Podczas pierwszego randki mój nowy ukochany zobaczył moją łysą głowę i zrobił coś zupełnie nieoczekiwanego

polregion.pl 4 dni temu

Podczas pierwszej randki mój nowy ukochany zobaczył moją łysą głowę i zrobił coś zupełnie niespodziewanego
Nigdy nie myślałam, iż choroba aż tak zmieni moje życie. Kiedy zaczęły mi wypadać włosy, starałam się nie przywiązywać do tego wagi. Z czasem zniknęły zupełnie i przestały odrastać. Najpierw ukrywałam to pod perukami, potem przyzwyczaiłam się do chustek. Wydawałoby się drobiazg, a jednak stał się moją najbardziej bolesną tajemnicą.
Często łapałam na sobie spojrzenia ludzi pełne litości albo ciekawości. Ale najtrudniejsze były związki. Wystarczyło, iż jakiś mężczyzna zobaczył moją głowę bez włosów, a natychmiast znikał. Bez słowa wyjaśnienia, bez pożegnania.
Raniło to tak głęboko, iż postanowiłam lepiej żyć w samotności, niż przeżywać zdradę raz za razem. A jednak czasem tak bardzo chce się kochać i być kochaną. Marzy się o prostych rzeczach: żeby ktoś trzymał za rękę, patrzył w oczy i mówił: Jesteś dla mnie najpiękniejsza.
Ostatnio jednak znów się odważyłam. Poznaliśmy się w internecie, długo pisaliśmy. Potem przeszliśmy na rozmowy telefoniczne godzinami śmialiśmy się, dzieliliśmy myślami i marzeniami.
Wydawał się dokładnie taki, na jakiego czekałam. Uprzejmy, uważny, z łatwością nawiązujący kontakt. W końcu zaprosił mnie na randkę.
Zgodziłam się ale strach dosłownie toczył mnie od środka. A jeżeli będzie taki jak wszyscy? jeżeli znów zostanę sama, tylko tym razem ze złamanym sercem? powtarzałam sobie.
W dzień spotkania długo się przygotowywałam: starannie zawiązałam chustkę, założyłam elegancką sukienkę, zrobiłam makijaż. Chciałam wyglądać godnie.
W kawiarni pojawił się z bukietem kwiatów, uśmiechnięty, tak samo ciepły i szczery, jak podczas naszych rozmów. Zanim jednak zdążyliśmy usiąść, poczułam, iż dłużej nie zniosę tej tajemnicy.
Spojrzałam mu prosto w oczy i cicho powiedziałam:
Wiesz muszę ci coś ważnego wyznać.
I nie dając sobie czasu w wahanie, zdjęłam chustkę.
W tamtej chwili zobaczyłam, jak znika jego uśmiech. Jego wzrok przemknął po sali, jakby szukał wyjścia. Serce zamarło mi w piersi. No tak, znowu to samo pomyślałam.
I wtedy zrobił coś, czego zupełnie się nie spodziewałam.
Przepraszam wyszeptałam. Możesz wyjść. Nie będę miała pretensji. Nie pierwszy raz mi się to zdarza.
Zapadła cisza. Kilka sekund, które wydały się wiecznością. Patrzył na mnie, na moją głowę, na moje oczy. Byłam już pewna, iż wstanie i odejdzie. Ale nagle odezwał się.
Wiesz powiedział cicho, ale stanowczo. Kiedy zaczęliśmy rozmawiać, choćby nie wiedziałem, jak wyglądasz. Nie obchodziło mnie, czy jesteś szczupła czy pulchna, wysoka czy niska. Nigdy mnie to nie interesowało. Podobało mi się rozmawiać z tobą. Jesteś mądra, z tobą jest łatwo, potrafisz słuchać i prowadzić rozmowę. I zrozumiałem, iż najważniejsze jest to, jaka jesteś w środku.
Delikatnie się uśmiechnął i dodał:
jeżeli nie masz nic przeciwko mogę po prostu usiąść obok i zamówić coś smacznego? Szczerze mówiąc, jestem bardzo głodny.
Zastygłam, nie wierząc własnym uszom. Moje serce albo przestało bić, albo zaczęło walić jak oszalałe. Tych słów, tej reakcji czekałam przez te wszystkie lata. Nie litości, nie udawanego wsparcia tylko zwykłej akceptacji.
Uśmiechnęłam się po raz pierwszy od dawna naprawdę i skinęłam głową.
Tak oczywiście.
I wtedy zrozumiałam: po raz pierwszy od bardzo dawna jestem naprawdę szczęśliwa. I chyba niedługo wyjdę za mąż.

Idź do oryginalnego materiału