Niedawno na portalu społecznościowym - "twarzoksiążce" (jak ma zwyczaj mawiania o nim Kolega Maciej W.) - natrafiłem na wpis od "Promuję Łódzkie" o konkursie, w którym nagrodą był wyjazd na rajd rowerowy po
. Pytanie było chyba najłatwiejszym elementem całego przedsięwzięcia, które udało się zrealizować w ostatnią sobotę (30 licpa) - wystarczyło napisać ile by się chciało biletów na rajd. Ograniczenie było do dwóch sztuk - więc wpisałem "2 szt." ;) - UDAŁO SIĘ! Wygrałem!
Spotkanie było przewidziane na siódmą rano. Zjawiliśmy się z Agnieszką na dworcu Łódź Kaliska gdzie podjechała laweta dla rowerów oczekujących uczestników wycieczki. Wszystkich było ponad sześćdziesiąt osób. Po załadowaniu rowerów na lawetę udaliśmy się do nowoczesnego składu
Przewozów Regionalnych, który czekał na nas na trzecim peronie przy dziewiątym torze. Podróż pociągiem minęła mi bardzo gwałtownie - szczególnie, iż byłem po nocnym dyżurze w pracy. Nie minęło kilka chwil a już słodko ucinałem sobie przysłowiowego komara. Obudziłem się dopiero na stacji
Chociw Łaski, gdzie był przystanek końcowy. Jadąc pociągiem byliśmy pierwsi! Musieliśmy poczekać chwilę na lawetę z rowerami.
|
Chrzcielnica z 1600 r. |
Po wyładowaniu rowerów z lawety, skręceniu kierownicy (na czas przewozu była ustawiona wzdłuż roweru) i przedstawieniu planu wycieczki przez organizatorów udaliśmy się rowerami do miejscowości
Widawa. Podjechaliśmy pod kościół pw.
Podwyższenia Krzyża Świętego oraz klasztoru pobernardyńskiego. W kościele zobaczyliśmy między innymi zabytkową chrzcielnicę z
1600 roku, która pełni swoją rolę po dzień dzisiejszy. Ciekawym przeżyciem było również zejście do krypt kościelnych gdzie mogliśmy zobaczyć grobowce zakonników. W zakrystii mogliśmy podziwiać intarsjowane meble, na których była ukazana historia Widawy. Na sam koniec zwiedzania kompleksu pozakonnego weszliśmy na chór kościelny skąd podziwialiśmy świątynię. W drodze powrotnej do roweru moją uwagę zwrócił trójwymiarowy krzyż wykonany bez użycia gwoździ oraz niedokończony haft obrazu.
|
Krypty |
|
Hieronim Andrzejewski |
Jednym z przewodników wycieczki okazał się już dobrze nam znany Dyrektor Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Łódzkiego - Pan
Hieronim Andrzejewski, z którym udaliśmy się do
Parku Krajobrazowego międzyrzecza Warty i Widawki. Po drodze opowiadał nam bardzo interesujące historie, np. o bocianach - wbrew powszechnej opinii - iż bociany podobnie jak łabędzie łączą się w pary na całe życie - okazuje się, iż łączą się w pary ale tylko na czas godów i wspólnego wychowania potomstwa. Samce Żurawi muszą wykazać się większymi umiejętnościami wobec swoich potencjalnych partnerek. Bocianom wystarczy przyniesienie kilku gałązek do gniazda aby zdobyć serce "bocianki". Jednakże kiedy do gniazda zawita samiec o większej aparycji możliwe jest przegonienie pierwszego rywala choćby wtedy, kiedy jaja zostały już złożone. Silniejszy samiec wyrzuca z gniazda wcześniej złożone jaja i oczekuje na złożenie kolejnych przez panią bocianową. Natomiast kiedy pisklęta już wyklują się to i tak nie jest przesądzone, iż wszystkie przeżyją. Matka potrafi wyrzucić z gniazda te, które nie mają szansy na przyszłość ponieważ są słabsze od rodzeństwa. zwykle przeżywa do trzech nowych osobników. Tak zaoferowani opowieściami Pana Hieronima staliśmy w oczekiwaniu na dotarcie słabszych uczestników wycieczki, których oczywiście nie chcieliśmy pozostawić na pastwę losu ;) Kiedy dotarli my przez cały czas staliśmy i słuchaliśmy opowieści o migracji bocianów, o tym, iż nie wszystkim udaje się powrócić ponieważ w Libii mogą zostać odstrzelone. Tam podobno strzelanie do bocianów to wręcz sport! Cholera! do "naszych" bocianów strzelają?! - barbarzyńcy!
|
Rosiczka Okrągłolistna |
Pan Hieronim zaskoczony tym, iż już dawno wszyscy dotarli do nas ale nie chcieliśmy przerywać tych fascynujących opowieści, postanowił abyśmy ruszyli dalej w kierunku największego kompleksu leśnego w Parku. Dotarliśmy do granicy
rezerwatu torfowiskowego "Korzeń", gdzie podziwialiśmy między innymi kwitnące
grzybienie białe oraz stanowisko
rosiczek okrągłolistnych. Słuchaliśmy opowieści o torfowiskach, bagnach i mchu.
|
wspólne zdjęcie z Radkiem, Izą i Agnieszką |
Niecały tydzień temu podczas wspólnego rajdu ze
Strefą Rowerową Brzeziny, który miałem przyjemność współprowadzić (prowadziłem grupę z Łodzi w ramach
ŁKTK PTTK) poznałem parę wspaniałych podróżników rowerowych
Izę i Radka, którzy niedawno wrócili z wyprawy rowerowej po krajach skandynawskich. Również i tym razem miałem przyjemność z nimi podróżować - spotkaliśmy się zaraz po wyjściu z pociągu. Tak więc nasza czwórka ( ja, Agnieszka, Iza i Radek) raźno kręciła w pierwszej grupie aż do czasu kiedy zmieniliśmy grupę na którymś ze wspólnych postojów. I tutaj skończyło się "rumakowanie" - wpakowaliśmy się w grupę prowadzoną przez przewodników z Urzędu Marszałkowskiego (główny organizator). Nie wolno było przekraczać 10 km/h. Jazda przy 12 km/h była traktowana jako wielkie wykroczenie. Nie wolno (tutaj rozumiem - sam prowadzę wycieczki) wyprzedzać prowadzącego - ale wyjechanie choćby pół koła za tylne koło przewodnika kończyło się ostrą reprymendą. Tym którzy jeżdżą rowerami nie muszę mówić jak bardzo można zmęczyć się na krótkim odcinku w takim żółwim tempie uważając aby się nie przewrócić. Tym którzy nie wiedzą - uwierzcie mi zmęczyłem się! W takiej dziwnej atmosferze dojechaliśmy na Piknik, który odbył się w
Gminnym Ośrodku Sportu i Rekreacji w Strumianach, gdzie dzięki uprzejmości Wójta Gminy Burzenin zorganizowano ognisko. Odbył się tutaj również konkurs z wiedzy przyrodniczej. Tym razem szczęście nie uśmiechnęło się do mnie ale za to Agnieszka i Radek wygrali! Jeszcze raz gratuluję przy okazji ;)
|
Cykloturysta i Agnieszka |
Posileni kiełbaskami i doświadczeni przejazdem z drugą grupą (tą wolniejszą) udało nam się ruszyć z pierwszą. To był dobry pomysł! Jednak nie byliśmy odosobnieni w tym genialnym rozwiązaniu. Okazało się, iż pierwsza grupa znacząco powiększyła się o nowych uczestników. Nie byliśmy tym faktem zbyt zdziwieni.
|
piec wapiennik |
Jadąc już w całkiem normalnym tempie tych 18 km/h (chociaż i to by było dla niektórych za wolno) dotarliśmy do
Borzykowa, gdzie mieliśmy okazję zobaczyć pozostałości po piecu do pozyskiwania wapnia palonego z kamienia pozyskiwanego w kamieniołomach w XX w. -
tzw. wapiennik. Widoczne w krajobrazie doliny Warty zwężające się ceglane kominy to nadbudowane elementy szybów pieców wapiennych, których zadaniem było uzyskanie większego ciągu i przyspieszenie procesu termicznego.
W drodze do Kolonii Zawady skąd startowaliśmy na stacji Chociw Łaski mogliśmy podziwiać również zabytkowy młyn wodny w
Zborowie na rzece
Niecieczy. Obok tego młyna przejeżdżałem w tym roku podczas trasy na majówkę organizowaną przez Klub Rowerowy Bicykl z Ostrowa Wkpl., który odbywał się w miejscowości Chróścin niedaleko Wielunia. Po dotarciu na stację oczekiwał na nas pociąg Przewozów Regionalnych, które są jednym z partnerów projektu "Pociągiem w Łódzkie" w ramach którego odbył się rajd. Rowery pojechały do Łodzi na lawecie a my umilając sobie opowieściami podróżniczymi z różnych zakątków świata wróciliśmy wygodnie w klimatyzowanym wagonie.
Projekt
"Pociągiem w Łódzkie"
to przedsięwzięcie skierowane dla wszystkich, którzy lubią poznawać nowe miejsca oraz aktywnie spędzać czas zarówno pieszo jak i na rowerze. Na tegorocznym rozkładzie oprócz PKMWiW znalazły się ZOO Safari w Borysewie, Arboretum w Rogowie, Arkadia, Nieborów oraz Spalski i Bolimowski Park Krajobrazowy. Organizatorem projektu jest Urząd Marszałkowski Województwa Łódzkiego we współpracy z Zespołem Parków Krajobrazowych Województwa Łódzkiego. Udział we wszystkich wycieczkach jest bezpłatny i został on dofinansowany przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi.
Więcej o projekcie możecie dowiedzieć się ze strony
www.pociagiem.lodzkie.pl oraz na fanpage`u - gdzie realizowane są konkursy a nagrodami są m.in, bilety na wyjazd pociągiem w łódzkie.
Wasz
#CYKLOTURYSTA