**Dziennik, 15 lipca**
Był upalny dzień jak każdy inny przy basenie. Ludzie wylegiwali się na leżakach, opalali, śmiali się i pluskali w chłodnej wodzie. Kobiety odpoczywały pod parasolami z koktajlami, dzieci bawiły się piłkami, a mężczyźni przeglądali telefony w cieniu. Atmosfera była spokojna, jak w idealnym śnie o lecie.
Nagle uwaga wszystkich skupiła się na psie stojącym na krawędzi basenu. Był to duży, jasno umaszczony pies, mokry i wyraźnie zdenerwowany. Patrzył na wodę, a potem zaczął głośno szczekać, biegając tam i z powrotem, jakby prosił o pomoc.
Co za bezczelność! oburzyła się jedna z turystek, zrywając się z leżaka. Kto puścił tego brudnego psa przy basenie? Już mam dość! Nie będę się tu kąpać! Och!
Dajcie mu spokój, może mu gorąco. To też żywa istota spokojnie zauważył mężczyzna stojący obok.
Zanim jednak zdążyli dokończyć rozmowę, pies wskoczył do wody z głośnym pluskiem.
Niektórzy krzyknęli, inni się zaśmiali, myśląc, iż zwierzę po prostu postanowiło się ochłodzić. Ale sprawa nie była taka prosta. Kilka sekund później pies wynurzył się i dopłynął do brzegu a w jego pysku tkwiło coś niespodziewanego. Wtedy wszyscy zrozumieli, dlaczego zachowywał się tak dziwnie.
Gdy wyszedł z wody, wszyscy to zobaczyli: w jego zębach nie było zabawki ani ręcznika. Trzymał ubranko rocznej dziewczynki, może trochę starszej. Dziecko było całe mokre, płakało, łapiąc powietrze w płuca, wręcz histeryzując.
Wybuchła panika. Rodzice przybiegli krzycząc z pobliskiego kąta; kobieta upadła na kolana obok psa i wyrwała dziecko z jego paszczy. Mężczyzna, ogarnięty strachem, zadzwonił po karetkę. Dziewczynka kaszlała, ale oddychała.
Okazało się, iż rodzice na chwilę się zagapili, a maluch, raczkując po trawie, dotarł do basenu. Nikt nie zauważył, jak wpadł do wody ani przechodnie, ani ratownicy, ani choćby rodzina. Tylko pies to zobaczył i natychmiast zareagował.
Gdy wszyscy krzyczeli i biegali w popłochu, pies, bez wahania, ruszył, by uratować życie dziecka.
Gdy przyjechała karetka, dziewczynka była już ubrana w suche ubranko i spała spokojnie w ramionach matki. Lekarze stwierdzili, iż wszystko w porządku; połknęła trochę wody, ale na szczęście zdążono na czas.
A pies? Pies po prostu leżał w cieniu, ciężko oddychając, z mokrą sierścią i mądrym, zmęczonym spojrzeniem.
Ten dzień relaksu nad basenem na długo zapadł wszystkim w pamięć. I nikt już nie mówił, iż psy nie powinny być blisko wody.
**Lekcja na dziś:** Czasem najlepszy bohater nie nosi peleryny, ale mokrą sierść i wierne serce.