Pilny apel polskiej ambasady po wybuchu wulkanu. Spóźnili się 12 godzin

natemat.pl 20 godzin temu
Trwa sezon turystyczny, a znaczna część polskich podróżnych zamiast w cieplejsze regiony, woli podróżować do miejsc zapewniających chłodniejszą aurę. Właśnie teraz popularne kierunki to Norwegia, a zwłaszcza Islandia. To właśnie na "wyspie ognia i lodu" doszło do wybuchu wulkanu, przed którym ostrzegła polska ambasada – 12 godzin po jego erupcji.


Noc z 15 na 16 lipca nie należała do spokojnych dla mieszkańców południowo-zachodniej Islandii. Wstrząsy sejsmiczne zaczęto odnotowywać jeszcze przed północą. Wtedy zapadła decyzja o ewakuacji gości z hoteli w pobliżu Blue Lagoon. Do erupcji doszło natomiast na chwilę przed godziną 4:00 rano. Polska ambasada o zagrożeniu ostrzegła natomiast 12 godzin później.

Pilny apel polskiej ambasady. Turyści na oficjalne stanowisko czekali 12 godzin


W tym regionie Islandii do wybuchów wulkanów dochodzi od kilku lat. Jednak zawsze pojawienie się lawy wiąże się z dużym ryzykiem, ponieważ tuż obok zagrożonego terenu znajduje się lotnisko w Keflaviku. To międzynarodowy port, w którym lądują wszystkie samoloty z turystami na pokładzie.

Jak informowaliśmy na łamach naTemat, lawa wydobywająca się ze szczeliny popłynęła w kierunku terenu porośniętego mchem i roślinnością. Efektem tego było duże zadymienie, które zaniepokoiło pasażerów islandzkiego lotniska. Ostatecznie prace portu nie zostały wstrzymane ani zawieszone.

Polscy turyści mogli jednak być zaniepokojeni. Wybuch wulkanu nie jest jednak dla nas codziennością. Dodatkowo Islandzkie Biuro Meteorologiczne stale monitorowało jakość powietrza, bo z krateru mógł zacząć wydobywać się niebezpieczny dla ludzi gaz.

Mimo wielu niepewności i niestandardowej sytuacji polska ambasada na Islandii komunikat do zamieszkałych tam Polaków i turystów wydała o 15:27 w środę 16 lipca. Prawie 12 godzin po tym, jak doszło do erupcji.

"W związku z erupcją wulkanu, która rozpoczęła się około 04:00 rano na półwyspie Reykjanes prosimy o zachowanie szczególnej ostrożności. Wprowadzono stan wyjątkowy ochrony ludności" – przekazano w komunikacie.

MSZ reaguje za wolno? Zwróciła na to uwagę Itaka


W związku z tą sytuacją można zastanawiać się, jak wygląda tempo reagowania polskich placówek na sytuacje realnego zagrożenia. Na Islandii sytuacja na szczęście nie zagrażała życiu i zdrowiu naszych podróżny. Pozostaje mieć nadzieję, iż gdyby erupcja była groźniejsza, to i komunikat pojawiłby się znacznie wcześniej.

Równocześnie jednak już pod koniec czerwca przy okazji niepokojącej sytuacji na Bliskim Wschodzie, która wpłynęła negatywnie na turystów planujących wakacje w Egipcie, o opieszałości MSZ pisało biura podróży Itaka.

"Mając na uwadze to, iż MSZ nie aktualizuje ostrzeżeń na bieżąco, co więcej nie wskazuje dat publikacji komunikatów, czujemy się zobowiązani, by podzielić się z Wami wynikami naszych analiz, które w naszej ocenie wskazują na konieczność aktualizacji ostrzeżeń na stronie MSZ" – pisali wówczas przedstawiciele Itaki.

Warto bowiem pamiętać, iż w sytuacji zagrożenia, to właśnie w polskich placówkach dyplomatycznych turyści szukają potwierdzonych informacji. W związku z tą odpowiedzialnością wiele osób chciałoby być w porę ostrzeganych o istniejącym zagrożeniu. Czas podania informacji ma duże znaczenie.

Idź do oryginalnego materiału