Pierwsza w kolejce

newsempire24.com 1 dzień temu

Wstała pierwsza

Alicja Bielecka obudziła się o piątej rano, jak zawsze. Czterdziestoletni nawyk pracy w fabryce nie zniknął, choć od trzech lat była już na emeryturze. Cicho, żeby nie obudzić Jana, przeszła do kuchni i nastawiła czajnik. Za oknem było jeszcze ciemno, ale wiedziała, iż niedługo wzejdzie słońce.

Dziś był wyjątkowy dzień. Pierwszy września – jej wnuczka Marysia szła do pierwszej klasy. Alicja denerwowała się bardziej niż sama dziewczynka. Cały tydzień sprawdzała szkolną wyprawkę, układała mundurek, liczyła zeszyty. Jan tylko kręcił głową i mówił, iż zwariowała.

— Co ty się tak uganiasz jak opętana? — mruczał. — Nasz Tomek sam chodził do szkoły i jakoś przeżył.

— Ja chcę być pierwsza — odpowiadała Alicja. — Pierwsza spotkać ją pod szkołą, pierwsza pogratulować.

Jan nie rozumiał tego pragnienia żony. Uważał, iż babcie tylko wpychają się w takie sprawy. Ale Alicja myślała inaczej. Pamiętała, jak trzydzieści lat temu odprowadzała swojego Tomka do pierwszej klasy. Wtedy pracowała na dwie zmiany, wracając do domu późnym wieczorem. Na uroczystość poszła babcia Tomka, jego mama. A sama Alicja stała pod bramą fabryki i płakała z żalu.

— Już przestań — mówiła jej wtedy sąsiadka Bronisława. — Jak twój syn dorośnie i wnuki mieć będzie, to nadrobisz.

I teraz nadrabiała.

Herbata zaparzyła się mocna i aromatyczna. Alicja nalała ją do ulubionego kubka z różami i usiadła przy stole. Na parapecie stały trzy bukiety – jeden kupiła wczoraj na targu, drugi zerwała w ogródku, a trzeci przyniósł wieczorem Jan. Kręcił się, mówił, iż to głupota, ale i tak przyniósł.

— Trzy bukiety to za dużo — powiedziała.

— A nuż więcej niż jedna wychowawczyni? — wzruszył ramionami Jan. — Kto to wie.

O siódmej Alicja już stała pod prysznicem. Założyła najlepszą sukienkę, tę w niebieskie groszki, którą trzymała na specjalne okazje. Ufarbowała włosy, podmalowała usta. W lustrze patrzyła na nią elegancka kobieta z rozpromienionymi oczami.

— Co, na randkę się wybierasz? — zbudził się Jan.

— Chcę ładnie wyglądać dla Marysi — odparła.

— I tak jesteś śliczna — burknął w poduszkę.

O wpół do ósmej zadzwonił Tomek.

— Mamo, już wyjeżdżamy. Marysia się stresuje, całą noc źle spała.

— A ja w ogóle nie spałam — przyznała się Alicja. — Idę pod szkołę, będę czekać.

— Mamo, apel dopiero o dziewiątej.

— Wiem. Ale chcę być pierwsza.

Tomek westchnął. Dawno przywykł do dziwactw matki. Od kiedy urodziła się Marysia, Alicja jakby odmłodniała o dziesięć lat. Biegała z wnuczką do przedszkola, na karuzele, kupowała zabawki. Tomek z żoną tylko się dziwili.

— Dobrze, mamo. Tylko się nie przezięb, na dworze chłodno.

Alicja wzięła bukiety, wrzuciła do torebki cukierki dla Marysi i wyszła. Do szkoły miała piętnaście minut spaceru, ale się nie spieszyła. Chciała nacieszyć się porankiem i oczekiwaniem.

Pod drzwiami szkoły już stała kobieta z kwiatami. Alicja się zmartwiła – nie była więc pierwsza. Przystanęła i poznała Halinę, sąsiadkę z trzeciego piętra.

— Też na apel? — zapytała.

— Wnuczek idzie do pierwszej klasy — skinęła głową Halina. — A pani?

— Wnuczka, Marysia.

Stanęły obok siebie, zaczęły rozmawiać o dzieciach, szkole, o tym, jak gwałtownie płynie czas. Halina pracowała w przychodni jako pielęgniarka i niedawno przeszła na emeryturę.

— Wie pani — zwierzyła się Alicji — marzyłam, żeby odprowadzić wnuka do szkoły. Mam tylko jedną córkę, która późno wyszła za mąż. Myślałam, iż nie doczekam wnuków.

— A u mnie na odwrót — odparła Alicja. — Nie mogłam odprowadzić syna do szkoły, bo pracowałam. Teraz chcę nadrobić.

Stopniowo pod szkołą zbierali się inni dziadkowie. Wszyscy odświęconAlicja uśmiechnęła się, patrząc, jak Marysia biegnie do klasy z nową koleżanką, i pomyślała, iż bycie pierwszą dziś rano było warte każdej minuty czekania.

Idź do oryginalnego materiału