Pigułka aborcyjna powoduje tysiące poważnych powikłań. FDA ignoruje skalę zagrożenia.

pro-life.pl 2 miesięcy temu

Pigułka aborcyjna Mifepriston (RU-486) powoduje tysiące poważnych powikłań zdrowotnych. Nowe badanie opublikowane 28 kwietnia br. przez renomowany think-tank Ethics and Public Policy Center (EPPC) ujawnia, iż ponad 10% kobiet stosujących tę pigułkę w USA doświadcza poważnych problemów zdrowotnych. FDA ignoruje skalę zagrożenia

Opracowanie objęło 865 727 przypadków aborcji farmakologicznych i jest największym badaniem tego typu w historii. Co odkryto?

Z danych wynika, iż aż:

40 960 kobiet (4,73%) musiało zgłosić się na pogotowie,

28 658 (3,31%) cierpiało na krwotoki wymagające interwencji,

24 563 (2,84%) musiało przejść aborcję chirurgiczną z powodu niepełnego poronienia,

11 707 (1,34%) doznało poważnych zakażeń,

3 062 (0,35%) miały ciążę pozamaciczną.

Co ważne – niektóre kobiety cierpiały jednocześnie na więcej niż jedno powikłanie, co znacząco zwiększa ryzyko poważnych konsekwencji zdrowotnych.

Badanie obala mit „bezpiecznej i łatwej” aborcji farmakologicznej

Przez lata środowiska proaborcyjne promowały pigułkę aborcyjną jako „bezpieczną jak paracetamol”. Dane z raportu EPPC ukazują jednak, iż ponad jedna na dziesięć kobiet kończy leczenie w szpitalu lub na pogotowiu. To wyraźnie kontrastuje z narracją o „prostej i domowej” procedurze.

Dr Ryan T. Anderson, współautor badania, ostrzega: „Dane nie pozostawiają złudzeń – rezygnacja z kontroli medycznej w przypadku aborcji chemicznej to igranie z życiem kobiet. FDA ma obowiązek działać, zanim te liczby wzrosną jeszcze bardziej.”

FDA – od regulacji do bierności

Od 2000 r. do 2016 r. FDA wymagała obowiązkowego zgłaszania powikłań po aborcji farmakologicznej. Jednak w 2016 roku, pod presją środowisk liberalnych, obowiązek ten zniesiono – dziś raportuje się tylko przypadki śmierci.

Oznacza to, iż większość dramatycznych sytuacji zdrowotnych – choćby zagrażających życiu – nie jest rejestrowana przez instytucje federalne. Tymczasem ponad 60% wszystkich aborcji w USA wykonywanych jest dziś dzięki pigułki.

Aborcja przez Internet – nowa „szara strefa” medyczna

Kobiety coraz częściej zażywają pigułki aborcyjne po 10. tygodniu ciąży – często bez badania USG, bez sprawdzenia, czy ciąża nie jest pozamaciczna, bez konsultacji z lekarzem. Pigułki zamawiane są przez internet, często z zagranicy i zażywane bez jakiejkolwiek kontroli.

Taki model – tzw. „no-test, no-visit protocol” – został zatwierdzony przez FDA w 2021 roku, mimo rosnącej liczby doniesień o komplikacjach. Dr Marty Makary, doradca zdrowotny w poprzedniej administracji USA, skomentował: „To nie jest medycyna. To eksperyment na ciele kobiety.”

Co pokazują inne badania?

Studnicki et al. (2023) udowodnili, iż kobiety po aborcji farmakologicznej 2,2 razy częściej trafiają na SOR z ostrym stanem klinicznym niż kobiety niebędące w ciąży.

Jonathan Abbamonte z Heritage Foundation wykazał wzrost zgłoszeń „naturalnych poronień”, co może maskować prawdziwe skutki pigułki aborcyjnej.

W stanach takich jak Karolina Południowa, New Jersey i Arkansas, dane pokazują znaczący wzrost powikłań po zniesieniu obowiązku wizyty lekarskiej.

Choć pigułka aborcyjna nie jest dopuszczona w Polsce, aktywiści aborcyjni nielegalnie rozprowadzają ją przez internet, często z nieznanych źródeł. Jak podaje Human Life International Polska: „Nielegalni dilerzy zarabiają krocie, narażając życie kobiet. Żadne dane nie są zbierane. Powikłania trafiają do szpitali jako ‑naturalne poronienia. Minister Zdrowia milczy.”

Pigułka aborcyjna, przedstawiana jako „nowoczesna i dostępna”, okazała się źródłem realnych zagrożeń zdrowotnych. Bez kontroli medycznej, bez badań, bez zgłaszania powikłań – kobiety zostają same z dramatycznymi skutkami ubocznymi.

jb
Źródło: Life News

Idź do oryginalnego materiału