Po siedmiu latach planowania ślubu z mężczyzną mojego życia, poczułam się zdradzona!
Nazywam się Katarzyna Nowak i mieszkam w Toruniu, gdzie Wisła płynie wzdłuż starych kamienic. Moja historia może wydawać się prosta, ale rozdziera mi serce. Zamierzałam wyjść za mąż za mężczyznę, którego uważałam za swoją przeznaczenie, a on zdradził mnie w sposób, który uniemożliwia mi oddychanie bez bólu.
Z Michałem poznaliśmy się siedem lat temu. Bez żadnych kłótni, zawsze pełni ciepła i wzajemnego szacunku. Byliśmy jak dwie połówki jednego jabłka. Po czterech miesiącach zamieszkałam z nim – oboje pragnęliśmy być bliżej siebie, nie tracąc ani chwili. Razem stworzyliśmy tysiące wspomnień, które będę pielęgnować aż do końca życia. Czasem bawiliśmy się jak dzieci: śmialiśmy się, graliśmy, żartowaliśmy. Innym razem kochaliśmy się tak, jakby jutro miało nie nadejść – namiętnie, do łez szczęścia.
Nigdy nie czułam czegoś podobnego z innymi mężczyznami. Michał był dla mnie prawdziwy – silny, czuły, w którego objęciach pragnęłam zasypiać i budzić się każdego dnia. 8 sierpnia stał się dniem, którego nigdy nie zapomnę. Obudził mnie śniadaniem do łóżka – ciepłe rogaliki, aromatyczna kawa i jego uśmiech. Potem kochaliśmy się, jakby czas stanął w miejscu. Byliśmy na urlopie, cieszyliśmy się wolnością i sobą nawzajem. Tydzień spędziliśmy na Krecie – morze, słońce, zachody słońca, które wydawały się magiczne. Wszystko było jak w bajce.
Tego dnia, gdy był w łazience, ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam – obcy mężczyzna z uśmiechem wręczył mi bukiet czerwonych róż i karteczkę: “Kocham Cię. M.” Moje serce zabiło mocniej. Podziękowałam Michałowi za niespodziankę, pocałowałam go i poszliśmy na plażę. Ale to był dopiero początek. Na dole przy recepcji kolejny mężczyzna podał mi różę. Podczas spaceru do morza jeszcze sześciu podarowało mi po kwiatku. Na plaży miałam już bukiet z siedmiu róż – po jednej za każdy rok naszej miłości. Michał tylko się uśmiechnął i mrugnął: “Chciałem cię zaskoczyć”. Spędziliśmy dzień nad wodą, a o zachodzie weszliśmy do morza, całując się przy szumie fal. Nagle ukląkł w wodzie: “Kasia, czy zostaniesz moją żoną?” Zakrztusiłam się ze szczęścia, łzy spływały po mojej twarzy, nogi drżały. “Tak!” – wykrzyknęłam, a świat zatańczył wokół mnie.
Wszystko toczyło się swoim biegiem aż do grudnia. Przed Nowym Rokiem wyjechał w delegację do innego miasta. Wrócił po tygodniu – obcy, zimny, ze zgaszonym spojrzeniem. Przez trzy dni próbowałam zrozumieć, co się stało, ale milczał jak kamień. W końcu przyznał się: przespał się z koleżanką z pracy. Napili się, rozluźnili, a “reszta stała się sama z siebie”. Mój świat runął. Mężczyzna, który przysięgał, iż jestem jego wszechświatem, który obejmował mnie jakbym była jedyną na świecie, zdradził mnie. Nóż w plecy – tak to właśnie było. Płakałam, on również – łzy spływały po jego twarzy, ale nie znaczyły nic.
Następnego dnia spakowałam swoje rzeczy i odeszłam. Błagał, żebym została, trzymał się moich rąk, krzyczał, iż kocha, iż to był błąd. Ale ja nie mogłam – wszystko we mnie umarło. Zatrzasnęłam drzwi i zniknęłam z jego życia. Potem były telefony, długie rozmowy, jego łzy i moje. Ale ból nie mijał – zdrada paliła jak rozgrzane żelazo. Wciąż go kocham – tak mocno, iż serce mi pęka. Ale gdy tylko przypominam sobie, co zrobił, łzy duszą mnie, a miłość miesza się z nienawiścią. Spotkaliśmy się trzy razy po rozstaniu. Za każdym razem chciałam do niego pobiec, objąć, pocałować, ale powstrzymywałam się. Nie mogę. To jak trucizna, której nie jestem w stanie połknąć.
Chcę do niego wrócić – do dni, gdy był moim bohaterem. Ale boję się, iż znów złamie mi serce. Ta rana krwawi, i nie wiem, jak ją uleczyć. Chodzę ulicami Torunia, widzę pary trzymające się za ręce i czuję się jak pusta skorupa. On był moim wszystkim, a teraz jestem sama, z tą miłością, która mnie dusi, i ze zdradą, która nie odpuszcza. Proszę, pomóżcie mi radą. Muszę usłyszeć czyjąś opinię, zrozumieć, co robić. Opuścić go w przeszłości czy dać szansę? Ból jest nie do zniesienia, a ja tonę w nim, nie widząc brzegu. Co mam zrobić z tą miłością, która stała się moim cierpieniem?”