Pierwsze Wrażenie: Klucz do Sukcesu w Polskich Kręgach Biznesowych i Towarzyskich

polregion.pl 1 godzina temu

Mamo, poznaj Maję powiedział Krzysztof, lekko zmieszany, przedstawiając kobietę, którą przyprowadził do domu o tak późnej porze.

Dobry wieczór odparła Bożena, mierząc niespodziewaną gośkę niechętnym spojrzeniem. Jaka urocza godzina na pierwsze spotkanie! Za pięć minut północ…

Mówiłam Krysiowi, iż już za późno broniła się od razu Maja. Ale czy on mnie słucha? Uparty jak osioł!

„Dobra zagrywka” pomyślała Bożena z goryczą. „Najpierw się tłumaczy, a potem maluje go jako tyrana. Niezbyt sympatyczna ta dziewczyna.”

No to wchodźcie westchnęła, po czym bez słowa skierowała się do swojego pokoju.

Co adekwatnie mogła zrobić? Wyrzucić jedynego syna w środku nocy? Z powodu jakiejś obcej? jeżeli chcą razem mieszkać, niech będzie. Matka jest od tego, żeby chronić syna i otwierać mu oczy. A Bożena zrobi to szybko. Krzysztof odeśle tę swoją „miłość” tam, skąd przyszła, bez żalu. choćby odetchnie z ulgą!

Całą noc Bożena snuła plany, jak pozbyć się Mai z mieszkania.

Nie, nie była przeciwko małżeństwu Krzysztofa. W końcu trzydziestka na karku najwyższy czas założyć rodzinę.

Ale nie z nią!

Po pierwsze, była znacznie młodsza. To już dowód, iż wiatr jej dmucha w głowę.

Żona? Matka? Gospodyni? Taka jak ona?

Po drugie, jej zachowanie mówiło samo za siebie: zjawia się u ludzi o nieprzyzwoitej porze, choćby nie przeprasza! A do tego śmiała oskarżać jej ukochanego syna bez powodu…

A do tego została na noc!

Czy to u niej norma, czy wyjątek?

W każdym razie Bożena po prostu jej nie lubiła.

Więc Krzysztof w końcu też przestanie.

Po co tracić z nią czas?

Plan stał się niepotrzebny.

Maja sama dała jej wszystkie możliwości, by postawić sprawę jasno.

Pierwszy sygnał rozległ się już rano.

Zamknęła się w łazience… na godzinę.

Krzysztof, bezradny, krążył po mieszkaniu, coraz bardziej wściekły.

Kochanie, co się stało? zapytała Bożena z przesadną słodyczą. Dziewczyna się przygotowuje, chce ci się podobać…

Ale ja muszę iść do pracy!

To zapukaj, wytłumacz, iż nie jest sama podsunęła matka.

To byłoby niezręczne mruknął. Porozmawiamy później. A ty, mamo, nie spóźnisz się?

Ja? Nie. Od dawna jestem gotowa. Masz, zrobiłam naleśniki. Chodź na śniadanie.

choćby się nie umyłem!

Trudno, zrobisz to później. Tymczasem nie marnuj czasu zjedz porządnie, potrzebujesz sił na cały dzień.

Krzysztof usiadł przy stole.

Wtedy Maja wyszła z łazienki, z ręcznikiem na głowie, promienna.

W końcu! wykrzyknął Krzysztof, rzucając się do zaparowanego lustra.

Umył się w pośpiechu, ogolił w mgnieniu oka, wcisnął w siebie naleśnika w trzech kęsach i już w progu rzucił:

Do wieczora! Mam nadzieję, iż się dogadacie.

Krzysiu! przywołała go Maja. Mieliśmy dziś zabrać moje rzeczy.

Zabierzemy. Wieczorem. Nie nudź się! jego głos już rozbrzmiewał na klatce.

Bożena wstała, zamknęła drzwi za synem, odwróciła się do Mai i spytała ostro:

Nie wstyd ci?

Nie odparła dziewczyna z uśmiechem. Powinnam?

Krzysztof się spóźni przez ciebie!

Nie spóźni się. Pewnie weźmie taksówkę. Nie martw się, wszystko będzie dobrze.

Tak czy inaczej, zapamiętaj: nie jesteś tu sama. jeżeli chcesz zajmować łazienkę na godzinę rano, wstawaj wcześniej. Na szczęście dziś nie pracuję.

To się nie powtórzy odparła krótko Maja. Przepraszam.

Bożena oniemiała. Liczyła na kłótnię, a tu…

No dobra burknęła, kierując się do łazienki.

Pierwsze, co rzuciło jej się w oczy, to nowa tubka pasty do zębów, otwarta, choć poprzednia jeszcze się nie skończyła.

Maja, po co otworzyłaś nową pastę?

Wolę tę.

Mam nadzieję, iż przyniesiesz swoją? I swój szampon?

Oczywiście, pani Nowak…

I swoje ręczniki!

Przyniosę…

Mimo prób wywołania sprzeczki, Maja nie dała się sprowokować. Wszystkiemu przytakiwała, kiwała grzecznie głową, notowała swoje przyszłe obowiązki.

Bezradna, Bożena przeszła do frontalnego ataku.

Po co tu przyszłaś?

Krzysztof i ja się kochamy…

Oczywiście, iż go kochasz, taki chłopak! Ale ja nie rozumiem: co on w tobie widzi?

Nie pytałam go o to…

A twoi rodzice?

Mama jest krawcową.

A ojciec?

Nigdy go nie poznałam.

Rozumiem. Dziecko bez ojca. I jak zamierzasz być dobrą żoną dla mojego syna?

Zrobię, co w mojej mocy…

Choćbyś się starała, to się nie uda. Mój syn cię nie kocha. On tylko tak myśli. Znam go! I nigdy cię nie poślubi! Po co miałby to robić? Już i tak jesteś u jego stóp.

On mnie kocha szepnęła Maja, drżącym głosem. Jestem pewna.

Łudzisz się. Myślisz, iż jesteś pierwsza?

Nie… ale to nie ma znaczenia…

Nie ma znaczenia? Znudzi się tobą w tydzień! Nie dorastasz mu do pięt! Co ty wiesz o inteligencji?

Wiem. Ale tu to słowo jest nietrafione.

A to dlaczego?

Mam dyplom uniwersytecki.

I co z tego? Słuchaj, dziewczyno, wracaj do siebie. To nie twoje miejsce. Próbuję ci to wytłumaczyć od rana, ale ty nie chcesz słuchać.

Dobrze, wyjdę. Ale co powiesz Krzysztofowi? Nie będzie zadowolony.

To nie twój problem! Wynoś się i nie wracaj. Nie jesteś mile widziana.

Bożena zdziwiła się własnej brutalności. Nigdy nie przypuszczała, iż zdolna jest do takich słów. Gorzkie słowa płynęły same.

A Maja?

Dziewczyna patrzyła na nią, doskonale rozumiejąc.

Jej matka była zazdrosna. Ledwo się znały, a już między nimi buzowała nienawiść. I to dopiero początek…

Drzwi

Idź do oryginalnego materiału