeć się temu, jak niegdyś wyglądało życie jej mieszkańców. Tuż obok znajduje się także osada hodowlana z krowami szkockimi, konikami polskimi, kozami, która jest świetną atrakcją dla dzieci. Dalej po schodach udajesz się do wyższej części skansenu, gdzie przekroczysz dwie imponujące bramy, zobaczysz rekonstrukcję części wałów i odkryjesz dawne, zrekonstruowane grodzisko. Idealnym zwieńczeniem wizyty jest zaś wieża widokowa znajdująca się w najwyższej części skansenu, z której roztacza się malowniczy widok na skansen i okolicę.

Skansen Karpacka Troja w Trzcinicy możesz odwiedzić codziennie, z wyjątkiem poniedziałków. Wszystkie informacje praktyczne znajdziesz na oficjalnej stronie Skansenu.

Muzeum Historyczne w Sanoku – Szlakiem Beksińskiego i cerkwi – Podkarpackie poza szlakiem

Będąc w województwie podkarpackim i kierując się w Bieszczady, nie sposób nie odwiedzić także Sanoka. Bez wątpienia głównym celem odwiedzin tego miasta będzie dla wszystkich tutejsze Muzeum Kultury Ludowej, czyli Skansen. Ale będąc w Sanoku nie zapomnij wejść także do Muzeum Historycznego, mieszczącego się w dawnym zamku w samym sercu miasta. Kryje się tutaj bowiem niesamowita wystawa, obok której nie można przejść obojętnie!

Muzeum Historyczne w Sanoku może poszczycić się nie tylko bardzo ciekawymi eksponatami malarskimi, imponującą zbrojownią, a choćby bunkrem, ale także potężną wystawą złożoną z cerkiewnych ikon, krzyży i sztuki cerkiewnej. To w pełni oryginalne elementy dawnych podkarpackich cerkwi, spośród których wiele świątyń nie przetrwało do dnia dzisiejszego. Muzeum Historyczne w Sanoku stoi na straży tego dorobku kulturowego i religijnego województwa podkarpackiego, za co jesteśmy mu ogromnie wdzięczni.

Nie da się jednak ukryć, iż najcenniejszym, co kryje się w Muzeum jest potężny zbiór twórczości Zdzisława Beksińskiego – wybitnego artysty, który pochodził właśnie z Sanoka. Zapisał on wszystkie swoje dzieła w testamencie właśnie Muzeum Historycznemu w Sanoku, dzięki czemu dzisiaj podziwiać tu możesz ponad 600 prac Beksińskiego, co jest największym zbiorem jego obrazów, rzeźb, grafik. Prócz tego w muzeum odwiedzisz także odtworzoną tu warszawską pracownię artysty, co pomoże Ci przenieść się do wnętrz, w których tworzył. W galerii jego obrazów spędzić można wiele godzin, bowiem wyobraźnia, talent Beksińskiego nie mają sobie równych w artystycznym świecie.

Muzeum Historyczne w Sanoku czynne jest codziennie, wszystkie informacje praktyczne znajdziesz na stronie internetowej muzeum.

Opuszczona wieś Krywe – Bieszczady – Podkarpackie poza szlakiem

Dzisiejsze Bieszczady są zupełnie inne niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Być może trudno Ci wyobrazić sobie, iż jeszcze przed II wojną światową Bieszczady tętniły życiem, a w miejscu dzisiejszych polan, połonin istniało wiele wiosek otoczonych sadami i pastwiskami. II wojna światowa i późniejsze przesiedlenia na zawsze zmieniły obraz Bieszczad, a dawne wioski przejęła dzika przyroda, która obrosła fundamenty starych domostw, cerkwi, piwnic czy dworów.

Nie inaczej było w przypadku wioski Krywe, której początki sięgają jeszcze XVI wieku. Działał tu niegdyś młyn i tartak, sporych rozmiarów dwór, szkoła parafialna i piękny park, w którym uwielbiały bawić się dzieci mieszkające w wiosce. Obok siebie mieszkali Polacy, Ukraińcy i Żydzi, a miejsce to pełne było gwaru i ruchu. Jeszcze w XIX wieku zbudowano na wzgórzu murowaną cerkiew św. Paraskewy, której ruiny zobaczyć możesz do dzisiaj. W głuchej ciszy tropiąc ślady dawnych mieszkańców, których dzisiaj już tutaj nie ma…

Zakończenie II wojny światowej przyniosło przesiedlenia, a wielu mieszkańców kryło się w gęstych, bieszczadzkich lasach. Część ludzi wywieziono do ZSRR, innych w okolice Koszalina, a Krywe opustoszało… Tak też z roku na rok wioska znikała pod gęstą kołderką paproci, mchu, drzew, które rozgościły się tutaj na dobre. Wciąż znajdziesz tu jednak pozostałości dawnych domostw, piwnic, fragmenty cmentarza – wędruj tutaj czujnie z szeroko otwartymi oczami i wsłuchaj się w odgłosy przeszłości.

Niesamowitym śladem dawnej wioski są ruiny cerkwi w Krywe, które zachowały się do dzisiaj. Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej odbyły się tu obchody 950-lecia chrztu Rusi, co upamiętniono stawiając obok cerkwi krzyż. W 2017 roku odbyła się tutaj uroczystość, podczas której postawiono kolejny krzyż – na pamiątkę dawnych mieszkańców wsi. Wzięli w niej udział ich potomkowie. Cerkiew, z pozoru dzisiaj położona w głuszy, pośród dzikiej przyrody i bieszczadzkich połonin, niegdyś była sercem tętniącej życiem wioski, którą dzisiaj możesz sobie wyobrazić stojąc na ścieżce prowadzącej do ruin świątyni. To jeden z najpiękniejszych, naszym zdaniem, szlaków w Bieszczadach, a wciąż pozostaje on niezwykle kameralny.

Do Krywe i cerkwi dotrzeć można czerwonym szlakiem prowadzącym z Zatwarnicy, gdzie możesz zostawić swoje auto. Wędrówka do cerkwi zajmuje ok. 1 h, pamiętaj jednak, iż w razie deszczu ścieżką płynie strumyczek. Swoją wędrówkę śladem bieszczadzkich wiosek możesz połączyć z dawną wioską Hulskie, gdzie prócz ruin wioski znajdziesz także piękny wodospad. Więcej o dawnych wioskach znajdziesz w naszym wpisie Opuszczone wioski w Bieszczadach. To niezwykła, melancholijna wędrówka śladem dawnych mieszkańców Bieszczad – jedna z najpiękniejszych, jakie możesz odbyć w Polsce.

Wańkowa – Tyrolka i Hulajnogi Górskie

Czy wiesz, iż w województwie podkarpackim stok narciarski może dać mnóstwo rozrywki i uśmiechu nie tylko zimą wśród białego puchu? Możesz się o tym przekonać wybierając się do bieszczadzkiej Wańkowej, gdzie na stoku narciarskim Bieszczad Ski życie toczy się przez cały rok! W zimie skorzystać można z śnieżnego szaleństwa na stoku narciarskim na nartach czy desce, a także z dobrze przygotowanej nartostrady. Na dole stoku znajduje się duży lokal gastronomiczny, działa szkółka narciarska, wypożyczalnia sprzętu. A dookoła Wańkowej znajdziesz bogatą bazę noclegową, kilka obiektów znajduje się choćby tuż przy stoku.

Ale to, co nas bardzo cieszy to fakt, iż stok nie jest zamknięty w cieplejszych miesiącach, on żyje przez cały rok! To właśnie bowiem tutaj możesz skorzystać z fantastycznej atrakcji – najdłuższego w Polsce zjazdu tyrolką. Ta rozciągnięta jest wzdłuż całego wyciągu narciarskiego i sięga dalej – na kolejne zbocze, gdzie się kończy. Zjeżdżać można na leżąco bądź siedząco i tyrolkę możemy śmiało polecić – to naprawdę świetna rozrywka. Na szczyt wjeżdżasz wyciągiem narciarskim, a tuż na lewo od górnej stacji wyciągu znajduje się stanowisko tyrolki. Inną świetną i świeżą atrakcją na Wańkowej są hulajnogi górskie, którymi można zjechać ze szczytu na sam dół Wańkowej trasą zimowej nartostrady. Każdy na miejscu dostaje kask, krótkie przeszkolenie i można ruszać w drogę na sam dół. O ile się nie mylimy – jest to jedno z nielicznych miejsc w Polsce, gdzie można skorzystać z tej rozrywki. A jest to naprawdę świetna przygoda! Na maluchów zaś (ale na dorosłych także!) czeka tutaj jeszcze inna atrakcja – zjazd tubingowy. To specjalnie przygotowany tor z tworzywa, którym zjeżdża się na dmuchanych pontonach. Długość zjazdu to aż 370 metrów i nie spodziewaliśmy się, iż można osiągać na tym taką prędkość. Idealnym zwieńczeniem wizyty w Wańkowej będzie także działający wzdłuż stoku narciarskiego, pośród drzew, park linowy. Dostępnych jest tutaj kilka tras o zróżnicowanym poziomie trudności, dzięki czemu park dostępny jest nie tylko dla dorosłych, ale także dla dzieci.

Wszystkie informacje o tym, co czeka na Ciebie w Wańkowej znajdziesz na oficjalnej stronie Bieszczad Ski. Nas za to bardzo cieszy, iż miejsce to żyje przez cały rok! Jak widzisz – śmiało można tutaj spędzić cały dzień – czy to jako para, czy rodzina, a także jako paczka znajomych!

Wieża widokowa na Holicy i Bieszczadzka Szkoła Rzemiosła – Podkarpackie poza szlakiem

Fantastycznym zwieńczeniem podróży po Bieszczadach i w ramach trasy Podkarpackie poza szlakiem będzie odwiedzenie wieży widokowej na Holicy na paśmie Żukowa. Trasę tą można pokonać na kilka sposobów – np. pieszo ciekawą ścieżką dydaktyczną z Ustjanowej Górnej, a dla tych, którzy chcą spróbować czegoś innego – polecamy wycieczkę rowerową, z której sami skorzystaliśmy. Holica sięga 761 m n.p.m., a na jej szczycie znajduje się nowa, bo pochodząca z 2023 roku atrakcja – wieża widokowa o wysokości 35 metrów, która zapewnia fantastyczne widoki na okolicę. Z dwóch tarasów widokowych, które znajdują się odpowiednio na wysokości 17 i 30 metrów podziwiać będziesz m.in. Solinę, a także bieszczadzkie szczyty. Dlatego też warto się tutaj wybrać w pogodny dzień, gdy widoczność pozwoli Ci podziwiać okolicę. Wstęp na wieżę widokową jest całkowicie darmowy, a dookoła niej znajdują się stanowiska dla rowerów, ławki i stoły, wiata na ognisko.

Wyobraź sobie, iż jeszcze kilkadziesiąt lat temu miejsce to wyglądało zupełnie inaczej! Dzisiaj stoki Holicy porośnięte są bujnymi drzewami i roślinnością, ale jeszcze przed II wojną światową na Holicy znajdowało się stanowisko szybowcowe! Więcej na ten temat dowiesz się z tablic informacyjnych na szczycie. Do tego wzdłuż całej ścieżki znajdziesz liczne tablice opowiadające o tutejszym lesie, o sposobach jego ochrony, mieszkańcach, faunie i florze.

My na Holicę wybraliśmy się rowerami elektrycznymi, które wypożyczyliśmy w Ustjanowej Górnej w Bieszczadzkiej Wypożyczalni Rowerów Elektrycznych i możemy ją śmiało polecić. Rowery elektryczne to fantastyczne rozwiązanie, które pozwoli wjechać na szczyt każdemu, bez względu na kondycję. Cała ścieżka jest przystosowana nie tylko dla pieszych wędrowców, ale także właśnie dla rowerów. Trasa trawersuje zboczem Holicy i prowadzi na jej sam szczyt pod wieżę widokową. Bez wątpienia można tutaj wjechać także zwykłym rowerem górskim, to jednak wymaga większej kondycji, szczególnie na ostatnim podjeździe bezpośrednio na szczyt, które jest dość strome. Elektryczne rowery były tutaj dla nas świetnym rozwiązaniem, ale także rozrywką. Z wieży możesz także pojechać dalej asfaltową drogą leśną, która została poprowadzona przez grzbiet. Na sam szczyt jednak polecamy wybrać się ścieżką przez las – kameralnie, malowniczo, spotkać tu możesz dzikie zwierzęta i wsłuchać się w śpiew ptaków.

Gdy zakończysz swoją wizytę na Holicy wybierz się także do Bieszczadzkiej Szkoły Rzemiosła w Uhercach Mineralnych, która będzie wisienką podczas Twojej podróży! To miejsce pełne pasji stworzone przez wspaniałych ludzi, w którym z bliska poznasz tajniki dawnych zawodów rzemieślniczych, zawodów, spośród których niektóre dzisiaj już odchodzą w zapomnienie. Możesz tu zaglądnąć na krótszą wycieczkę, ale my polecamy skorzystać z 2-godzinnego programu, w ramach którego sam, pod okiem specjalistów, stworzysz podkarpackie, legendarne proziaki w tutejszej piekarni, które upieczesz na prawdziwej kuchni, jak u naszych podkarpackich babć, a później będziesz je degustować. Dalej spróbujesz swoich sił we własnoręcznym tworzeniu ceramiki, a także odkryjesz tajniki dawnej kaligrafii – umiejętność, która dzisiaj dla większości z nas pozostaje owiana tajemnicą.

Bieszczadzka Szkoła Rzemiosła to swoiste żywe muzeum, które mieści się na uboczu, w budynku dawnej szkoły, która po latach popadania w ruinę zyskała drugie życie. Można tutaj przyjechać indywidualnie lub większą grupą i każdy jest tutaj przyjęty z otwartymi ramionami, ciepłem, podkarpacką gościnnością. Wizyta rozpoczyna się od ciekawej prezentacji multimedialnej, podczas której dawny mieszkaniec i uczeń tej szkoły, dzisiaj już dziadek, zdradza nam tajniki dawnych zawodów i lokalnych tradycji. Dalej przechodzimy przez kolejne pomieszczenia urządzone w tradycyjny sposób, z duszą i próbujemy swoich sił w dawnych, ginących już zawodach. A na deser warto także zajrzeć do tutejszego malutkiego sklepu, gdzie znajdziesz perełki lokalnego rzemiosła – manualnie robioną ceramikę artystyczną, biżuterię łemkowską, ikony, lokalne smakołyki. Tutaj masz pewność, iż wszystko robione jest manualnie, przez lokalnych, podkarpackich artystów i możesz zabrać ze sobą do domu cząstkę tego pięknego, fascynującego świata by wspominać swoją wycieczkę przez Podkarpackie poza szlakiem i planować kolejne wyprawy w te strony.

Podkarpackie poza szlakiem – Mapa

Czy warto odkryć Podkarpackie poza szlakiem?

Mamy nadzieję, iż po lekturze tego wpisu i zobaczeniu tych pięknych miejsc na zdjęciach nie masz już wątpliwości, iż warto zobaczyć Podkarpackie poza szlakiem! Warto także wybrać się do tego województwa na dłużej, odkrywając je od północy aż po samo południe. Nie brakuje tutaj bowiem fascynujących miejsc, które wyglądają niesamowicie o każdej porze roku. Podkarpackie to przecież nie tylko bieszczadzkie (jakże piękne) połoniny. To znacznie więcej atrakcji, doświadczeń, zabytków i przyrody, które musisz tutaj odkryć i poświęcić im czas. Nie sposób dotrzeć do nich wszystkich podczas jednej wycieczki, ale nie powinieneś mieć wątpliwości, iż do Podkarpackiego warto wracać i zawsze znajdziesz tutaj coś nowego do odkrycia! Poznaj także te nieco bardziej znane atrakcje, które przygotowaliśmy dla Ciebie w osobnym wpisie – Województwo podkarpackie – najpiękniejsze atrakcje – co zobaczyć i ruszaj na wycieczkę!

Materiał powstał we współpracy reklamowej z Urzędem Marszałkowskim Województwa Podkarpackiego.

Wybierasz się w podróż?

  • Szukasz więcej inspiracji podróżniczych? Zaglądaj do nas na
    i Facebook!
  • Odkryj nasze wpisy z Polski i ruszaj na zwiedzanie naszego pięknego kraju! Znajdziesz tam sporo pomysłów na wycieczki, w tym wiele tekstów o województwie podkarpackim, z którego pochodzimy!
  • Zobacz nasz interaktywny przewodnik po Malcie i przewodnik po Rzymie! To jedyne takie przewodniki i pełne kompendium podróżniczej wiedzy!
  • Jeśli podobał Ci się ten wpis, przekaż go dalej! Będzie nam też bardzo miło, jeżeli zechcesz zostawić po sobie ślad w formie komentarza pod tym wpisem!
Idź do oryginalnego materiału