Podczas ślubu teściowa wstała ze swojego miejsca i powiedziała księdzu, iż jest przeciwko naszemu małżeństwu: takiej odpowiedzi ode mnie na pewno się nie spodziewała

polregion.pl 1 tydzień temu

**Dziennik, 15 maja**
Nigdy bym nie pomyślał, iż mój ślub zamieni się w taki dramat. Zaczęło się jeszcze przed ceremonią moja teściowa postanowiła, iż skoro jest młoda i atrakcyjna, to właśnie ona powinna być druhną panny młodej. Choć miałem wątpliwości, ustąpiłem dla spokoju żony. Co może pójść nie tak? myślałem. To tylko tradycja.
Ale poszło najgorzej.
Na ślub teściowa weszła w długiej, białej sukni. W białej! Takiej, jaką nosi panna młoda. W pewnym momencie wyrwała żonie bukiet z rąk i stanęła obok, jakby cała uwaga miała należeć do niej. Moja Małgosia ledwo powstrzymywała łzy, a na wspólne zdjęcia kategorycznie się nie zgodziła.
Najgorsze jednak dopiero miało nadejść. Gdy staliśmy przed ołtarzem i wymienialiśmy przysięgi, ksiądz zadał najważniejsze pytanie: Czy ktoś sprzeciwia się temu związkowi?.
Wtedy moja teściowa podniosła rękę.
Sprzeciwiam się! krzyknęła. To mój jedyny syn i nie oddam go żadnej kobiecie! Synu, chodź do domu, po co ci ten ślub?
Goście zamarli, ktoś parsknął śmiechem. Ja stałem jak słup soli, nie wiedząc, co powiedzieć. Małgosia, choć wściekła, w jednej chwili wymyśliła sposób, by uratować sytuację.
Spokojnie odwróciła się do teściowej i powiedziała głośno, by wszyscy usłyszeli:
Mamo, znowu zapomniałaś wziąć leki? Lekarz przecież mówił, iż bez nich zaczynasz majaczyć. Zaraz przyniosę ci wodę, uspokój się. To przecież nasz ślub! Jestem twoją synową, a to twój syn. Naprawdę nie pamiętasz?
Potem zwróciła się do gości:
Przepraszam, moja teściowa jest chora i czasem nie kontroluje słów. Proszę, księże, kontynuujmy. Jej słowa nic nie znaczą.
Ale ja nie jestem chora! zaprotestowała teściowa.
Oczywiście, iż nie, tylko zapomniałaś o tabletkach. Zaraz ci je podam odparła Małgosia łagodnie.
Teściowa zamilkła, usiadła z powrotem, a ceremonia potoczyła się dalej. Wzięliśmy ślub, a ja zrozumiałem jedną rzecz: czasem, by obronić swoje szczęście, trzeba być przebiegłym. choćby kosztem małego kłamstwa.

Idź do oryginalnego materiału