Pismo ze skarbówki może dotrzeć do 300 tysięcy osób. Kogo sprawdzają jako pierwszych?

warszawawpigulce.pl 2 godzin temu

Krajowa Administracja Skarbowa ma już kompletne dane o sprzedaży w polskim Internecie. Pierwsze kontrole ruszyły, a kolejne będą na masową skalę. Nie chodzi tylko o profesjonalnych sprzedawców – w zasięgu fiskusa są też osoby, które traktowały platformy jak dodatkowe źródło zarobku. Oto, co powinieneś wiedzieć, jeżeli kiedykolwiek coś sprzedałeś przez Internet.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce

Fiskus dostał wszystko. Dosłownie

Do końca stycznia 2025 roku 81 platform internetowych przekazało Krajowej Administracji Skarbowej szczegółowe raporty. Jak informuje Ministerstwo Finansów, dane objęły ponad 177 tysięcy unikalnych osób fizycznych oraz ponad 115 tysięcy podmiotów gospodarczych. To łącznie prawie 300 tysięcy potencjalnych kontroli.

W raporcie znajdziesz nie tylko suche cyfry – fiskus otrzymał twoje imię, nazwisko, adres, datę urodzenia, numer konta bankowego, każdą transakcję z dokładną kwotą i datą. jeżeli wynajmujesz mieszkanie przez Booking czy Airbnb, w bazie są także numery z ksiąg wieczystych i informacje o liczbie dni wynajmu.

System działa wstecz. Pierwsze raporty obejmują lata 2023 i 2024, mimo iż dyrektywa DAC7 zaczęła oficjalnie obowiązywać dopiero od lipca 2024 roku. Polska wdrożyła ją ze sporym opóźnieniem – przepisy unijne zakładały termin do końca 2022 roku – ale platformy musiały zgromadzić dane za cały okres.

Kiedy fiskus uznaje, iż sprzedajesz zawodowo?

Nie każda sprzedaż na Allegro czy OLX automatycznie oznacza kłopoty. Raportowaniu podlegają tylko osoby, które w ciągu roku przekroczyły jeden z dwóch progów: 30 transakcji lub łączny przychód powyżej 2000 euro (około 8600 złotych).

Sprzedałaś 35 używanych ubranek dziecka przez Vinted za łącznie 2800 złotych? To przez cały czas okazjonalna sprzedaż, mimo przekroczenia 30 transakcji. Sprzedałeś kilka niepotrzebnych rzeczy z domu? Też spokojnie.

Problem zaczyna się, gdy fiskus zauważy regularność i profesjonalizm. Sprzedajesz co tydzień nowe buty sportowe w oryginalnych pudełkach, różnych rozmiarów? 45 transakcji na 15 tysięcy złotych w rok? To dla urzędników czerwona flaga – handel, który powinien być zarejestrowany jako działalność gospodarcza.

Jak podaje portal Inforlex, szczególnie ryzykowne są trzy sytuacje: sprzedaż wyłącznie nowych produktów, systematyczność transakcji (cotygodniowa lub codzienną sprzedaż) oraz prowadzenie działań marketingowych – profesjonalne zdjęcia, szczegółowe opisy, reklamy w mediach społecznościowych.

Właściciele mieszkań na wynajem w największym niebezpieczeństwie

Jeśli wynajmujesz mieszkanie przez Airbnb lub Booking, jesteś w grupie szczególnego ryzyka. Platformy rezerwacyjne raportują wszystko – bez limitów kwotowych. Każdy właściciel, który choć raz wystawił ofertę, trafił do bazy danych skarbówki.

Według szacunków około 87 tysięcy ofert działa na polskich platformach rezerwacyjnych. Większość nieprawidłowo rozlicza się z podatków, co generuje straty Skarbu Państwa sięgające miliarda złotych rocznie.

Konkretny przykład? Wynajmujesz pokój za 2500 złotych miesięcznie przez cały rok. Nie zgłosiłeś tego do urzędu. Kary mogą obejmować: zaległy podatek ryczałtowy 2550 złotych, odsetki za zwłokę 300-500 złotych, sankcję karną około 1900 złotych oraz ewentualną grzywnę do 30 tysięcy złotych. Łączny koszt? Od 5 do 35 tysięcy złotych za jeden rok. A KAS może sprawdzać transakcje pięć lat wstecz.

Co to oznacza dla ciebie?

Jeśli otrzymasz pismo z urzędu skarbowego, nie panikuj. Masz 14 dni na reakcję – możesz złożyć korektę zeznania podatkowego i uregulować zaległości. To dużo lepsze wyjście niż ignorowanie sprawy, bo wtedy urząd naliczy zaległości według najmniej korzystnego dla ciebie wariantu.

Krzysztof Burzyński, doradca podatkowy i partner w BTTP, wyjaśnił w rozmowie z Business Insider, iż fiskus robi użytek z danych przekazanych przez platformy. Podatnicy otrzymują pisma o wszczęciu kontroli celno-skarbowej lub podatkowej za lata 2023-2024.

W praktyce może to oznaczać konieczność zarejestrowania działalności gospodarczej z datą wsteczną, opłacenie należnego podatku dochodowego, składek ZUS za cały okres oraz odsetek za zwłokę. Brzmi groźnie i rzeczywiście może oznaczać spore obciążenie finansowe, ale przez cały czas jest to lepsze niż postępowanie karnoskarbowe.

Kasia sprzedawała ubranka. Marcin – buty sportowe. Jedna z tych historii źle się skończyła

Kasia regularnie wystawiała na Vinted ubranka swojego dziecka. W ciągu roku wykonała 35 transakcji na łączną kwotę 2800 złotych. Mimo przekroczenia progu 30 transakcji urząd skarbowy prawdopodobnie nie uzna jej zachowania za działalność gospodarczą – to typowa sprzedaż okazjonalna rzeczy używanych.

Inaczej będzie z Marcinem, który przez Allegro sprzedawał nowe buty sportowe w oryginalnych pudełkach, różnych rozmiarów i kolorów. W ciągu roku zrealizował 45 transakcji na kwotę 15 tysięcy złotych. Dla fiskusa to oczywista działalność handlowa prowadzona bez rejestracji. Marcin może spodziewać się wezwania, konieczności rejestracji działalności wstecz i zapłaty wszystkich należnych składek.

Jak się chronić przed kontrolą?

Jeśli regularnie sprzedajesz w internecie lub wynajmujesz mieszkanie, warto rozważyć kilka kroków zanim nadejdzie pismo z urzędu:

Sprawdź, czy twoja sprzedaż nie przekracza miesięcznego limitu 3499,50 złotych brutto – to 75 procent minimalnego wynagrodzenia. Przekroczenie tego progu w dowolnym miesiącu automatycznie kwalifikuje cię do rejestracji działalności.

Zachowuj dokumentację wszystkich transakcji – wyciągi bankowe, potwierdzenia przelewów, korespondencję z kupującymi. To dowody, które mogą cię obronić w przypadku kontroli.

Jeśli masz zaległości, rozważ złożenie czynnego żalu przed kontrolą. To procedura, która może znacznie zmniejszyć kary.

Przy regularnym wynajmie lub wysokich przychodach najlepiej zarejestruj działalność gospodarczą. Możesz rozważyć ryczałt od przychodów ewidencjonowanych – dla najmu to stawka 8,5 procenta, a przy sprzedaży 3 procent (do 100 tysięcy złotych przychodu rocznie).

Nie tylko sprzedający. Kupujący też mogą mieć problem

Większość Polaków wie już, iż sprzedaż przez internet może być kontrolowana. Znacznie mniej osób zdaje sobie sprawę, iż KAS sprawdza też kupujących.

Problem dotyczy podatku od czynności cywilnoprawnych (PCC). Gdy kupujesz używaną rzecz od osoby prywatnej za więcej niż 1000 złotych, musisz zapłacić 2 procent podatku. Jak informuje portal Infor.pl, na OLX w samych pierwszych miesiącach 2025 roku opublikowano ponad 1,24 miliona ogłoszeń, w których wartość przedmiotów przekraczała 1000 złotych.

Kupujesz telefon za 1500 złotych, laptop za 3000 czy rower za 2000 – i nie składasz deklaracji PCC-3? To zaległość podatkowa. A dzięki dyrektywie DAC7 fiskus może łatwiej sprawdzić, czy dana transakcja została prawidłowo rozliczona.

Era anonimowości w internecie się skończyła

Dyrektywa DAC7 to punkt zwrotny w polskiej rzeczywistości podatkowej. Platformy cyfrowe, które przez lata funkcjonowały jako szara strefa, stały się całkowicie transparentne. Każda znacząca aktywność komercyjna w sieci jest teraz monitorowana przez organy skarbowe.

Ministerstwo Finansów zapowiada publikację pierwszego raportu o skuteczności nowych przepisów pod koniec 2025 roku. Dokument pokaże, ile dodatkowych wpływów przyniosła kontrola gospodarki cyfrowej.

Eksperci przewidują, iż część osób może zakończyć swoją internetową działalność z powodu wysokich kosztów podatkowych. Z drugiej strony, ci którzy dostosują się do nowych zasad, zyskają przewagę konkurencyjną i stabilność prawną. Internet przestaje być miejscem łatwego, niezarejestrowanego zarobku – staje się pełnoprawną częścią gospodarki, z wszystkimi obowiązkami, które się z tym wiążą.

Idź do oryginalnego materiału