Pierwsza Miłość: Opowieść o Niezapomnianych Chwilach i Złamaniach Serca

newsempire24.com 9 godzin temu

15 listopada 2025
Drogi pamiętniku,

Z niepokojem czekałem przy wejściu do restauracji przy Krakowskim Przedmieściu, co chwilę zerkając na zegarek i drzwi. Wokół mnie huczały rozmowy dawnych kolegów i koleżanek ze szkoły, z małych dzieci już przekształconych w panię i pana. Mimo tego zamieszania moje myśli krążyły tylko wokół jednej osoby Grażyny, mojej pierwszej, najczystszej miłości.

Dzwonek przy drzwiach rozległ się, a kiedy spojrzałem w głąb, wszystkie szumy zniknęły. Stała tam, promienna jak promyk słońca w mrocznej ciemności. Smukła, piękna, z jasnymi lokami spływającymi po ramionach i niebieskimi, figlarnymi oczami, które zdawały się błyszczeć szczęściem. Z każdą chwilą wydawała się jedynie piękniejsza.

Wstałem z krzesła i podszedłem.

Cześć, Grażynko powiedziałem, starając się ukryć drżenie w głosie.
Cześć, Olek uśmiechnęła się, a w jej spojrzeniu znów poczułem, jakby czas cofnął się o lata. Przypomniałem sobie, jak podając jej walentynkę przy szkolnym korytarzu, patrzyła na mnie z tą samą lekkością i ciepłem, które przyciągało mnie od pierwszego wejrzenia.

Ująłem jej delikatne dłonie, zimne i cienkie, i szczerze wyznałem:

Cieszę się, iż cię widzę. Wyglądasz przepięknie.
Dziękuję, ja też bardzo się cieszę, iż cię spotkałam odparła, lekko spuszczając wzrok, tak jak po naszym pierwszym, nieśmiałym pocałunku.

Nagle podbiegły przyjaciółki Grażyny, wtrącając się w naszą rozmowę. Reszta wieczoru spłynęła w milczeniu i zamyśleniu. Od pierwszych dni w szkole przyciągałem ją warkoczami, popychałem na przerwach, nie wiedząc, jak zwrócić na siebie uwagę. Pomagałem nosić jej tornister, pisałem listy i wiersze. Na studniówce wymieniliśmy pierwszy pocałunek, po którym spacerowaliśmy po Warszawie, obserwując wschód słońca nad Wisłą. Potem zaczęliśmy się spotykać.

Jednak rzeczywistość nie jest bajką. Studia wciągnęły nas w nowe kręgi, przyjaźnie i zainteresowania. Najpierw dzwoniliśmy do siebie codziennie, potem rzadziej, aż w końcu przestaliśmy. Grażyna wyszła za mąż, ja poślubiłem Kasię każdy z nas prowadził własne życie. Mimo to nie potrafiłem wyrzucić Grażyny z głowy. Kochałem żonę, ale w sercu zawsze była ona pierwsza, czysta miłość, cieplejsza niż ogień w zimny wieczór.

Po kilku latach małżeństwa rozwiedliśmy się spokojnie, bez kłótni, za obopólną zgodą. Byłem wdzięczny Kasi za zrozumienie. Próbowałem nowych związków, ale nic nie równało się temu, co czułem do Grażyny. Często natrafiałem na jej zdjęcia w mediach społecznościowych i z nostalgią wspominałem nasze spacery po parku, pośród opadających liści. Zmagałem się z myślą, iż nie mogę jej zapomnieć.

Tydzień przed zjazdem absolwentów dowiedziałem się, iż Grażyna także jest rozwiedziona. Serce zabiło mi szybciej, jakby chciało wyskoczyć z piersi. Tego dnia czekałem na nią z niecierpliwością, gotów porozmawiać i wyrazić wszystko, co skrywałem latami. Stałem na schodach przed wejściem.

Graż zacząłem, a dreszcze przebiegły po całym ciele.
Olek, słuchaj mnie uważnie przerwała mi się głosem pełnym ciepła, choć w oczach lśniła szklana powaga. Rozumiem, iż to brzmi dziwnie, ale czuję wciąż tę pierwszą, czystą miłość. Nie chcę, byśmy ją psuli kłótniami. Niech zostanie pięknym wspomnieniem.

Czułem, jakby świat się walił. Zapytałem: dlaczego nie spróbujemy? Może los chciał dać nam jeszcze jedną szansę? Grażyna uśmiechnęła się smutno, po czym odparła:

Olek, jesteś wspaniałym człowiekiem Nie musisz już nic mówić. Nie kocham cię i nigdy nie będę.

Łzy spłynęły po policzkach, a ja wpadłem w rozpaczy. Wyszliłem z restauracji, nie żegnając się z nikim, przebiwszy się przez drzwi jakby to był ostatni oddech. Kiedy wróciłem do domu, usunąłem wszystkie profile w mediach, usunąłem numer Grażyny i zaliczyłem się w alkohol.

Czas mijał, a ból łagodniał. Pracowałem przy projekcie w firmie, gdy telefon zadzwonił. Na ekranie pojawiła się nazwa Natasza koleżanka ze szkoły. Odrzuciłem połączenie, nie chcąc nikogo na nowo angażować. Wieczorem odkryłem, iż przegapiłem dwadzieścia osiem połączeń. Bezradny, wybrałem numer i usłyszałem przerażające wieści.

Olek, Grażyna nie żyje. Głos Nataszy był łamany łzami, chociaż makijaż wciąż pokrywał jej twarz.

Opowiadała, iż w noc zjazdu absolwentów Grażyna była na schodach, płakała i zemdlała. Lekarze dawali jedynie kilka miesięcy życia. Nie chciała, by widział ją w cierpieniu, więc odpowiedziała mi surowo, by chronić moje serce. Zmarła po roku. Pogrzeb miał się odbyć następnego dnia.

Rano padał deszcz. Czekałem, aż wszyscy odejdą, i stałem samotny przed grobem Grażyny. Krzyknąłem w niebo:

Grażyno, dlaczego? Mogliśmy przeżyć razem ten ostatni rok! Mogłem dać ci tyle miłości! Zawiodłem cię, nie pomyślałem o tobie, tylko o własnym bólu! Co mam teraz robić? Chcę umrzeć.

Wtedy pojawiła się przed moimi oczami. Stała w białej sukni, delikatna niczym porcelanowa lalka, z tymi samymi niebieskimi oczami i białymi lokami, których nie dotknął deszcz.

Kochany, nie umieraj szepnęła, a jej ręka przeszła przez moją twarz, choć nie dotknęła jej fizycznie. Twoje życie ma jeszcze wiele piękna: miłość, dzieci, wnuki, podróże. Nie pozwól, abyś wciąż mieszkał w przeszłości. Czekaj na nasze ponowne spotkanie po śmierci, ale dopóki żyjesz, żyj pełnią.

Jej obraz zniknął tak szybko, jak się pojawił. Po raz ostatni obiecałem:

Będę czekał.

Lata minęły. Wziąłem żonę, mam trzy dzieci i siedmiu wnuków. Podróżowałem po Europie, cieszyłem się życiem, które kiedyś wydawało się stracone. Gdy nadszedł mój ostatni dzień, cała rodzina zebrała się przy mnie. Spojrzałem im w oczy i rzekłem:

Idę do najczystszej miłości, którą kiedyś poznałem. Wreszcie będę szczęśliwy.

Z tymi słowami wypłynąłem z życia, a na mojej twarzy zagościł uśmiech.

Idź do oryginalnego materiału