Pewnego wieczoru mama coś gotowała w kuchni. Mój mąż wrócił z restauracji najedzony, więc przez cały wieczór chodził naburmuszony — iż hałas, iż po co ona tyle się krząta w kuchni. A przecież gotowała dla nas. Ostatnio wręcz stwierdził, iż nie chce, by teściowa przychodziła do jego domu. I ja mam jej to teraz powiedzieć? Po tylu latach jej pomocy?

przytulnosc.pl 1 dzień temu

Małżeństwo zupełnie zmieniło moje życie, co nie jest niczym zaskakującym. Wyszłam za mąż za mężczyznę starszego ode mnie o 15 lat. Jesteśmy razem już 9 lat. Mąż pracuje, a ja siedzę w domu — wychowuję naszego syna.

Kiedy się pobraliśmy, miałam dobrą posadę, ale mąż poprosił mnie, żebym zrezygnowała — bo grafik był nienormowany, a ja wracałam późno. Chciał, żebyśmy spędzali więcej czasu razem. Potem urodził się syn, więc i tak zostałam w domu.

Na początku radziłam sobie sama, ale mama — choć pracowała — zaproponowała pomoc. Ostatecznie ustaliliśmy, iż przejdzie na wcześniejszą emeryturę i pomoże nam z dzieckiem.

Nasz syn, Andrzejek, trenuje sport, ma codzienne zajęcia, lekcje angielskiego trzy razy w tygodniu. Często zabieram go na drugi koniec miasta i czekam na niego godzinami. W tym czasie mama jest u nas — gotuje kolację, prasuje, pomaga, sprząta. Gdy wracamy wieczorem, wszystko jest gotowe — kolacja, śniadanie, czysto w mieszkaniu. Mieszka blisko, więc to dla niej żaden problem.

Ale mojego męża mama ciągle irytuje. Choć w nic się nie wtrąca. Zwykle rozmawia z wnukiem, czyta z nim, pomaga w pracach domowych. Ja zawożę i odbieram go z zajęć, robię z nim lekcje. A mimo to mąż ma do niej pretensje. Potrafi np. coś do niej powiedzieć, a jeżeli nie dosłyszy — rzucić sarkastycznie: „Nieważne, już nie trzeba!”

Jest mi przykro. Mama nic od nas nie chce, chociaż ustaliliśmy, iż będziemy jej pomagać. Mąż daje jej jakąś symboliczną sumę. A ona opłaca rachunki w swoim mieszkaniu, kupuje nam owoce, środki czystości, mówi: „Zobaczyłam, iż wam się kończyło…”

A potem mąż mówi: „Gdzie ona wydaje te wszystkie pieniądze?” Sam sobie niczego nie odmawia — jeździ dobrą furą, jada w drogich restauracjach z kolegami.

Tamtego wieczoru mama znowu coś pichciła. On wrócił objedzony i zły, iż „znowu ten hałas”. Ani razu nie powiedział: „Słuchaj, tyle nam pomaga — może wyślemy ją na weekend, niech odpocznie”. Ani razu. Tylko pretensje.

A ostatnio powiedział wprost: „Nie chcę, żeby twoja matka przychodziła do mojego domu”. Jak ja mam jej to powiedzieć? Po tylu latach jej oddania i bezinteresownej pomocy?

Idź do oryginalnego materiału