Pięć stolic na rowerze: z Pragi wzdłuż Wełtawy do Melnika

chasingunesco.com 2 tygodni temu

„Przez Pragę na rowerze wzdłuż Wełtawy” to druga z pięciu zaplanowanych w 2023 r. eskapad rowerowych do europejskich stolic z rzeką w tle

Starałem się tak układać rowerowe trasy aby zawierały wspólne dla siebie frazy: rower, centrum stolicy, rzeka, ścieżka rowerowa, przedmieścia, obserwacja, przygoda.

Kryteria planowania są proste: wjechać/wyjechać do/z centrum stolicy/przedmieść rowerem/pociągiem najlepiej wzdłuż rzeki ścieżką rowerową (*niepotrzebne skreślić).

Dojechać rowerem do charakterystycznego punktu wybranej stolicy, pochwalić lub ponarzekać, sprawdzić jak tam się jeździ? Pchany ciekawością odpowiedzieć sobie na pytanie: czy lepiej czy gorzej jeździ się tu rowerem niż po moim mieście nad rzeką?

Z Wrocławia do Pragi jest około 300 km. To jakieś cztery godziny spokojnej jazdy autem.

Jest sobotni poranek. Jestem na dworcu w Melniku. Stąd około dziewiątej rusza nasz pociąg do stacji Praha Masarykovo nádraží. Nasz plan jest prosty. Będziemy jechać rowerami ze stolicy Czeskiej Republiki wzdłuż rzeki Wełtawy aż do jej ujścia w Melniku. Bo w Melniku Wełtawa wpada do Łaby. Nasza dzisiejsza trasa jest tak zaplanowana aby najpierw dostać się do centrum stolicy, a potem „płynąć” wzdłuż rzeki razem z nią, aż do jej ujścia. W stolicy Czech jesteśmy chwilę po dziesiątej. Za nami 50 km jazdy pociągiem. Teraz czas na rower.

Stacja kolejowa Melnik. Mamy bilety do Pragi

Z dworca Masarykovo jedziemy na Staromestske namesti. Po chwili mijamy Bramę Prochową i Ratusz Miejski. Potem kościół Najświętszej Marii Panny nad Tynem, przecinamy Staromestske namesti i zatrzymujemy się pod Zegarem Astronomicznym. Wow! To była krótka chwila. Zdążyliśmy przed tłumami, choć trzeba przyznać, iż robi się coraz bardziej gęsto pod natłokiem ludzi. Pod zegarem robię sobie pamiątkową fotkę z pięcioma autobusami turystów oglądających mnie na rowerze/zegar* (niepotrzebne skreślić). Bo przecież to miejsce z listy UNESCO.

Praski Zegar Astronomiczny. Wszyscy go oglądają

Teraz trzeba dojechać pod Staromiejską Wieżę Mostową. To ta którą wchodzi się na Most Karola. Będzie to nasz pierwszy dzisiejszy punkt styku z Wełtawą. Rzut oka na Hradczany i sam Most Karola po którym nie można jeździć na rowerze. Można go tylko prowadzić. No ale cóż to za przyjemność przeciskania się przez gęstniejący z każdą chwilą tłum. Nie przeprawiamy się na drugą stronę (nie mieliśmy tego w planie). Zostajemy na prawobrzeżnym brzegu rzeki. Od tego punktu zamierzamy trzymać się Wełtawy najbliżej jak się da i „spływać” rowerem z jej nurtem. Ale zanim to nastąpi musimy jeszcze przedostać się w ruchu miejskim do Mostu Mánesa. I tak naprawdę jazda wzdłuż rzeki na północ zaczyna się od Rudolfińskiego Parku tuż za skwerem Jana Palacha.

Widok na Hradczany z prawego brzegu Wełtawy

Za mostem Svatopluka Čecha mijamy pierwsze łodzie, knajpki i pływające domy cumujące przy Dvořákovo nábřeží. Trzeba przyznać, iż schowała się tu prawdziwa flotylla, która za chwilę ruszy ku centrum w turystyczne rejsy po Wełtawie. Wszak dziś sobota, lipiec, sam środek turystycznego sezonu.

Mijamy pierwszą na naszej rowerowej trasie wełtawską wyspę. To Stvanice. Za chwilę wjedziemy do dzielnicy Karlin. Nasza ścieżka jest coraz wygodniejsza. Pośród nowej zabudowy robimy pierwszy dłuższy postój na późno poranną kawę. Chwilę tu posiedzimy obserwując pobliską ścieżkę rowerową i rzekę.

Strome brzegi Wełtawy okolic Starego Sedla. Nasz 15 km.

Libeń. Za chwilę Wełtawa skręci o 180 stopni, by potoczyć swoje wody do dzielnicy Troja. Za Białą Skałą robi się naprawdę szeroko. Woda, trawa, ścieżka pieszo – rowerowa, płaska łąka, wał powodziowy i zabudowa. Ładnie, przestrzennie, panoramicznie.
Mijamy profesjonalny tor kajakowy pełen zaangażowanych kajakarzy. Za nami praskie zoo i Zamek Trojski oraz kilka reprezentacyjnych rezydencji. W okolicach Starego Sedla zabudowa ustępuje. Wełtawa pokazuje swój stromy prawy brzeg z postrzępionymi skałkami. Po około 15 km opuszczamy Pragę.

Kajakarz górski znad Wełtawy

Nasza ścieżka wciąż jest świetna. Mijamy Kleciany. To jedna z kilku śluz i tam spiętrzających na rzece umożliwiających żeglowność. Znak wodny wskazuje, iż do ujścia Wełtawy do Łaby mamy jeszcze 37 km, pod warunkiem, iż zrobimy to nurtem.
Za Klecinami ścieżka robi się bardzo wąska. Teraz wiem, iż powinniśmy odbić od rzeki trzymając się ścieżki rowerowej EV7 Vltavska, a nie pieszej E10. Ale czym byłoby życie bez przygody? I tak trafimy na skalisty punkt widokowy w Reż oddający idealnie charakter tej wycieczki. Przełom, rzeka, wiatr. Ech…

Skałki nad Wełtawą. Punkt widokowy w Reż

Wąwóz Vetrušice. Tuż za Reż zapala nam się ostatnie czerwone rowerowa światło: chcesz ominąć Větrušické rokle skręć na Husinec, jedź przez Vodochody i w Maslovicach wróć nad Wełtawę. Ale ja nie chcę opuszczać klifowego, bazaltowego urwiska. Decydujemy się na pieszy wariant z rowerem, wąską ścieżką nad malowniczą fragmentem z niezwykłymi skałkami. Trzy kilometry prowadzimy rowery. No może nie wszyscy, bo jazda po tej ferracie rowerowej osobiście sprawiała mi frajdę. Ale są tacy którym uginają się tu ze strachu nogi co wcale nie dziwi. To piękny i malowniczy fragment. Z perspektywy końca uważam, iż najpiękniejszy na dzisiejszej trasie w kategorii natura. To jednak niestety pieszy szlak (o czym informują odpowiednie znaki) kończący się tuż przed Mostovickim Potokiem.
Tu znajduje się przeprawa promowa oraz restauracja. Korzystamy z gościnności bufetu. Marzenka musi ściszyć adrenalinę ostatnich pieszych kilometrów. Dostanie Malinovkę. Wspaniałe antidotum na emocje po przebytym fragmencie. Ja osobiście zostanę przy piwnej dziesiątce. Na liczniku mamy prawie 30 km.

Wąwóz Vetrušice nad Wełtawą to prawdziwa ferrata rowerowa

Czas ruszyć dalej. Szlak E10 znów staje się miłą ścieżką rowerową. Wciąż jedziemy prawą stroną rzeki, by w Kralupy nad Vlavou po raz pierwszy dziś przejechać na lewy brzeg Wełtawy, zgodnie ze znakami. Tuż za miasteczkiem czeka nas leśny szuterek z bardzo ciekawymi białymi formacjami skalnymi (Skała Lobeča) pośród których biegną tunele linii kolejowej.

Skała Lobeča to białe formacje na lewym brzegu Wełtawy
Powrót na prawy brzeg Wełtawy: most w Mirejovicach

Na prawy brzeg Wełtawy wrócimy starym mostem kratownicowym w Mirejovicach (kolejna śluza). Odtąd krajobraz zaczyna robić się płaski. Nasz szlak rowerowy odrzuca nas od rzeki. Jedziemy pośród pól i łąk. O… jest i zamek. To barokowy Dwór Veltrusy. Ładnie położony z piękną lipową aleją będącą fragmentem naszej trasy, która prowadzi do Czerwonego Młyna.

Barokowy Dwór Veltrusy
Rajd przez chmieleowe pola
Wełtawa w naturalnym biegu, poza kanałem Vraňany – Mělník

A potem są chmielowa pola i te niewielkie wsie: Vsestudy, Duśniky, Dedibaby. W Bukolu przy gospodzie słyszę muzykę. To facet z keyboardem robi klimat. Pełno tu rowerzystów siedzących nad kufelkiem i talerzem. Jest bardzo wesoło i swojsko. Na ale my musimy jechać dalej, bo jeszcze trochę przed nami. Za chwilę znowu przejedźmy na lewą stronę Wełtawy. Ta jest tu jakaś taka mała i taka naturalna się zrobiła. Z zakolami i piaszczystymi łachami, z łagodnym dojściem. Jakaś taka wiejska ta rzeka. Brakuje tylko pijących wodę krów i kąpiących się letników. Nie wygląda na dużą i taką wielkomiejską jak do tej pory. Gdzie ona się podziała?

Rzut oka na mapę i wszystko jasne. To sprawka dziesięciokilometrowego kanału Vraňany – Mělník, który „kradnie” wody Wełtawy i odprowadza je wprost do Łaby. I dlatego ta Wełtawa jest teraz taka mała. Może być sobą. Taka naturalna może płynąć przez niedostępne łęgi, kręcić się i tworzyć zakola. Łaszyć, zakolić i bystrzyć – tak bym to powiedział. Nie zobaczę jej takiej naturalnej, bo ścieżka rowerowa prowadzi po wale powodziowym, a koryto przesłaniają zarośla. A żeglowna jest w kanale o czym przekonamy się za chwilę. Nasza droga odbija w lewo i po chwili jesteśmy przy śluzie Horin. Będę stał jak zaczarowany patrząc na melnickie wzgórze, kanał i podchodzącą pod śluzę barkę wyładowaną piaskiem. Za chwile barka wpłynie do śluzy przez dwudziestometrowe wrota i podniesie się o 8 metrów by popłynąć dalej do Pragi. Bez pośpiechu, przez cały ten krajobraz, który my zostawiliśmy za sobą.

Widok na Melinik ze śluzy Horin
Śluza Horin podnosi lustro wody o 8 metrów. Za 10 km barka będzie na Wełtawie

A my miniemy tablicę drogową z napisem Melnik, która stoi tuż przed mostem na Łabie. Ujście Wełtawy do Łaby zobaczymy jako nagroda za podjazd pod tarasowe nabrzeże miasteczka. Tuż przed gotyckim kościołem św. Piotra i Pawła oraz barokowym zamkiem jest punk widokowy z którego rozpościera się widok na okolicą. Wpadająca Wełtawa do Łaby, kanał i śluza Horin. To wszystko widać z góry, jakieś 60 metrów znad lustra wody. W miejscu ujścia Wełtawa jest dłuższa i ma więcej wody niż rzeka ją przejmująca. Mimo to wbrew zwyczajowi staje się Łabą i kończy swój bieg stając się rzeką wypływającą z Karkonoszy. My także jesteśmy u celu. Za nami 65 km rowerowej przygody i kolejna piękna trasa.

Melnik, widok naj śluzę Horin (prawy kanał) i Wełtawa (lewy nurt) wpadająca do Łaby (niewidoczna z lewej strony).

Trasa plus info ogólne:
Najtrudniej jeździ się po ścisłym centrum Pragi. Kask standardowo obowiązkowy! Zalecane poruszanie w niewielkiej grupie (max. 3 osoby). Patrząc przez już nabyte doświadczenia z Berlina (a także Drezna, Wrocławia czy Krakowa) jazda w ścisłym centrum (np. rynek) w dużym, turystycznym mieście nie jest dobrym pomysłem. Nie jest to łatwe, nie jest to wielce przyjemne. No chyba, iż jesteś kurierem z glovo czy innego pysznego, lokalsem znającym rowerowe skróty i myki albo doświadczonym rowerzystą – mieszkańcem. W centrum jest zawsze dużo ludzi oraz przeszkód. Dlatego trzeba być mocno skoncentrowanym. Trzeba uważać, by kogoś nie potrącić lub samemu nie stać się ofiarą jakiegoś wypadku. W takiej sytuacji klasyczne zwiedzanie to prawdziwy majstersztyk, którego zdecydowanie nie polecam.

Praska kawa na bulwarach. Chwila odpoczynku przy ścieżce rowerowej

Zupełnie inaczej jest na bulwarach, nadbrzeżach, wałach gdzie otwiera się przed rowerzystą perspektywa. Do tego potrzebna jest rzeka i ścieżki rowerowe nad nimi lub przy nich. I takie miejsca polecam przy planowaniu trasy. Te odcinki zapamiętam najbardziej z rowerowej Pragi. A jeżeli dorzucę do tego nadrzeczne panoramy i raczej spokojne przedmieścia to rowerowa przygoda nabierze większego smaku. To polecam. Tego szukajcie!

Trasa z Pragi wzdłuż Wełtawy (E7 Vltavska) jest dobrze oznakowana. Zresztą nie wymaga wielkiej koncentracji. Wystarczy patrzeć gdzie jest rzeka i spokojnie kręcić kilometry. Nie spotkaliśmy wielkich grup rowerzystów, ani pędzących na złamanie karku kolarzy. kilka tu rowerów elektrycznych czy hulajnóg. Zatem pełna rekreacja i spokój na trasie.
Co przykuło naszą uwagę? – to przyjemne bufety przy cyklotrasach. Jest ich naprawdę pod dostatkiem. Zawsze to dobry moment, by łyknąć coś zimnego, szczególnie w upalny dzień, na długiej, całodziennej trasie. A i przekąsić czasem też.

W samej Pradze jechaliśmy fragmentami nowych, szerokich ścieżek, świetnie przygotowanych pod rower (okolice dzielnic Karlin, Libeń, Troja). Były też starsze fragmenty, ale generalnie z dobrą nawierzchnią bez niespodzianek w postaci dziur.
Wąwóz Vetrušice rowerem to kiepski pomysł. W naszym przypadku na własne życzenie. Może kiedyś będzie to legalna trasa rowerowa. Dziś to jak wspomniałem raczej niebezpieczna ferrata rowerowa. Lepiej objechać to miejsce zgodnie ze wskazówkami szlaku E7 Vltavska. Zrobię to następnym razem.

Kolejny raz przetestowałem czeską kolej pod kątem przewozu roweru. W zwykłym składzie, bez problemu znalazłem oznakowany wagon z dostępnymi hakami na rowery. Pociąg z Melnika do Pragi na stację Masarykovo nádraží kosztował 177 koron, a za rower zapłaciłem 80. Bilet kupiłem w kasie, ale bez problemu i bez dodatkowych opłat można było to zrobić także u konduktora.
Trasa Praga – Melnik wzdłuż Wełtawy utwierdziła mnie w przekonaniu, iż najlepsze trasy w dużych miastach będą wzdłuż rzek. I tak będę planował następną stolicę.


Rowerem wzdłuż Wełtawy, Sebastian Mierzwa lipiec 2023 r.

Idź do oryginalnego materiału