20241005, wieczór, zapis w moim dzienniku
Po dwudziestu jednym roku małżeństwa pewnego wieczoru Magda, moja żona, spojrzała na mnie i powiedziała:
Powinnaś zaprosić inną kobietę na kolację i do kina.
Zaskoczyło mnie to.
Uśmiechnęła się cicho i dodała:
Kocham cię, ale wiem, iż pozostało jedna kobieta, która również cię kocha i od dawna czeka choćby odrobinę twojego czasu.
Tą kobietą była moja mama, Jadwiga. Po śmierci taty mieszkała samotnie już dziewiętnaście lat. Praca i troska o troje naszych dzieci pochłaniały mnie tak bardzo, iż rzadko mieliśmy okazję się spotkać.
Tamtego wieczoru zadzwoniłem do niej:
Mamo, chodźmy jutro na kolację i do kina, tylko we dwoje.
Co się stało, synku? Wszystko w porządku? zapytała ze zmartwieniem.
Mama zawsze wierzyła, iż niespodziewane telefony niosą złe wieści.
Wszystko dobrze, mamo. Po prostu chciałbym spędzić z tobą wieczór.
Zamilkła na chwilę, po czym łagodnie odpowiedziała:
Z przyjemnością.
W piątek po pracy pojechałem po nią. Stała już przy wejściu, elegancko ubrana w tę samą suknię, w której kiedyś świętowaliśmy rocznicę ślubu.
Powiedziałam przyjaciółkom, iż mam randkę z synem, zaśmiała się. Wszystkie czekają, by potem dowiedzieć się, jak to było.
Zabraliśmy się do małej, przytulnej restauracji w centrum Warszawy. Jadwiga wzięła mnie za rękę tak delikatnie, jak kiedyś przytulała mnie w dzieciństwie. Gdy przyniesiono menu, przeczytałem je na głos, bo mała czcionka sprawiała jej trudność.
Kiedyś czytałam ci menu, uśmiechnęła się.
Teraz moja kolej, mamo, odpowiedziałem.
Rozmawialiśmy długo o życiu, o wspomnieniach, o wszystkim, co nagromadziło się między nami przez lata. Film w kinie przegapiliśmy, ale nie żałowaliśmy.
Kiedy odwoziłem ją do domu, powiedziała:
Chciałabym powtórzyć to spotkanie, następnym razem zaproszę ja.
Uśmiechnąłem się i przytaknąłem.
Kilka dni później Jadwiga nagle zmarła na zawał serca. Nie zdążyłem się pożegnać. Po pewnym czasie otrzymałem kopertę. W środku znajdował się wydruk rachunku z restauracji oraz list:
Zapłaciłam z góry. Nie wiedziałam, czy będę mogła tam być, ale chciałam opłacić kolację dla dwóch dla ciebie i twojej żony. Nigdy się nie dowiesz, jak wiele znaczyła dla mnie ta chwila. Kocham cię, synku.
Wtedy zrozumiałem, iż nie wolno odkładać słów Kocham cię. Trzeba dawać czas tym, na których nam zależy. Bo rodzina to nie później. Rodzina to teraz.











