Pierwsze Wrażenie: Magiczny Moment Odkrywania Nowych Światów

newsempire24.com 3 godzin temu

Pierwsze wrażenie
Mamo, chciałbym Ci przedstawić Elodię powiedział z lekkim zakłopotaniem Clement, wprowadzając do domu kobietę, którą przyprowadził tak późno.
Dobry wieczór odparła Simone, spoglądając nieprzyjemnym okiem na niespodziewaną gościnię. Jaki to wspaniały moment na przedstawienia! Za pięć minut północ…
Mówiłem Cléo, iż jest już za późno natychmiast obroniła się Elodia, ale czy on mnie słucha? To taki uparciuch!
Dobra robota pomyślała gorzko Simone. Twierdzi, iż jest niewinna i maluje go na tyrana. Nie bardzo mnie przekonuje.
Proszę wejść westchnęła, po czym udała się do swojej sypialni, nie wydając już kolejnego słowa.
Co innego mogła zrobić? Wyrzucić jedynego syna na zewnątrz w środku nocy? Przez nieznajomą? jeżeli chcą razem żyć, niech tak będzie. Matka ma chronić syna i otworzyć mu oczy. Simone zamierzała to zrobić szybko. Clement wyrzuci swoją dziewczynę bez wahania i bez żalu. Byłby choćby od tego ulżył!
Całą noc Simone rozmyślała, jak wypędzić Elodię z mieszkania.
Nie, nie sprzeciwiała się ślubowi Clementa. W trzydziestym roku życia czas na założenie rodziny.
Ale nie z nią!
Po pierwsze była znacznie młodsza dowód, iż ma w głowie wiatr.
Żona? Matka? Gospodyni?
Po drugie jej zachowanie mówiło samo za siebie: przyjść pod drzwi w nieodpowiedniej porze, nie przepraszając! Do tego odważyła się bezpodstawnie oskarżać ukochanego syna
A do tego spędziła noc!
Czy to był jednorazowy incydent, czy już nawyk?
Właśnie. Simone po prostu nie lubiła jej.
Dlatego Clement w końcu zrobi to samo.
Po co tracić z nią czas?
Plan stracił sens.
Elodia sama dawała wszystkie okazje, by przywrócić porządek.
Pierwszy sygnał zabrzmiał zaraz po świcie.
Zamknęła się w łazience na całą godzinę.
Clement, bezradny, krążył po mieszkaniu, coraz bardziej wściekły.
Kochanie, co się stało? zapytała Simone słodkim tonem. Ona się szykuje, chce Ci się podobać
Ale muszę iść do pracy!
To zapukaj, powiedz, iż nie jest tu sama doradziła matka.
To byłoby niezręczne mruknął. Porozmawiamy później. A ty, mamo, nie spóźnisz się?
Ja? Nie. Jestem gotowa od dawna. Mam naleśniki, przyjdź na śniadanie.
Nie umyłem się nawet!
Nie ważne, zrobisz to później. Najpierw zjedz, potrzebujesz siły na dzień.
Clement usiadł przy stole.
W tym momencie Elodia wyszła z łazienki w ręczniku, promieniejąc.
Wreszcie! wykrzyknął, biegnąc do zamglonego lustra.
Szybko się umył, ogolił, pochłonął naleśnika w trzy kęsy i już stojąc przy drzwiach, rzucił:
Do zobaczenia wieczorem! Mam nadzieję, iż się polubicie.
Clement! przywołała Elodia. Mieliśmy iść po moje rzeczy dziś.
Zrobimy to wieczorem. Nie nudź się! jej głos odbił się echem po schodach.
Simone wstała, zamknęła drzwi za synem, zwróciła się surowo do Elodii:
Czy nie wstydzisz się?
Nie uśmiechnęła się dziewczyna. Czy powinnam?
Clement spóźni się przez Ciebie!
Nie, weźmie taksówkę. Nie martwcie się, wszystko będzie w porządku.
Bez względu na to, pamiętaj: nie jesteś tu sama. jeżeli chcesz zająć łazienkę na godzinę rano, wstawaj wcześniej. Szczęśliwie nie muszę dziś pracować.
To się nie powtórzy odparła Elodia. Przepraszam.
Simone pozostawiła otwartą buzię. Liczyła się na kłótnię, a tu
Dobrze, w porządku wymruczała, kierując się do łazienki.
Pierwszym przedmiotem, który przyciągnął jej uwagę, była niezupełnie opróżniona tubka pasty do zębów.
Elodio, po co otworzyłaś nową pastę?
Wolę ją.
Mam nadzieję, iż przyniesiesz swoją? A szampon?
Oczywiście, pani Leroux
I ręczniki!
Przyniosę.
Choć próbowała wywołać konflikt, Elodia nie łapała się w żadne sidła. Kiła głową, przyjmowała wszystko z grzeczną uprzejmością, zapisując przyszłe obowiązki.
Pozbawiona argumentów, Simone przeszła do otwartej konfrontacji.
Dlaczego tu jesteś?
Clement i ja się kochamy
Oczywiście, iż go kochasz, taki chłopak! Ale ja nie rozumiem: co w nim widzisz?
Nie zapytałam
A rodzice?
Mama pracuje w przemyśle krawieckim. Szyje.
A ojciec?
Nie znałem go.
Rozumiem. Dziecko bez ojca. Jak zamierzasz być dobrą żoną dla mojego syna?
Zrobię, co mogę
choćby gdybyś się starała, nie wyjdzie. Mój syn cię nie kocha. On po prostu wierzy. Znam go! Nigdy cię nie poślubi! Po co miałby? Jesteś już przy jego stopach.
On mnie kocha szepnęła Elodia, drżącym głosem. Jestem pewna.
Żyjesz w iluzjach. Myślisz, iż jesteś pierwsza?
Nie ale to nie ma znaczenia
Bez znaczenia? Za tydzień cię znudzi! Nie jesteś mu równa! Inteligencja znasz?
Tak. Ale tutaj słowo jest źle dobrane.
Dlaczego?
Mam dyplom uniwersytecki.
I co z tego? Posłuchaj, dziewczynko, wracaj do domu. Nie masz tu miejsca. Mówię ci to od rana, a ty nic nie słyszysz.
Dobrze, odejdę. Co powiesz Clementowi? Nie będzie zadowolony.
To nie twój problem! Idź i nie wracaj. Nie jesteś tu mile widziana.
Simone zdziwiła się własną brutalnością. Nigdy nie wyobrażała sobie tak okrutnych słów. Kwaśne uwagi wypływały bez kontroli.
A Elodia?
Patrzyła na nią, rozumiejąc doskonale. Matka była zazdrosna. Znały się ledwie, a już narastała nienawiść. I to był dopiero początek
Drzwi trzasknęły: Clement wrócił wcześniej niż planowano.
Już? zirytowała się Simone, licząc na to, iż Elodia zniknie przed jego powrotem.
Puściłem się! wykrzyknął radośnie. Mówiłem, iż mam sprawę rodzinną. Słyszysz, Elu? Rodzinną!
Jaka sprawa? mruknęła Simone.
Idziemy zgłosić nasz związek w urzędzie, a potem zabrać twoje rzeczy! Elu, przygotuj się!
Simone, z sercem w gardle, pojął, iż przegrała nie tylko bitwę mogła właśnie stracić szansę, by zostać babcią.

Idź do oryginalnego materiału