Podczas naszego wesela mój mąż wziął ogromny kawał torta, rozsmarował mi go po twarzy i głośno się śmiał: postanowiłam się zemścić

newsempire24.com 1 tydzień temu

Podczas wesela mój mąż wziął ogromny kawał tortu, rozsmarował mi go po twarzy i głośno się śmiał. Postanowiłam się zemścić.
Byliśmy razem od dzieciństwa. Od szkolnych lat nierozłączni, wspólni przyjaciele, pierwsza miłość, wszystko jak w filmach. Do dwudziestu pięciu lat wiedzieliśmy, iż czas założyć rodzinę. Ślub wydawał się naturalnym rozwinięciem naszej historii.
Przygotowywałam się do tego dnia z największą starannością: wybrałam najpiękniejszą suknię, zatrudniłam wizażystkę, wydałam fortunę na zabiegi wszystko po to, by wyglądać idealnie. Gdy zebrali się przyjaciele i rodzina, wydawało się, iż wszystko układa się tak, jak wymarzyłam.
Aż do momentu, gdy podeszliśmy do weselnego tortu.
W naszym mieście jest tradycja: pan młody i panna młoda kroją tort i karmią się nawzajem. Wzięłam nóż, on mi pomógł i wtedy mój mąż pochylił się do mojego ucha i szepnął:
A co, jeżeli wdepnę ci twarzą w tort? Będzie zabawnie.
choćby o tym nie myśl. Zrujnujesz wszystko.
No dobra zaśmiał się, a ja pomyślałam, iż temat jest zamknięty.
Lecz minutę później chwycił ogromny kawał tortu i rozsmarował mi go po całej twarzy. Potem zaczął się głośno śmiać. Goście też śmiali się, klaskali, nagrywali telefonami.
No co, podoba się wam ta zabawa? Mówiłem, iż będzie śmiesznie! zawołał radośnie do przyjaciół.
Śmieszne było wszystkim oprócz mnie. Stałam w drogiej sukni, ze zniszczoną fryzurą i makijażem, i płakałam. Wszystko, w co włożyłam serce i wysiłek, w jednej chwili legło w gruzach.
On bawił się dalej, aż do momentu, gdy zrobiłam coś, czego się wyraźnie nie spodziewał.
Wzięłam jeszcze większy kawał tortu i rozgniotłam go po jego garniturze, który kosztował niemal dziesięć tysięcy złotych. Pan młody natychmiast przestał się śmiać, za to jego kumple wybuchnęli śmiechem jeszcze głośniej.
Wiesz, ile to kosztuje?! Ten garnitur jest droższy niż twoje życie! wrzasnął.
Wiem odparłam spokojnie. Teraz tobie nie jest do śmiechu, co? No cóż, tylko się pobawiłam. Nieprzyjemne, prawda?
Zdjęłam pierścionek, wcisnęłam mu go do dłoni i wyszłam z sali z wysoko podniesioną głową. W tamtej chwili postanowiłam: nasze małżeństwo nie zacznie się od żartu. Rozwodzimy się. Koniec.

Idź do oryginalnego materiału