Podczas wycieczki do Krakowa usiadłam w kawiarni przy rynku. Nagle usłyszałam głos, który znałam z młodości - i serce zaczęło mi bić jak wtedy, gdy miałam

planetapolska.com 4 tygodni temu

Podczas wycieczki do Krakowa usiadłam w kawiarni przy rynku. Było gwarno, pełno turystów, stukot filiżanek, zapach świeżo mielonej kawy i ciasta z cynamonem.

Zamówiłam cappuccino i patrzyłam przez okno na Sukiennice, myśląc, iż to będzie zwykły, spokojny popołudniowy odpoczynek. I nagle - między tym hałasem, śmiechem, rozmowami - usłyszałam głos. Głos, który znałam z młodości.

Zamarłam. To nie był głos kelnera, nie był to też przypadkowy turysta. To był głos, którego nie mogłam pomylić z żadnym innym, choć minęło tyle lat.

Głos, przy którym serce zaczęło mi bić szybciej, tak jak wtedy, gdy miałam osiemnaście lat. Odwróciłam się powoli i zobaczyłam jego. Stał kilka stolików dalej, w ciemnym płaszczu, mówił coś do kelnerki i nagle spojrzał w moją stronę.

Czas zatrzymał się na sekundę. Wróciły wszystkie wspomnienia - matura, spacery po parku, nasze rozmowy o przyszłości. To on był wtedy całym moim światem. To on trzymał mnie za rękę i obiecywał, iż nigdy mnie nie zostawi. A jednak zostawił. Bez słowa. Po prostu zniknął z mojego życia, tak nagle, iż przez miesiące nie potrafiłam złapać oddechu. A teraz stał tam, w tej samej kawiarni w Krakowie, i patrzył na mnie.

Nie wiedziałam, co zrobić. Wstać, podejść? Udawać, iż go nie widzę? W jednej sekundzie poczułam się jak młoda dziewczyna, choć minęło przecież ponad trzydzieści lat. On też mnie rozpoznał - widziałam to w jego oczach. Wahał się, a potem zrobił krok w moją stronę.

"Anka?" - zapytał niepewnie, a jego głos znów przeszył mnie na wskroś. Kiwnęłam głową, nie mogąc wydobyć z siebie ani słowa. Serce waliło mi jak młot, dłonie miałam wilgotne, a w gardle suchość, jakby cała kawiarnia nagle się wyludniła i zostaliśmy tylko my dwoje.

Usiadł przy moim stoliku. Początkowo rozmowa była ostrożna, pełna zdawkowych pytań. "Co u ciebie? Gdzie mieszkasz? Masz dzieci?". Ale gwałtownie pod spodem zaczęły pulsować inne emocje. W każdym jego spojrzeniu było coś więcej - jakby chciał powiedzieć: "Tęskniłem".

Powiedział, iż mieszka za granicą, iż życie nie potoczyło się tak, jak planował. Że miał małżeństwo, które się rozpadło, iż od lat żyje sam. W jego głosie było zmęczenie, ale i ciepło, którego pamiętałam sprzed lat. Słuchałam go i miałam wrażenie, iż te trzy dekady zniknęły, a ja znów siedzę obok chłopaka, w którym zakochałam się po raz pierwszy w życiu.

Rozmawialiśmy godzinami. Kawiarnia zaczęła pustoszeć, kelnerzy sprzątali stoliki, a my wciąż siedzieliśmy naprzeciwko siebie. Powiedział mi, iż nigdy nie zapomniał tamtego lata, iż czasem zastanawiał się, jakby wyglądało nasze życie, gdyby wtedy miał odwagę zostać. W jego oczach zobaczyłam żal, ale i nadzieję.

Kiedy wyszliśmy razem na Rynek, Kraków tętnił nocnym życiem. Światła latarni odbijały się w mokrym bruku, a muzycy grali na rogu stare melodie. Szliśmy obok siebie i milczeliśmy. Czułam, iż każde słowo mogłoby przerwać tę magiczną chwilę.

Na pożegnanie zapytał cicho: "Mogę zadzwonić?". I wtedy uświadomiłam sobie, iż całe moje uporządkowane życie, cała codzienna rutyna, nagle stanęły pod znakiem zapytania. Bo w jednej chwili poczułam coś, co myślałam, iż dawno umarło - młodzieńcze drżenie serca, tęsknotę, pragnienie bliskości.

Nie wiem, co z tego wyniknie. Nie wiem, czy będziemy mieli odwagę, by dać sobie drugą szansę. Ale wiem jedno - tego dnia w Krakowie przestałam być kobietą, która uważała, iż najpiękniejsze lata już dawno za nią. Zrozumiałam, iż życie potrafi zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie.

Jedno wiem na pewno - od tamtej chwili moje życie nie jest już takie samo. Bo wystarczyło jedno spotkanie, jeden głos z przeszłości, by obudzić we mnie coś, o czym myślałam, iż umarło na zawsze. var adsinserter = adsinserter || {}; adsinserter.tags = ['fulladsnew'];

Idź do oryginalnego materiału