Jednak jestem niepoprawnym, choć zniszczalnym nałogowcem. W sobotę zrobiłam ledwo, ledwo, padając z nóg, zdjęcia 2 stylizacji. Zaraz też w sobotę puściłam posta z pierwszą. Dziś już nie wytrzymałam i puściłam tę drugą. To moje marne samopoczucie jest chyba moim prawdziwym kołem ratunkowym, bo kiedyś robiłam zdjęcia 7-9 stylizacji za jednym razem i puszczałam posty jak szalona, właśnie co dwa, trzy dni, i pewnie znów tak by było, gdybym tylko miała energię. Drugim moim kołem ratunkowym są lumpeksy, które poza wspomnianymi białymi rzeczami ostatnimi czasy, nie mają dla mnie słownie NIC. Po prostu totalna pustka i żenada. Zawsze uważałam, iż nie ma przypadków i ta sytuacja tylko to potwierdza. Mam takiego swojego bardzo uciążliwego, ale jednak ratunkowego katamarana.
Z tego, co pisałam powyżej, plus to, iż prawie z wszystkiego wyrosłam, wynika, iż jeżeli będę teraz coś pokazywać cudem, to będą to wciąż wariacje wokół tych samych rzeczy. Tymczasem nie będzie to sprawa żadnej zdroworozsądkowej czy ekologicznej decyzji, tylko imperatyw. Możecie mieć wrażenie, iż wciąż pokazuję to samo. Ja już odczuwam rodzaj takiego deja vu, gdy przeglądam swój instagram. Jest to jednak do uniesienia ;) Mogę jedynie obiecać, iż przez jakiś czas nie będę już pokazywać tego futra, a białą spódnicę ubiorę jakoś inaczej, na przykład na głowę, albo jako pelerynę. O białych golfach nic nie obiecuję :)
Wracając do sobotnich zdjęć, pierwsze biało-białe udały mi się na świeżym śniegu. Niestety w trakcie mojego przebierania, mój mąż w trosce o mnie odśnieżył mój wybieg i już nie było tak ładnie, za to było bezpieczniej ;)
W tę sobotę także mój mąż potwierdził, to co zawsze tu powtarzam, iż z moją wagą i wyglądem nie jest dobrze, ale jestem mistrzynią kamuflażu. On to ujął nieco inaczej. Chciał mnie zabrać ze sobą wieczorem na imprezkę, a ja mu oczywiście odmówiłam, argumentując, iż taka gruba i paskudna to jeszcze długo nikomu na żywo się nie pokażę. Usłyszałam na to, iż zawsze pięknie wyglądam, bo potrafię się świetnie maskować :) Od dziś macie więc do czynienia z Maskownicą :)
Uwielbiam warstwy i w moich inspiracjach pokazywałam je często. Nowością warstwową i bardzo praktyczną w tym sezonie są zestawienia płaszcz na płaszcz, czy też kurtka na płaszcz. Pokazywały już takie pomysły na swoich blogach Renia Jaz i Krynka. Przepraszam, jeżeli kogoś niechcący pominęłam. Ostatnio pokazywałam w inspiracjach kurteczkę puchową na płaszczu. Mój zestaw miał być pierwotnie zaprezentowany w ramach ostatniego wyzwania Phenomenal Us, tylko, zamiast spódnicy miały być spodnie włożone w buty. Niestety nie miałam wtedy jakoś do niego nastroju, czy serca i pokazałam coś innego. Chyba nie lubię ostatnio siebie w spodniach, wiadomo dlaczego ....
Dodatki w tym zestawie są skomponowane świadomie i celowo ;) W plecionce paska znajdziemy kolor torebki, czarne okulary nawiązują do plecionki butów, a plecionka paska nawiązuje do plecionki butów. Nieźle Wam naplotłam, ale chciałam spróbować, jak to jest, pleść plecionki o plecionkach jak popleciona :))
Zapraszam do obserwowania i do polubienia mojej strony na fb LUMPOLASTYLE
Dziś wszystko co mam na sobie pochodzi z second-handów.
Today I'm wearing everything from second-hand shops.
futro/fur - THOMAS ALBRECHT ( sztuczne )
płaszcz/coat - NN
golf/turtle neck - ZARA