Był tylko chłopaczyskiem — piegowatym, trochę niezdarnym, z niedbale zawiązanym krawatem i błyszczącymi oczami, które patrzyły na nią tak, jakby żadne inne dziewczyny na świecie nie istniały. Wiosna dopiero się zaczynała. Na szkolnym podwórku topniały zaspy, a z rozmarzniętej ziemi nieśmiało wyglądały maleńkie żółte kwiatki. — To dla ciebie — powiedział, podając jej drobny bukiecik. […]