Aneta Bańkowska, gazeta.pl: W ostatnim czasie płatności odroczone stały się bardzo "gorącym" tematem. Z jednej strony 52 proc. konsumentów rezygnuje z zakupów w sklepach internetowych, w których nie można zapłacić właśnie w ten sposób*; z drugiej strony nie każdy traktuje płatność odroczoną jako kredyt, a w mediach społecznościowych użytkownicy często wręcz kłócą się, iż nie brali żadnej pożyczki, tylko skorzystali z opcji "zapłać później".
Robert Cegliński, Board Member i Chief Risk Officer w PayPo: Z punktu widzenia użyteczności i funkcji płatność odroczona to rzeczywiście płatność, czyli sposób, w jaki potwierdzamy dokonanie transakcji zakupu i sprzedaży. Jednak jeżeli do sfinansowania transakcji nie wykorzystujemy własnych środków, tylko ktoś pokrywa rachunek w naszym imieniu - a tak dzieje się w przypadku skorzystania z opcji BNPL (Buy Now Pay Later, czyli "kup teraz, zapłać później" - red.) - oznacza to, iż jest to kredyt. Nie ukrywamy tego i jest to zawsze jasno przez nas komunikowane.
REKLAMA
Zdarza się, iż niektórzy konsumenci mają specyficzne wyobrażenie na temat działania niektórych form płatności - np. traktują płatność kartą jako rodzaj bonusu czy prezentu, nie mając pełnej świadomości, iż wiąże się to z odroczoną płatnością. Otrzymujemy czasem zapytania w stylu: "myślałem/am, iż to była karta na zakupy". Dlatego niezależnie od tego, jak dana usługa zostanie nazwana przez dostawcę, w praktyce wiąże się ona ze zobowiązaniem finansowym. Zapłać później zawsze wiąże się z obowiązkiem "zapłać".
Zobacz wideo
To oczywiście żadne wytłumaczenie, ale niektórym osobom kredyt może kojarzyć się z koniecznością wypełnienia wniosku, a następnie podpisaniem wielostronicowej umowy. Przy płatnościach odroczonych wygląda to nieco inaczej, czujność mogą uśpić też stosunkowo niewielkie kwoty. Ile osób nie reguluje swoich zobowiązań albo przekracza ustalony termin spłaty?
Faktycznie, wnioskowanie o kredyt staje się coraz prostsze, a dzięki postępowi technologicznemu w przyszłości najprawdopodobniej w ogóle nie będziemy wypełniali wniosków do banków czy instytucji finansowych, tylko będziemy mieli przypisany do siebie score (ocenę wiarygodności kredytowej - red.), który będzie automatycznie aktualizowany w zależności od tego, co robimy. w tej chwili z technologicznego punktu widzenia jest to zbędny proces wymiany informacji między dwoma podmiotami, który można zautomatyzować. To może być pułapka dla ludzi nieświadomych, dlatego staramy się to wszystko w odpowiedni sposób komunikować.
Board Member i Chief Risk Officer w PayPo Robert Cegliński
Mamy też wrażenie, iż nasi klienci odpowiedzialnie podchodzą do tematu i tych osób, które mówią, iż nie wiedziały, iż zaciągają zobowiązanie, jest naprawdę promil. W PayPo aż 99,5 proc. zobowiązań jest spłacanych bez istotnych opóźnień. Tylko te 0,5 proc. kredytów stanowi wyzwanie dla naszej windykacji. Biorąc pod uwagę, iż w Polsce z usług BNPL skorzystało już ponad 2,6 mln osób, możemy mówić, iż to już dojrzały rynek.
Wbrew temu, co myślą niektórzy, nasze kredyty nie są bardziej ryzykowne od sektora bankowego. Bardzo istotnie na profil ryzyka produktu wpływa tu kwota kredytu. Wyobraźmy sobie, iż bierzemy kredyt ratalny na 20-30 tys. zł z ratą 1500 zł; to jest na tyle istotne zobowiązanie, iż gdy popadniemy w problemy finansowe, to ciężko będzie taki kredyt obsłużyć. A w sytuacji, kiedy my finansujemy zakup butów za 200 zł, gdzie rata wynosi 50 zł, to choćby w sytuacji, kiedy w danym momencie mamy jakieś inne wydatki, to my te 50 zł będziemy w stanie wygospodarować i zapłacić. To pokazuje, iż profil produktu jest mniej ryzykowny.
Co więcej, blisko 80 proc. kredytów jest spłacanych w ciągu darmowego, 30-dniowego okresu - to są też dane prezentowane przez BIK. To również wskazuje, iż ludzie traktują BNPL nie jako kredyt czy raty, tylko właśnie płatność, podczas której mogą skorzystać ze środków pożyczonych po to, by obejrzeć/sprawdzić towar zanim zapłacą za niego z własnej kieszeni. Ta liczba pokazuje także, iż klienci podchodzą do płatności odroczonych naprawdę racjonalnie.
Z państwa raportu wynika jednak, iż klienci, którzy decydują się na korzystanie z płatności odroczonych, kupują częściej i za większą kwotę. Czy nie pojawia się tu ryzyko przekredytowania?
Mam wrażenie, iż ryzyko przekredytowania osób korzystających z usług BNPL dotyczy niewielkiej grupy osób. Moim zdaniem nie jest tak, iż problemy finansowe takiej osoby to skutek korzystania z płatności odroczonych. o ile byśmy się przyjrzeli sytuacji finansowej takiej osoby, to zobaczylibyśmy, iż to są zawsze naczynia połączone - okaże się, iż minął jej termin spłaty kredytu hipotecznego, iż rodzina czy znajomi oczekują spłaty jakiejś krótkoterminowej pożyczki pieniężnej, iż zalega z zapłatą innych zobowiązań. Dlatego w czasach, w których stosunkowo łatwo pozyskać finansowanie w dowolnej kwocie na dowolną potrzebę, naprawdę ważne jest odpowiednie planowanie swojego budżetu. Istnieją jednak osoby, które nie potrafią tego robić, i aby takie sytuacje nie urosły do miana ryzyka systemowego, kredytodawcy powinni odpowiednio weryfikować klientów.
Naszą rolą jest zatem też pilnowanie naszych klientów i tego, jak dokonują zakupów. My szczegółowo obserwujemy ich zachowania i za każdym razem, kiedy ktoś chce wybrać opcję płatności odroczonej, analizujemy, jak te transakcje wyglądały wcześniej. I zwykle to nie jest tak, iż coś dzieje się nagle, tylko widać, iż np. na początku ktoś spłacał wszystko terminowo, potem zaczynały się krótkie opóźnienia, potem coraz dłuższe, a na koniec następował brak kontaktu.
Dzięki tym analizom płynnie zarządzamy limitem kredytowym i o ile widzimy, iż zaczyna dziać się coś niedobrego, to obniżamy klientowi kwotę finansowania. Robimy to nie tylko po to, żeby ograniczyć swoje ryzyko, ale także ryzyko przekredytowania konsumenta. Mamy świadomość, iż ludzie mogą przesadzać z zakupami, które mogą być formą impulsywnego działania.
Ile w takim razie wynosi limit finansowania, które oferuje PayPo i co na to wpływa?
W PayPo stosujemy podejście ostrożnościowe. Klient musi mieć czas, żeby poznać PayPo i nasze produkty, ale też my musimy poznać klienta - poprzez regularne spłacanie transakcji klient musi nam pokazać, iż rozsądnie gospodaruje swoimi środkami, iż posiada środki na spłatę kredytów. Nowi klienci mogą liczyć u nas na od 200 do 1000 zł limitu, więc to jest kwota, która niekoniecznie pozwala, żeby jakoś mocno zaszaleć. Przy naszej średniej wartości koszyka, która wynosi 300 zł, to jest zwykle jedna-trzy transakcje.
Dopiero kiedy poznamy klienta i zobaczymy, iż spłaca zobowiązania terminowo, a ich liczba i wartość jest istotna - możemy dojść do maksymalnego limitu, który wynosi u nas 6 tys. zł. W odniesieniu do produktów bankowych jest to więc limit podobny do minimalnego limitu na karcie kredytowej, który wynosi zwykle 5 tys. zł. Nie zaczniemy istotnie podwyższać limitu konsumentowi, o ile ktoś zrobi 10 transakcji po 20 zł.
Wspomniał pan o tym, iż średnia wartość koszyka, który klienci finansują z pomocą płatności odroczonych, to 300 zł. Od osób przedstawiających się w mediach społecznościowych jako eksperci finansowi często można usłyszeć, iż skoro trudno nam wygospodarować taką kwotę np. na buty, to być może w ogóle nie powinniśmy ich kupować. Nie brakuje jednak osób, które tłumaczą, iż korzystają z opcji BNPL, kiedy np. wolą przymierzyć ubrania w domu, ale nie chcą "mrozić" gotówki.
Rzeczywiście, jest to powiązanie kwestii osobowościowych, czyli tego, jak często rzeczywiście potrzebujemy płatności odroczonej, z pewną racjonalnością. Zwróćmy uwagę, jak często płacimy kartą czy telefonem, ile takich transakcji wykonujemy dziennie - pewnie się nad tym choćby nie zastanawiamy. W dodatku często do telefonu mamy podpiętą nie kartę debetową, tylko kredytową. o ile zapłacę nią np. za bilet komunikacji miejskiej, to nie jest przecież tak, iż ja tego kredytu potrzebuję; potrzebuję za to wygody związanej z tym zakupem. Jest to więc tak naprawdę kwestia podejścia mentalnego i odpowiedniego zarządzania swoimi finansami, żeby bezpiecznie z tych instrumentów korzystać.
Niektórzy eksperci biją też na alarm i ostrzegają, iż zaciąganie kredytu na ubrania czy drobne zakupy może mieć poważne konsekwencje, np. może wpłynąć na decyzję o przyznaniu kredytu hipotecznego, bo obniży nam ocenę w BIK-u. Czy naprawdę korzystanie z płatności odroczonych może zniszczyć naszą historię kredytową?
Każde niespłacone zobowiązanie może zniszczyć scoring (ocenę wiarygodności kredytowej potencjalnego kredytobiorcy - red.) i nie ma tu znaczenia, czy będzie to nieuregulowana płatność odroczona, zaległa rata kredytu hipotecznego czy rata za telewizor. Ważne jest to, czy spłacamy swoje zobowiązania, bo każde opóźnienie na dowolnym produkcie kredytowym będzie powodowało obniżenie scoringu.
Tutaj warto wyjaśnić pewne nieporozumienie, jakie istnieje na rynku. Prawo zobowiązuje nas do raportowania do Biura Informacji Kredytowej wszystkich udzielonych transakcji, ale nie zobowiązuje do kierowania zapytań o historię transakcji klienta - możemy to zrobić, ale nie musimy. PayPo w tej chwili nie kieruje zapytań o historię kredytową do BIK-u, więc nasze transakcje nie zwiększają liczby zapytań kredytowych w BIK. Dla przypomnienia - ocena wiarygodności w systemie BIK odbywa się nie tylko na podstawie historii spłat kredytów i pożyczek, obecnego zadłużenia, liczby i rodzaju zobowiązań, ale także częstotliwości i liczby zapytań kredytowych. Oznacza to, iż same zapytania kredytowe mogą mieć istotny wpływ na ocenę zdolności kredytowej konsumenta, niezależnie od tego, czy otrzymał decyzję kredytową. Jest to jednak coś, co od jakiegoś czasu analizuje UOKiK, który sprawdza, czy na pewno jest to w interesie klienta - bo przecież BIK ma z jednej strony ma działać w interesie banków, ale z drugiej chronić konsumentów.
W praktyce wygląda to tak, iż o ile my nie pytamy BIK-u o historię transakcji klienta przy wnioskowaniu o kredyt, oznacza to, iż każde nowe finansowanie nie obniża scoringu w BIK-u z powodu liczby zapytań. To jest właśnie coś, co jest najczęściej źle rozumiane - a raportowanie do BIK-u i pytanie BIK-u o historię transakcji to nie to samo.
Oczywiście wartość otwartych transakcji, tak samo jak np. wykorzystany limit na karcie kredytowej czy kredyt ratalny na zakup elektroniki, będzie już uwzględniany przy wyliczaniu zdolności kredytowej przy finansowaniu zakupu mieszkania. Ale nie ma tu znaczenia rodzaj transakcji, tzn. czy jest to płatność odroczona, czy raty w banku.
Z drugiej strony wiemy też, iż BNPL dla wielu osób, głównie młodych, jest pierwszą stycznością z produktem kredytowym w ogóle i wprowadza ich na rynek kredytowy, a raportowanie do BIK-u daje im historię. I znowu, to nie jest tak, iż zawsze historia okaże się negatywna - można przecież budować pozytywną historię kredytową i większość konsumentów to właśnie robi. Wynika to chociażby z raportu BIK-u, według którego aż ćwierć miliona konsumentów weszło do świata finansów właśnie dzięki płatnościom odroczonym. Bazując na naszych wskaźnikach, można przyjąć, iż 99,5 proc. z nich taką pozytywną historię zbudowało, co może im ułatwić wzięcie kredytu hipotecznego.
Jak w takim razie bezpiecznie korzystać z płatności odroczonych? O czym trzeba pamiętać, żeby robić to "z głową"?
Kupujmy rzeczy wtedy, kiedy ich naprawdę potrzebujemy, a nie tylko dlatego, iż nam się podobają albo iż fajnie byłoby je mieć, ale to apel bardziej do nas samych. Dlatego istotny jest przede wszystkim zdrowy rozsądek, i to nie tylko w odniesieniu do płatności odroczonych czy produktów kredytowych w ogóle, ale też rozporządzania własnym budżetem. Warto go rzeczywiście planować i zarządzać tymi wydatkami tak, aby nie wydawać więcej niż zarabiamy.
W miarę możliwości radziłbym też korzystać z usług jednego dostawcy płatności odroczonych - wtedy łatwiej jest zarządzać otwartymi transakcjami. Świadomość, iż mam je wszystkie w jednym miejscu i po zalogowaniu do aplikacji od razu widzę, ile zostało mi jeszcze do spłaty, pomaga zarządzać budżetem i nie pogubić się w tym, co mamy do uregulowania. o ile mamy kilka kart kredytowych i korzystamy z kilku dostawców usług BNPL, łatwo stracić kontrolę i doprowadzić do przekredytowania albo zapomnieć o terminie spłaty.
o ile już komuś powinie się noga i nie ureguluje zobowiązania w terminie, warto też pamiętać, iż w PayPo nie nakładamy na klienta żadnych odsetek czy karnych opłat. W momencie opóźnienia blokujemy jednak możliwość korzystania z naszych usług i powiem szczerze, iż jest to jeden z najlepszych motywatorów do dokonania płatności - kiedy pojawia się potrzeba dokonania kolejnej transakcji, ludzie nagle przypominają sobie o poprzedniej i ją spłacają.
A co, jeżeli to nie pomoże i ktoś przez cały czas nie ureguluje zobowiązania?
Rzeczywiście, dla notorycznie niepłacących stosujemy, po windykacji polubownej, windykację sądową. Są to jednak takie sprawy, gdy ktoś stwierdza wprost, iż nie będzie płacił, lub nie mamy z nim kontaktu. o ile ten kontakt jest, zawsze wychodzimy naprzeciw, staramy się zrozumieć sytuację klienta.
Trzeba jednak pamiętać, iż brak terminowych spłat będzie zaraportowany do BIK-u - mamy obowiązek aktualizować informacje o wszystkich otwartych transakcjach. Tak więc choć opóźnienia nie będą miały większych konsekwencji ze strony PayPo - poza tym, iż wpłyną na dostępny w naszej firmie limit - mogą wpłynąć na ocenę naszej zdolności kredytowej także przez inne instytucje finansowe. Warto też podkreślić, iż u nas jednym z czynników do oceny limitu klienta jest wiek - młodzi ludzie muszą trochę dłużej pokazywać swoją dyscyplinę płatniczą, żeby dojść do wyższych limitów. Naprawdę obserwujemy tych użytkowników i chcemy, żeby to była dla nich bezpieczna metoda płatności.
*Dane pochodzą z najnowszego raportu PayPo "Polak na zakupach z BNPL"