Pociąg do nowego początku

newsempire24.com 5 godzin temu

Pociąg do nowego życia

Alicja obudziła się i nasłuchiwała. Po ciszy w mieszkaniu zrozumiała, iż Jakuba nie ma w domu. Wstała, przeciągnęła się i poszła do kuchni. Na stole leżała kartka: „Przepraszam, zapomniałem uprzedzić wczoraj. Będę w pracy do południa”.

Alicja uśmiechnęła się ironicznie, zmięła kartkę i wrzuciła do kosza. Od dawna podejrzewała, iż Jakub ma kogoś. Ciągle go nie było w domu, od miesięcy nie rozmawiali szczerze, a choćby zwykłe rozmowy stały się rzadkością. Córka wyszła za mąż i wyjechała z mężem do garnizonu, gdzie stacjonował. Tylko pozory rodziny.

W sypialni zadzwonił telefon. Monika.

— Co robisz? — spytała jedyna bliska przyjaciółka jeszcze z liceum.

— Nic. Właśnie wstałam.

— Słuchaj, pogoda cudowna, wiosna, słońce. Przejdziemy się po sklepach? Tak bardzo chce mi się czegoś ładnego i kolorowego. Mam nadzieję, iż nie masz żadnych planów?

— Żadnych. Jakub w pracy.

— W weekend? No to się ogarnij, ubierz stosownie, za godzinę przyjadę po ciebie. — I Monika się rozłączyła.

Alicja postawiła czajnik na kuchence i poszła do łazienki. Lubiła chodzić z Moniką na zakupy. Miała nosa do mody. Potrafiła wśród tysięcy ubrań znaleźć dokładnie to, co było potrzebne. Alicja gubiła się w wyborze, a Monika, jak magik, wyciągała sukienkę idealnego kroju, rozmiaru i jakości.

Uczyła Alicję, iż na zakupy trzeba się ubierać elegancko, żeby sprzedawcy widzieli w niej nie wieśniaczkę, ale zamożną damę. Wtedy proponowali lepsze rzeczy. I, o dziwo, to działało. Zawsze wychodziły z sklepów z zakupami.

Alicja podmalowała się, ubrała, spojrzała w lustro i była zadowolona. Zakupy świetnie poprawiają humor. A teraz właśnie tego potrzebowała.

Po dziesięciu minutach Monika zadzwoniła i oznajmiła, iż podjechała.

— Cześć. Masz coś konkretnego na oku? — spytała Alicja, gdy wsiadła obok przyjaciółki do jej Opla.

— Nie. Powinni przywieźć nową kolekcję, a starą wyprzedaż ze zniżkami. Wiosna. Czujesz to, przyjaciółko? — Monika uśmiechnęła się szeroko.

— Jakub mnie zabije. Oszczędzamy na wakacje…

— Nie zabije. Obetnij kolorowe metki, wyrzuć paragony, powiedz, iż wydałaś połowę.

— Tak, a wydam dwa razy więcej.

— Znam jeden niezawodny sposób, jak uśpić czujność męża.

— Jaki? — Alicja spojrzała na nią z zainteresowaniem.

— Dowiesz się.

Monika była kobietą o mocnej budowie. Nie grubą, ale właśnie wyraźną — z wysokim biustem, szerokimi biodrami i wąską talią. Miała przejmujące brązowe oczy, pełne usta i gęste ciemne włosy sięgające ramion. Mężczyźni się za nią oglądali.

Alicja była jej przeciwieństwem. Niska, jasnowłosa, z zielonymi oczami i drobną sylwetką. W dżinsach od tyłu wyglądała na młodą dziewczynę. Przy Monice zawsze czuła się mała i niepewna.

Gdy Monika podchodziła do sprzedawców, ci od razu chcieli jej dogodzić, pokazywali najlepsze rzeczy. A ona obdarzała ich królewskim uśmiechem. Alicji nigdy to nie wychodziło. Rozmawiali z nią protekcjonalnie, traciła pewność siebie, odmawiała pomocy i gwałtownie uciekała ze sklepu.

Po dwóch godzinach, obładowane markowymi torbami, wyszły z kolejnego butiku.

— Dość, mąż mnie za to zabije — jęknęła Alicja.

— Chodź. — Monika pociągnęła ją do działu bielizny.

— Nie, nie. Za to Jakub nie będzie ze mną rozmawić tydzień, a może i dłużej.

— Spójrz, jakie koronki! Weź zestaw w kolorze malinowym. Będzie pasował do twoich włosów. — Monika trzymała w rękach przepiękny stanik. — Można dobrać do niego szlafrok… Nie, to już przesada.

— Kto doceni taką urodę pod ubraniem? I drogo. Nie, nie skuszę się.

— Uczę cię, uczę… Po co takie cudo nosić pod sukienką? Chodzi o to, żeby mąż podziwiał cię wieczorem. Z twoją figurą tylko taką bieliznę warto nosić. A potem i on się rozmarzy. Nie będzie miał ochoty na awantury. Bierzemy. — Monika ruszyła do kasy.

— Dość, nogi mi odpadają. Chodźmy gdzieś usiąść. Rano zdążyłam tylko kawę wypić — zaproponowała Alicja. — Wiesz, chyba Jakub mnie zdradza.

— Tak uważasz, bo poszedł w weekend do pracy? — Monika zmarszczyła brwi.

— Od dawna to czuję…

— A tam kawiarnia, chodźmy. — Monika przerwała jej.

Usiadły przy oknie. Alicja rozglądała się po lokalu. Dwa stoliki dalej siedział tyłem mężczyzna bardzo podobny do Jakuba. Ta sama fryzura, sweter w paski. Dała mu go na święta. Ale nie mógł przecież założyć odświętnego swetra do pracy. I jak się tu znalazł? Jego biuro było na drugim końcu miasta.

Pomyślała, iż się myli, ale wzrok ciągle wracał do tamtego mężczyzny. Jakby wyczuwając to, odwrócił głowę. Alicja zobaczyła jego profil i nie miała już wątpliwości. To był Jakub.

Przestraszyła się jak dziecko przyłapane na psocie. Ale Jakub nie mógł jej zauważyć, więc się uspokoiła.

— Widziałaś ducha? — spytała Monika.

— Cicho. Tam siedzi Jakub. Wyjdźmy, zanim nas zobaczy.

— No i co? Czego się boisz? To on powinien się martwić. Co on tu robi? Mówiłaś, iż w pracy. A biuro ma na drugim końcu miasta, prawda? — Monika nie odpuszczała. — Wystroił się jak na randkę. Pewnie na kogoś czeka. Patrz, zerka na zegarek. Co tam mówiłaś o podejrzeniach?

Alicja wstała.

— Gdzie idziesz? — Monika złapała ją za rękę.

— Po prostu do niego podejdę. W końcu by nas zauważył, a wtedy byłoby tylko gorzej.

Alicja podeszła do stolika i usiadła naprzeciwko Jakuba.

— Cześć.

Jakub nie spodziewał się tu żony, spojrzał na nią zaskoczony.

— Co ty tu robisz? — spytała Alicja. — Napisałeś, iż jesteś w pracy. Czy teraz tak to się nazywa?

— A ty?

— Z Moniką byłyśmy na zakupach, zmęczyłyśmy sięAlicja spojrzała w oczy mężczyzny w mundurze, który wczoraj pomylił kupé, i nagle poczuła, iż po raz pierwszy od miesięcy w jej sercu zagościła nadzieja.

Idź do oryginalnego materiału