Pora zacząć planować wycieczki na listopad. W Europie nie jest to najlepszy czas na podróże, ale ja proponuję wyjazd do Ekwadoru, który niejako z definicji leży na równiku, więc klimat jest zupełnie inny.
A konkretnie mam na myśli krótką ale spektakularną przejażdżkę pociągiem z Alausí , miasteczka na wysokości 2340 m n.p.m, do Sibambe na wysokości 1836 m n.p.m. Oznacza to, iż na odległości 12 kilometrów pociąg zjeżdża o 504 metry (dla porównania: różnica wysokości między Kuźnicami a Myślenickimi Turniami to 325 m, a między Myślenickimi Turniami a Kasprowym – 604 m).
Proponowana trasa to niewielki fragment ważnego kiedyś połączenia kolejowego stolicy Ekwadoru Quito na wysokości 2800 metrów z Guayaquil, największym miastem i głównym portem handlowym tego kraju. Budowa linii kolejowej o rozstawie szyn 1067 mm na centralnym płaskowyżu lub na równinach przybrzeżnych była stosunkowo łatwa, ale największym problemem było znalezienie miejsca między Quito i Guayaquil, gdzie te rejony można by połączyć. W 1901 roku inżynierowie znaleźli takie miejsce: zbocze góry nazwanej “Nariz del Diablo” czyli „Diabelskim Nosem” ze względu na liczne ofiary śmiertelne wśród robotników, które miały tam miejsce, oraz samą trudność budowy.
Do pracy przy projekcie sprowadzono około 3000 Jamajczyków i 1000 Portorykańczyków. Szacuje się, iż podczas budowy zginęło około 2000 osób. Po zakończeniu projektu w 1908 roku wielu robotników pozostało w Ekwadorze.
Ze względu na warunki terenowe linia kolejowa prowadzona jest zygzakami (switchback): na trasie są stacje zwrotne, na których pociąg zmienia kierunek jazdy. Jest to najłatwiejszy sposób pokonywania dużej różnicy wysokości, ale oczywiście kosztem straty czasu w wymuszone postoje tych stacjach.
W latach 1990-tych transport ludzi i towarów praktycznie w całości przeniósł się z kolei na drogi. Wyjątkami były trasy popularne wśród zagranicznych turystów, takie jak Quito-Cotopaxi i Diabelski Nos. Od wybuchu epidemii COVID-19 na początku 2020 roku i te pociągi przestały kursować. Ale rząd Ekwadoru przeznaczył USD 685,000 USD na ponowne otwarcie linii Alausí – Sibambe, w szczególności na remont taboru, utrzymanie stacji w Alausí i Sibambe oraz na naprawę infrastruktury.
Przed wstrzymaniem ruchu w 2020 roku pociąg składał się z lokomotywy spalinowej AD24 produkcji Alstomu oraz czterech drewnianych wagonów z wygodnymi fotelach z możliwością ich przestawienia w zależności od kierunku jazdy. Niestety ze względów bezpieczeństwa zabronione było przebywanie na otwartych pomostach w czasie jazdy. Bilet na przejazd Diabelskim Nosem w obie strony kosztował $33, nie wiadomo jaka będzie cena po wznowieniu ruchu.
Zanim pojawią się zdjęcia czy filmy z nowo-otwartej trasy, pokażę pociąg parowy z 2007 roku. Wtedy można było jeszcze jeździć na dachach wagonów… to były czasy. Ciekawostka: około 6:00 na torze pojawia się osioł, który nie zamierza przepuścić pociągu. Jak sobie z tym poradzono?