Pewnego dnia zobaczyłem na mojej teściowej nowe ubrania mojej żony. Bardzo mnie to zdziwiło, bo te rzeczy były drogie, a przecież tylko ja pracuję – Anna siedzi w domu. Za pierwszym razem postanowiłem przemilczeć. Ale potem dowiedziałem się, iż żona oddała swojej siostrze futro z norek, które kupiłem jej w zeszłym roku. – I co w tym niby złego? Obiecałeś mi przecież, iż kupisz szare – usłyszałem od Anny

przytulnosc.pl 3 dni temu

Powiedziałem jej wtedy jasno, iż nie mam zamiaru ubierać jej rodziny. Następnego dnia zadzwoniła do mnie sama teściowa.

Z żoną Anną żyjemy całkiem dostatnio – można by powiedzieć, iż niczego nam nie brakuje. Ale to w głównej mierze moja zasługa – to ja zarabiam, a Anna zajmuje się domem i wychowuje syna. Do niedawna starałem się, by niczego jej nie brakowało, bo jako mąż uważam, iż to mój obowiązek. Ale z czasem zauważyłem, iż zaczęła nadużywać mojego zaufania i zbyt lekko wydawać pieniądze, które sam ciężko zarabiam.

Przypadkiem zajrzałem na profil jej mamy w mediach społecznościowych i… osłupiałem. Duża część garderoby Anny – całkiem drogiej – przeszła w ręce jej rodziny. Sukienka, którą miała na sobie tylko raz, markowy płaszcz, torebka z Włoch. A potem – futro z norek dla siostry. Na moje zdziwienie usłyszałem tylko:
– Przecież i tak miało być nowe.

Wcześniej nie zwracałem uwagi na jej ubrania – myślałem, iż po prostu kupuje nowe, bo stare się zużyły. Ale oddawać w idealnym stanie rzeczy, za które ja zapłaciłem, rodzinie? Przesada.

Bardzo ją kocham, ale wszystko ma swoje granice. Nie mamy może problemów finansowych, ale każda zarobiona przeze mnie złotówka kosztuje mnie czas, wysiłek i nerwy. Nieraz chciałbym po prostu zostać w domu, odpocząć, spotkać się z kolegami, odespać. Ale zamiast tego – haruję, żeby niczego nie brakowało rodzinie.

Gdy powiedziałem, iż od dzisiaj będę kontrolował wszystkie wydatki, Anna się obraziła. Powiedziała, iż więcej nie weźmie ode mnie ani grosza, zostawi dziecko z nianią i pójdzie do pracy. Oczywiście wiem, iż tego nie zrobi – tylko mówi to w złości – ale mimo wszystko było mi przykro. Myśli, iż się czepiam drobiazgów. Ale gdyby nie rozdawała ubrań, tylko nosiła je dłużej albo sprzedawała, to po roku moglibyśmy spokojnie wyjechać na wakacje za granicę.

Już drugi dzień się do mnie nie odzywa. Śpi w osobnym pokoju. A teściowa… zadzwoniła i zrobiła mi wykład: iż córkę jej zasmuciłem, iż jestem skąpy i drobiazgowy, iż „oszczędzam na żonie”!

Nie wiem już, jak zamknąć ten „fundusz dobroczynny” bez większej szkody dla mojego zdrowia psychicznego. Mam wrażenie, iż Anna kompletnie zapomniała, jak trudno się zarabia pieniądze.

Idź do oryginalnego materiału