Tak się złożyło, iż byłam mężatką dwa razy i za każdym razem byłam zdradzana. Wyszłam za mąż w wieku dwudziestu lat. Z Michałem przeżyliśmy razem sześć lat, a potem odszedł do innej kobiety. Wtedy zostałam sama z czteroletnim synkiem i nie wiedziałam, co dalej robić. Dziękuję moim rodzicom, którzy w tym trudnym czasie wspierali nas, jak tylko mogli. Można powiedzieć, iż całkowicie przejęli wychowanie i utrzymanie swojego wnuka. Większość czasu spędzał u nich.
Mój tata kupił mi mieszkanie i zrobił w nim kosmetyczny remont. Dzięki temu mieszkałam osobno. Rodzice stworzyli mi wszystkie warunki, żebym mogła na nowo ułożyć sobie życie. Nie bardzo tego pragnęłam, ponieważ w pierwszym małżeństwie bardzo się sparzyłam, ale z drugiej strony byłam młodą kobietą i rozumiałam, iż samotność w moim wieku nie jest rozwiązaniem.
Pewnego razu byłam w gościach i koleżanka przedstawiła mi przyjaciela swojego męża. Odprowadził mnie do domu i został na kolejne dziesięć lat. niedługo pobraliśmy się ze Stefanem. Dla niego było to również drugie małżeństwo. Z pierwszego miał córkę, która mieszkała z matką.
Dziewczynka miała już piętnaście lat. W moim odczuciu nasze życie było normalne. Oboje pracowaliśmy, mieliśmy wiele wspólnych zainteresowań. Co roku jeździliśmy razem na wakacje. Zawsze pomagaliśmy jego matce i córce, a także moim rodzicom i mojemu synowi.
Po rozwodzie pierwszy mąż całkowicie zapomniał o swoim synu, nie płacił alimentów i nie pomagał. Ale moi rodzice radzili sobie bez jego wsparcia. Potem jednak moja mama zachorowała i potrzebowała stałej opieki. Dlatego po pracy od razu do niej jechałam. Byłam bardzo zmęczona i wyczerpana.
Zaczęło mi się wydawać, iż Stefan się ode mnie oddala. Ale nie zwracałam na to uwagi, bo nie miałam na to czasu. Pewnego dnia, podczas przerwy obiadowej, przyjaciółka zaprosiła mnie na kawę do kawiarni i po długim wahaniu opowiedziała mi o swoich przypuszczeniach. Marta powiedziała, iż widziała w mediach społecznościowych zdjęcia swojej znajomej. Na wielu fotografiach była razem z moim mężem.
Na początku nie mogłam w to uwierzyć, ale również je obejrzałam i przekonałam się, iż to naprawdę mój mąż. Na wszystkich zdjęciach Stefan wyglądał na radosnego i szczęśliwego, a mnie przez cały ten czas mówił, iż jest w delegacji i ma trudności z projektem w pracy. Czym był ten projekt, zrozumiałam później.
Po powrocie do domu znalazłam na jego biurku mały kawałek papieru, podzielony linią na dwie części. Pierwsza kolumna była podpisana jego charakterystycznym pismem jako „bieda”, a druga jako „bogactwo”.
Z kontekstu zrozumiałam, iż ja kojarzę mu się z biedą, a moja rywalka – z bogactwem. W drugiej kolumnie było znacznie więcej plusów. Najbardziej zaskoczyło mnie to, iż przy słowie „miłość” w obu kolumnach znajdowała się kreska.
Kiedy wrócił do domu, nie wytrzymałam i od razu mu to pokazałam. Stefan nie zaprzeczał, wręcz ucieszył się, iż poruszyłam ten temat. Powiedział, iż jestem osobą bez ambicji i przyszłości, a on chce żyć dostatnio. Stwierdził, iż z tamtą kobietą jest mu pod każdym względem ciekawiej, a mi może jedynie podziękować za dziesięć wspólnych lat.
Tego samego dnia spakował swoje rzeczy i odszedł. Nie zatrzymywałam go, uznałam, iż nie ma sensu, chociaż bolało mnie to ogromnie. Tak oto moje drugie małżeństwo się rozpadło.
Siedzę teraz sama i nie wiem, co robić dalej. Jak po czymś takim wierzyć jeszcze mężczyznom…