Podarował mi Pan mieszkanie

newsempire24.com 1 dzień temu

Warszawa tonęła w mgle. Kasia ściskała telefon w kuchni, gdy głos matki błagalny i pełen wyrzutów rozlegał się w słuchawce. Typowe. choćby prosząc o przysługę, zawsze potrafiła wzbudzić poczucie winy.

Mamo, chcę pomóc, ale… zawahała się. Zosia mieszka u mnie od ośmiu miesięcy. Ośmiu! Pamiętasz, jak ciocia Basia mówiła, iż to tylko »dwie noce, bo znajdzie pracę«?

A co z tego? Rynek jest teraz trudny…

Ona choćby nie szuka! Kasię zalała fala irytacji. Wczoraj cały dzień robiła maseczki do włosów, potem oglądała seriale. A potem…

Kasia, ona jest w ciąży…

Dowiedziała się miesiąc temu! A przed tym?

Cisza. W słuchawce rozległo się teatralne westchnienie matki to znaczące Co za niewdzięcznica, źle cię wychowałam.

Mamo, to moje mieszkanie. Wy i tata wykupiliście część cioci Basi specjalnie dla mnie, prawda?

Technicznie rzecz biorąc głos matki stał się suchy należy do rodziny. My tylko pozwalamy ci tam mieszkać.

Kasia zamknęła oczy. Znowu to samo.

Myślałam, iż to prezent. Za dyplom.

Oczywiście! Ale wiesz, iż w rodzinie trzeba…

Trzeba co? przerwała. Znosić, iż Zosia zjada moje jedzenie, używa moich kosmetyków i wpuszcza swojego chłopaka, gdy mnie nie ma? Tego samego, który ją w ogóle zaj

Kasia! ton matki stał się ostry. Ciocia Basia tak wiele dla nas zrobiła! Kiedy tata chorował, kto nam pomagał? Kto się tobą zajmował, gdy ja harowałam dzień i noc?

Westchnęła. Znała tę przemowę na pamięć. Wieczny dług wdzięczności wobec cioci Basi.

Jestem wdzięczna, naprawdę. Ale to nie znaczy, iż muszę…

Dzwoniła do mnie wczoraj. matka przerywa. Płakała. Mówi, iż dręczysz Zosię o byle co.

Kasia prychnęła.

O byle co? Wzięła moją nową bluzkę bez pytania i poplamiła sokiem! A potem powiedziała: »Nie gniewasz się, jesteśmy rodziną«. choćby nie przeprosiła!

Boże, to tylko ubranie…

Nie chodzi o bluzkę! gardło ścisnęło się. Chodzi o szacunek. Granice. Wrócić do domu i czuć się tam jak intruz.

Znowu cisza. W końcu matka szepnęła przekonująco:

Babcia byłaby taka rozczarowana. Dla niej rodzina to…

Nie. Nie przywołuj jej przy każdej kłótni.

Ale to prawda! To mieszkanie było jej. Chciała, żeby…

Żebym Zosię trzymała do końca życia? Żebym znosiła jej zachcianki?

Telefon zadrżał ciocia Basia. Oczywiście.

Mamo, to ciocia. Pewnie znowu powie, jaka ze mnie zła kuzynka.

Odbierz. Bądź rozsądna.

Dobrze westchnęła. Oddzwonię później.

Przełączając połączenie, przygotowała się psychicznie na wyrzuty.

Cześć, ciociu?

Kochanieńka! przesłodzony głos. Jak się masz, moje słoneczko?

Słoneczko. Kasia skrzywiła się. Ten pseudonim nigdy nie wróżył nic dobrego.

Jest ok.

Zosia wspomniała o jakichś… nieporozumieniach?

Wzrok Kasi utkwił w suficie. Nieporozumienia. Jasne.

Ciociu, mówiłaś o dwóch nocach. Miesiąc maks.

Licysz jak notariusz! sztuczny śmiech. W rodzinie tak się nie robi.

A co się robi? gniew narastał. Kradnie się rzeczy? Zaprasza obcych, gdy gospodarza nie ma?

No co ty… Zosia jest po prostu towarzyska, ona…

Przyzwyczaiła się, iż wszystko się za nią załatwia. Rodzice wykupili twoją część. To był prezent dla mnie.

Nie do końca głos cioci nagle spoważniał. To rodzinna spuścizna. Twoja matka i ja się umówiłyśmy…

Że sprzedałaś swoją część. Po cenie rynkowej.

Znowu te pieniądze! histeryczne tony. A dziecko Zosi? Pomyślałaś o tym? Gdzie ona pójdzie?

Ma chłopaka. Tego, od którego zresztą zaszła.

Nieodpowiedzialny drab! Uciekł do Gdańska, gdy tylko się dowiedział.

Ciekawe dlaczego pomyślała, zanim odpowiedziała:

Macie z wujkiem trzy pokoje. Dlaczego ona nie mieszka z wami?

Wymowne milczenie.

To… skomplikowane. Wujek pracuje w domu. Poza tym, tak dobrze się dogadujecie! To dobre doświadczenie przed macierzyństwem.

Dogadujemy się. Gorzki uśmiech. Zosia wieczna lekkoduszka, a ona, ta rozsądna, zawsze musi ustąpić.

Nie dam rady dłużej. Musi się wyprowadzić.

CO?! głos stał się piskliwy. Ona jest w ciąży! Chcesz ją zestresować aż do poronienia?!

Kasia powstrzymała przekleństwa. Ostateczny argument: wzbudzanie poczucia winy.

Nie wyrzucam jej od razu. Ma miesiąc na…

Dzwonię do twojej matki! To skandal! Po tym wszystkim, cośmy dla ciebie zrobili!

Połączenie się urwało. Jej dłonie drżały.

Drzwi wejściowe zatrzasnęły się. Rozległ się stukot obcasów.

Kaśka! Wiesz, kogo spotkałam? Olę z klasy! Wyszła za bogatego informatyka. Ten pierścionek… można umrzeć z zazdrości!

Weszła Zosia opalona, z perfekcyjnym manicure, w drogich dżinsach. Zero oznak desperacji.

Słuchaj, a może przemeblujemy? rzuciła się na krzesło. Kanapę pod okno? I kącik dla dziecka…

Kasia patrzyła na nią, czując, jak pęka jej ostatnia nić cierpliwości.

Zosia, musimy porozmawiać.

Nie teraz, co? machnęła ręką. Ból głowy. Te hormony! Idę się położyć.

Zosia. podniosła głos. Musisz się wyprowadzić.

Osłupienie.

Że co?

Masz miesiąc na znalezienie czegoś.

Ty… żartujesz? To nasze wspólne! Mam takie same prawa jak ty!

Nie. Rodzice wykupili część. To legalne.

Rodzina jest ważniejsza niż prawo! Jestem w ciąży!

Masz rodziców. Ojca dziecka. Znajomych.

Dzwonię do mamy! siegła poKasia spojrzała za odchodzącą Zosią, wiedząc, iż to koniec pewnej ery, ale początek czegoś nowego czegoś, co wreszcie należało tylko do niej.

Idź do oryginalnego materiału