Niektórym ciężko przychodzi zrozumienie funkcjonowania miasta Ruda Śląska. Bo jak to tak, bez śródmieścia? Ale dlaczego? To gdzie macie urzędy? Jak to dwa dworce i żaden nie jest głównym? Ano, tak to. Ruda Śląska to złączone w jeden organizm dzielnice, z których absolutnie każda jest odrębną perełką historyczną. Umowne centrum miasta, z uwagi na lokalizację większości urzędów, znajduje się na Frynie, czyli w Nowym Bytomiu. Jednak najstarszą i największą dzielnicą jest Ruda, będąca zresztą do dziś największą gminą górniczą w Europie. Orzegów, choć na pierwszy rzut oka może wydawać się Wam niepozorny, skrywa cały ogrom tajemnic.
Jednym z najbardziej fascynujących miejsc jest stary cmentarz parafialny, skromnie ukryty gdzieś między blokami, a jedną z głównych ulic. Nie rzuca się w oczy, jakby wiedząc, iż otula kawał przemilczanej przez dekady historii. Ale gdy już dostrzeżecie majaczące kawałek od ulicy ogrodzenie, to niezwykłe miejsce zaczyna wołać Was do siebie…
Niezwykłą historię tworzą niezwykli ludzie
Niektóre źródła podają, iż nekropolia powstała w 1874, a inne, iż w 1876 roku. To właśnie tutaj pochowano Konstantego Latkę, którego z lekcji historii znacie jako uczestnika powstania styczniowego według Jana Stefana Dworaka. Na pewno wiemy, iż urodził się 7 kwietnia 1848, w roku śmierci Karla Godulli i Wiosny Ludów, jako Constantin Hermann Lattka w Orzegowie, gdzie również zmarł 19 października 1918. Z zawodu był górnikiem. Brał udział w wojnie francusko-pruskiej (1870-1871). To właśnie jemu Orzegów zawdzięcza założenie pierwszej biblioteki, w 1907 roku. Od 1981 jest patronem jednej z okolicznych ulic.
Na cmentarzu spoczęli także mężczyźni polegli podczas ataku na placówkę Grenzschutzu w Orzegowie 18 sierpnia 1919 roku: Oskar Moszny, Konrad Mrozek i Wilhelm Lukaszczyk. Swoją ostatnią drogę zakończyli tutaj także Emma i Jan Konderla, założyciele orzegowskich zakładów wędliniarskich (1914; dziś przedsiębiorstwo znane jest jako Zakład Przetwórstwa Mięsnego Kuś), a także Wiktor Pyka, założyciel nieistniejącego już hotelu Victoria.
Święta Barbaro, miej Ich w opiece
Najbardziej monumentalny pomnik na terenie nekropolii stanowi upamiętnienie tragicznie zmarłych 25 górników, którzy zginęli w katastrofie na kopalni znanej współcześnie jako Kopalnia Węgla Kamiennego „Karol” (pierwotnie „Gotthard”) 18 lipca 1898 roku. Tamtego dnia pękła lina maszyny wyciągowej, a „szola”, czyli przewożąca górników winda, runęła w przerażającą czeluść…
Tragiczne konsekwencje błędu ludzkiego
W lipcu o godzinie 5:30 jest już jasno. To miał być zwykły poniedziałek, chociaż zjeżdżających do pokładu Schuckmana górników zaskoczył fakt, iż do „szoli” wsiadł sztygar i dwóch nadgórników. Zaledwie dzień wcześniej dokonano wymiany liny w szybie – czy wadliwy serwis doprowadził do późniejszej tragedii? Czy wyżsi rangą pracownicy kopalni mieli dokonać oceny stanu technicznego nowych urządzeń? Tego już nigdy się nie dowiemy. Wiemy natomiast, iż zwyczajowo, gdy do windy wsiadał sztygar, sygnalista nie zamykał furtek. Nie inaczej było 18 lipca 1898 roku.
Winda zaczęła wysuwać się z zamka już podczas ruszania. Tak zwane „pazury”, stanowiące mechanizm zabezpieczający, zawiodły. Kabina spadła około dwustu metrów, niszcząc drewniane rusztowanie odgradzające szyb od pogłębianej, jeszcze nieobmurowanej części. W wyniku zderzenia górnicy wypadli z windy, a ich ciała poleciały w przepaść. Tylko dwie osoby nie zginęły na miejscu, przy czym jeden z ocalałych górników bardzo gwałtownie zmarł, a drugiego udało się przewieźć do szpitala górniczego w Bytomiu…
Przeżyć dzięki lękowi
Emanuel Kurek, choć ranny, był przytomny i potrafił ze szczegółami wyjaśnić, co zaszło. Uratował go… Lęk. Nie cierpiał bowiem zjazdów „szolą”, co nie uchodziło uwadze kolegów z pracy, podśmiechujących się z jego dyskomfortu. Górnik miał w zwyczaju kurczowo łapać się pręta zamocowanego nad głową. Właśnie to prawdopodobnie ocaliło mu życie. Jego nawyk umożliwił mu bowiem zachowanie stabilizacji, dzięki czemu nie wypadł przez otwartą furtkę windy. Pan Kurek już nigdy nie powrócił do pracy w zawodzie.
O szczęściu może mówić także inny górnik, który spóźnił się tamtego dnia na zjazd. Szok, jakiego doznał, spowodował jednak, iż w krótkim czasie całkowicie osiwiał. Wypadek zszokował także całą społeczność Orzegowa, a także Śląska jak długi i szeroki, która pogrążyła się w rozpaczy. Wieść o katastrofie dotarła do samego cesarza Prus, Wilhelma II, a hrabia Schaffgotsch ufundował upamiętniający ofiary pomnik z płytą z wyrytymi nazwiskami. Zmarłych górników pochowano na orzegowskim cmentarzu, oddanym do użytku raptem parę lat wcześniej…
Tragizm czasów powojennych i kulturobójstwo
Formalnie pochówków zaniechano w latach pięćdziesiątych minionego stulecia, jednak realnie działo się to już od 1945 roku, a to ze względu na podnoszący się poziom wody wywołany zakończeniem eksploatacji płytkich pokładów węgla. Jednocześnie w latach 1945-47 trwała nadzorowana przez specjalną komisję akcja… usuwania niemieckich napisów z nagrobków. Proceder, który śmiało można nazwać profanacją grobów, miał na celu wymazanie wieloletniej historii naszych ziem i napisanie jej na nowo. Usuwano i rozbijano misternie wykonane porcelanowe tabliczki z danymi zmarłych, a wyryte w kamieniu napisy proszkowano, zaklejano i wydrapywano. Na dzień dzisiejszy 202 nagrobki posiadają czytelny napis. Co ciekawe, od samego początku niektóre groby podpisywano po polsku, a niektóre po niemiecku, gdyż struktura narodowościowa tych ziem miała charakter mieszany. Aż do czasu nastania PRL nikomu to nie przeszkadzało! Każdy nagrobek jest bezcennym zabytkiem, o którego dobro dba Towarzystwo Miłośników Orzegowa.
Chociaż stary cmentarz powiększono w 1914 roku z uwagi na rosnącą liczbę mieszkańców, i tak w czasach współczesnych był on niewystarczający pod względem powierzchni. W 1945 powstał w Orzegowie nowy cmentarz, o charakterze komunalnym.
Zaznać wiecznego spokoju
Niestety, bywa i tak, iż choćby po śmierci nie zaznamy wiecznego odpoczynku. 8 lipca 1996 roku, w czasie szalejącej burzy, na pomnik tragicznie zmarłych górników spadło złamane drzewo. Konstrukcja znacznie ucierpiała i aż do 2012 roku zubożały o najważniejsze elementy pomnik prezentował się nader skromnie. Dzięki Towarzystwu Miłośników Orzegowa, które objęło pieczę nad nekropolią w 2008 roku, udało się przywrócić jego oryginalny wygląd. Niesamowitej renowacji dokonał wybitny rzeźbiarz, Stanisław Pietrusa. Byłoby to niemożliwe bez uzbierania odpowiednich środków finansowych pozyskanych ze zbiórki. Również w 2012 roku uporządkowano teren wokół pomnika.
W czerwcu 2023 roku ponownie umożliwiono mieszkańcom dokonywanie pochówków na cmentarzu parafialnym. Przy ruinach kaplicy pogrzebowej stanęły nowe kolumbaria. Ze strony parafii planowane są dalsze prace w obrębie cmentarza.
Nieocenione źródła informacji to Orzegowska Strona Internetowa i Rudzka mAPPka. Sprawdźcie sami!