Po ślubie mąż zaczął mnie upokarzać, nie wiedząc, iż pracuję na tajnych zadaniach.

newsempire24.com 1 tydzień temu

Tuż po ślubie mój mąż zaczął mnie upokarzać, ale nie wiedział, iż pracuję pod przykrywką.
Jesteś dziś taka piękna, iż nie mogę uwierzyć w swoje szczęście. Uwierz mi, nigdy nie sądziłem, iż los pozwoli mi spotkać kogoś takiego jak ty powiedział Artur tamtego pierwszego wieczoru, gdy usiadł obok mnie w restauracji Złota Kaczka. Jego oczy błyszczały szczerością albo tym, co większość ludzi nazywa szczerością.
Odpowiedziałam uśmiechem, spotykając jego wzrok na sekundę, zanim spojrzenie opuściłam. Lekko uniesiona broda, półprzymknięte powieki obraz wyćwiczony przed lustrem do perfekcji. Niezbyt śmiało, ale i nie chłodno. Odrobina tajemnicy.
Moja przełożona, pułkownik Kowalska, przekazała mi jego dossier pięć tygodni wcześniej.
Ewa, tylko ty możesz się do niego zbliżyć. Śledzimy go od trzech lat ani jednego śladu. Jest nieuchwytny, ostrożny. I reaguje na pewien typ kobiet.
Na jaki dokładnie? spytałam, przewracając kartki i przyglądając się zdjęciom. Przystojny mężczyzna. Wysoki, władczy, z przenikliwym spojrzeniem.
Na takie, które pozwalają sobą rządzić. Bez ostrych kantów. Te, które można kontrolować.
Skinęłam głową. Rola wyuczona na pamięć. Przygotowania. Nowa tożsamość, dokumenty, legenda, garderoba.
Ewa Nowak zniknęła, pojawiła się Alicja Wiśniewska tłumaczka, marząca o rodzinie i zmęczona samotnością.
Teraz ten człowiek siedział naprzeciwko mnie. Uśmiechał się, mówił o swoim biznesie, projektach budowlanych, kontraktach.
Wiesz, Alicjo powiedział, dotykając mojej dłoni nie wierzę w przypadki. Nasze spotkanie to dzieło przeznaczenia.
Czułam siłę w jego palcach. Przyzwyczajenie do władzy. Przyzwyczajenie do posiadania. Uśmiechnęłam się, jak mnie uczono z lekką wrażliwością w oczach.
Ja też wierzę, Arturze.
Następne trzy miesiące minęły jak burza. Kwiaty, restauracje, wyjazdy nad morze. Był hojny, uważny, nieskazitelny. Przed nim celowo wyglądałam na bladą, skromną, wdzięczną za jego troskę.
Każdy wieczór raport w komendzie. Każde rano odprawa. Każdy dzień nowe informacje o jego firmie, schematach, sieci pośredników, przez których przechodziły nielegalne dokumenty i łapówki.
Zostaniesz moją żoną oświadczył po dziewięćdziesięciu dwóch dniach. Nie pytał stwierdzał.
Ślub odbył się szybciej, niż się spodziewano. W wiejskiej rezydencji. Biała suknia. Szampan. Taniec.
Moja grupa była w sali, przebrana za dalekich krewnych. Kowalska surowa pani w granatowym kostiumie. Gdy tańczyliśmy, szepnęła:
Dwa miesiące, maksymalnie trzy. Potrzebujemy dowodów. Dokumenty prosto z jego komputera. Nazwiska. Daty. Spotkania.
Skinęłam, uśmiechając się, jakby właśnie złożyła mi komplement. Miałam pierścionek na palcu i miniaturową kamerę w naszyjniku. Trzy mikrokamery w domu. Nadajnik ukryty w podszewce torebki.
Wieczorem pojechaliśmy do jego domu białej willi za wysokim ogrodzeniem w prestiżowej podwarszawskiej miejscowości. Zostałam na tarasie, patrząc w gwiazdy, gdy podszedł i objął mnie. Jego oddech pachniał whisky.
Teraz jesteś moja szepnął, mocno ściskając moje dłonie.
Odwróciłam się, starając się wyglądać na szczęśliwą i zakochaną. Ale coś w jego spojrzeniu przeszyło mnie zimnym dreszczem. To był wzrok człowieka, który właśnie zdjął maskę.
Gra się rozpoczęła.
Następnego ranka obudził mnie szarpnięcie zasłon. Słońce uderzyło w oczy, zmuszając mnie do zmrużenia powiek.
Wstawaj. Dziewiąta. Nie ma czasu w marudzenie.
Głos Artura zmienił się suchy, ostry. Usiadłam na łóżku, próbując zebrać myśli. Przede mną stał ktoś inny z twardym spojrzeniem i zaciśniętymi ustami.
Śniadanie za piętnaście minut. Nie spóźniaj się.
Wyszedł, nie czekając na odpowiedź. Maska opadała szybciej, niż przewidywali analitycy. Kowalska mówiła: Tacy typy nie potrafią długo udawać. Władza i kontrola ich karmią.
Gdy zeszłam na śniadanie, służba już nakrywała do stołu. Artur siedział przy laptopie, nie podnosząc wzroku.
Myślałam, iż dziś pójdę na rozmowę o pracę powiedziałam, smarując chleb masłem. Na stanowisko tłumaczki.
Nie odparł, choćby nie patrząc. Moja żona nie będzie harować za grosze.
Ale uwielbiam swoją pracę.
Jego dłoń uderzyła w stół z siłą, aż filiżanki podskoczyły.
Nie słyszysz? Powiedziałem nie.
Wewnątrz odezwało się dawno zapomniane uczucie gniew. Prawdziwa Ewa Nowak, która kiedyś złamała rękę, broniąc się przed złodziejem, która gołymi rękami obezwładniła uzbrojonego przestępcę, przebijała się na powierzchnię.
Ale wytrzymałam. Spuściłam wzrok. Zaciśnięte pod stołem pięści bolały.
Jak chcesz, kochanie.
Kolejne tygodnie zamieniły się w cichą walkę. Artur metodycznie kontrolował każdy aspekt mojego życia.
Wyjście z domu tylko za jego zgodą. Telefony pod jego nadzorem. Ubrania według jego gustu. Każdy wieczór raport z moich ruchów i kontaktów.
Wczoraj miałaś tę bluzkę powiedział, mrużąc oczy. Myślałaś, iż możesz sobie na to pozwolić? Myślisz, iż ożeniłem się z niechlują?.
Wstałam i w milczeniu przebrałam się. Każde upokorzenie, każdy rozkaz wszystko nagrywane i przekazywane do komendy. Ale potrzebowałam więcej. Dostępu do jego gabinetu, plików, sejfu za obrazem.
W nocy, gdy spał, potajemnie przeszukiwałam dom, szukając dokumentów i haseł. W dzień grałam złamaną, posłuszną żonę.
Każdy jego wybuch tylko utwierdzał go w przekonaniu o swojej władzy. Poczucie bezkarności rosło.
Jesteś moją własnością powiedział, chwytając mnie za brodę. Pamiętaj o tym. Istniejesz dla mojego komfortu.
Tak, Arturze szepnęłam.

Idź do oryginalnego materiału