Po co wam taki wielki dom? Tato, przecież dobrze wiesz, iż mam teraz spore problemy finansowe, mógłbyś mi pomóc je rozwiązać, a ty wszystko zainwestowałeś w ten nikomu niepotrzebny dom — wypalił nasz syn Marcin, który przyjechał od razu po tym, jak dowiedział się, iż kupiliśmy z mężem dom na wsi. Mój mąż, Zbigniew, od zawsze był człowiekiem rozsądnym i spokojnym, ale tym razem choćby on nie wytrzymał. — Marcinie, wiesz, iż inni czterdziestoletni synowie kupują dziś swoim rodzicom domy. A my? Sami sobie ten dom kupiliśmy. Od ciebie niczego nie żądaliśmy, a teraz ty masz jeszcze pretensje? Co ci tak naprawdę nie pasuje? — spojrzał na niego surowo. Chcesz, żebym kontynuowała ten tekst w podobnym stylu?

przytulnosc.pl 3 dni temu

— Po co wam taki wielki dom? Tato, przecież wiesz, iż mam teraz problemy finansowe i mógłbyś mi pomóc je rozwiązać, a ty wpakowałeś wszystkie pieniądze w ten niepotrzebny nikomu dom — rzucił nasz syn, ledwo się dowiedział, iż kupiliśmy z mężem dom pod miastem.

Mój mąż zawsze był człowiekiem spokojnym i wyrozumiałym, ale tym razem choćby on nie wytrzymał.

— Michał, inni czterdziestoletni synowie kupują rodzicom domy, a my kupiliśmy sobie sami. Niczego od ciebie nie prosiliśmy, a ty masz jeszcze czelność nas krytykować? Co ci się adekwatnie nie podoba?

— No właśnie, po co wam dom? Przecież wiecie, iż przez cały czas spłacam kredyt za mieszkanie. Mogliście mi pomóc! — odpowiedział urażonym tonem Michał.

Ta rozmowa bardzo nas z mężem dotknęła. Zamiast cieszyć się naszym szczęściem, Michał zareagował pretensjami i żalem.

O tym domu marzyliśmy od lat. Całe życie spędziliśmy w bloku, a na emeryturze chcieliśmy wreszcie zamieszkać bliżej natury.

Mój mąż wiele lat pracował za granicą. Z tych zarobków odkładaliśmy po trochu na realizację marzenia.

Mamy tylko jednego syna, Michała. Zawsze się dla niego staraliśmy — kursy, studia, opłaciliśmy wszystko, pomogliśmy choćby znaleźć dobrą pracę przez dawne kontakty męża.

Ale Michał długo się w tej pracy nie utrzymał. Narzekał, iż za dużo wymagają i za mało płacą. Zwolnił się, mimo naszych próśb, i do dziś nie znalazł stałego zajęcia.

Co innego nie mieć pracy w wieku 20 lat, a co innego w wieku 40.

Może to też moja wina — zawsze wierzyłam, iż szuka czegoś lepszego. Prosiłam męża, żeby kupił mu samochód, potem błagałam, by pomógł z mieszkaniem. Mąż zgodził się, ale nie pokrył całej sumy — zostawił 25%, które Michał miał sam spłacać. Liczył, iż to zmusi syna do pracy.

I rzeczywiście — na chwilę pomogło. Michał się ożenił, razem z Julią zamieszkali w nowym mieszkaniu i zaczęli spłacać kredyt. Ale kiedy Julia zaszła w ciążę i przeszła na urlop, okazało się, iż to ona dotąd spłacała wszystko.

Michał znów zaczął nas prosić o pomoc. Mąż odmówił stanowczo. Zamiast tego kupił nam dom pod miastem. Mnie się bardzo spodobał, a okolica jest cudowna — zielono, spokojnie, cicho.

Syn nie potrafił zrozumieć, dlaczego to zrobiliśmy. Jego zdaniem — wyrzuciliśmy pieniądze w błoto.

— Przecież mogliście zostać w mieszkaniu. Dom to tylko koszty. Skąd weźmiecie pieniądze na utrzymanie?

To prawda, wydaliśmy wszystkie oszczędności. Nie pracujemy już, mąż nie wyjeżdża do pracy za granicę. Ale liczyliśmy, iż sobie poradzimy.

Michał się obraził. Powiedział, iż dobrzy rodzice tak by nie postąpili. Nazwał nasz zakup egoistycznym.

A ja się pytam — czy naprawdę jesteśmy złymi rodzicami? Czy mamy prawo mieć coś dla siebie na stare lata? Czy musimy całe życie tylko dawać?

Ciekawa jestem — co Wy o tym myślicie?

Idź do oryginalnego materiału