Wyobraźcie sobie kolej wąskotorową, która przecina jedne z najbardziej malowniczych zakamarków Istrii. W trakcie podróży nią oglądacie porośnięte winnicami pagórki oraz podziwiacie malownicze, zabytkowe miasteczka. Niestety, ta kolej już nie istnieje. Ale Parenzana, bo tak się nazywała, odżyła na nowo. Trasą kolejki puszczono szlak rowerowy łączący trzy kraje: Chorwację, Słowenię i Włochy. Podczas czerwcowego pobytu na Istrii postanowiliśmy pokonać Parenzanę na odcinku z Grožnjanu do Vižinady. Ale względem tego szlaku i tej okolicy mieliśmy jeszcze kilka innych planów. Sprawdźcie, co tam porabialiśmy!
Parenzna – o co w tym wszystkim chodzi?
Pod nazwą Parenzana kryje się dawna kolej wąskotorowa, która działała w latach 1902-1935. Łączyła Poreč w Chorwacji z Triestem we Włoszech. Przebiegała też przez mniejsze miasteczka regionu, takie jak Grožnjan, Motovun czy Buje. Choć działała względnie krótko, to dość znacząco przyczyniła się do rozwoju Istrii, w szczególności pod kątem przewozu towarów: oliwy, soli czy wina. Jakiś czas temu zaczęto rozważać przywrócenie kolei wąskotorowej. Ostatecznie od tego pomysłu odstąpiono na rzecz… stworzenia szlaku rowerowego. W ten sposób Parenzana narodziła się na nowo. Szlak o długości 123 km pozwala pokonać trasę z Chorwacji do Włoch przez 9 tuneli, 11 mostów i 6 wiaduktów. Parenzana gwałtownie zyskała na popularności i szacuje się, iż każdego roku pokonuje ją na rowerze/pieszo 80 000-100 000 turystów.
Grožnjan
Z racji tego, iż nie mieliśmy tyle czasu, by pokonać całą Parenzanę, postanowiliśmy przejechać się jej wybranym fragmentem. Na nasz punkt startowy wybraliśmy Grožnjan. Dlaczego? Z kilku względów. Po pierwsze, Marek chciał przetestować poprowadzone tam trasy enduro. Po drugie, Parenznana w okolicach Grožnjanu i Motovunu obfituje w jedne z ładniejszych widoków i dość łatwo wytyczyć tam wycieczkową pętlę. A po trzecie, nocowaliśmy w Novigradzie, więc mieliśmy tam stosunkowo blisko. Dodatkowo, z racji tego, iż na Istrię wybraliśmy się w czerwcu, to mogliśmy w pełni wykorzystać długi, względnie pogodny dzień.
Trasy enduro
O trasach enduro w okolicy miasta Grožnjan słyszałem wcześniej sporo dobrego od znajomych. To tu realizowane są jedne z większych chorwackich zawodów oraz Puchar Enduro Słowenii „Slo Enduro”. Trasy najłatwiej jest namierzyć przez aplikację lub stronę Trailforks, która posiada ich dokładne ślady. Udało mi się przejechać większość dostępnych wariantów i miejscówka mi się spodobała. Jak na chorwackie standardy to jest tu sporo ściółki i gruntu, a nie same skały jak na większości miejsc wzdłuż wybrzeża. Nie oznacza to jednak iż jest nudno, bo ścieżki przyjemnie wiją się przez lasy i pola oferując dużą płynność. W czerwcu momentami trochę dawała się we znaki bujna roślinność, ale wszystkie trasy były przejezdne. Nie są one bardzo trudne, ale stromizny i ścianki czasem potrafią zaskoczyć. Mi najbardziej spodobał się zjazd Kalčini. Będąc w okolicy np. w Bike Center Rabac, warto odwiedzić też Grožnjan i tutejsze trasy.
Parenzana biegowo
Kiedy Marek testował trasy enduro, ja postanowiłam przebiec się Parenzaną. Tyle, iż w przeciwną stronę niż ta, w którą mieliśmy się wybrać wspólnie. Dlatego skierowałam się ku Buje. Z Grožnjanu czekał mnie przyjemny zbieg do miasteczka Triban. W jego trakcie pokonuje jeden tunel. Generalnie jednak mam okazję biegać pośród drzew. A cień był tego dnia wskazany. W Triban żegnam się z Parenzaną i już asfaltowymi drogami wracam do Grožnjanu. Teren jest tu dość różnorodny, więc nie tylko rowerzyści, ale i biegacze go docenią. W sumie: nieco ponad 13 km i jakieś 166 m w pionie.
Parenzana po naszemu
Kiedy ja kończę biegać, a Marek wraca z objazdu tras enduro, wyruszamy na wspólną wycieczkę. Nasz plan zakłada pokonanie Parenznany na odcinku Grožnjan – Vižinada, a następnie lokalnymi szosami powrót na punkt startu tak, by zrobić pętlę.
Grožnjan – Livade
Po opuszczeniu Grožnjanu od razu wjeżdżamy do pierwszego na trasie tunelu. W nim oświetlenie włączane dzięki fotokomórki działa sprawnie. W przeciwieństwie do kolejnego tunelu, w którym prawie spotykam się ze ścianą po tym, jak otacza mnie absolutna ciemność. Na szczęście w ostatnim momencie światło rozświetla mrok, a ja wracam na adekwatne tory. Na tym odcinku Parenzany cały czas jedziemy w dół. Z racji tego, iż to trasa kolejki, nie ma tu wielkich stromizn, to są momenty, gdy naprawdę możemy się rozpędzić. Aczkolwiek z racji tego, iż nawierzchnia szlaku jest nierówna, to i hamulce co jakiś czas idą w ruch. Oboje cieszymy się, iż mamy rowery w pełni zawieszone i współczujemy turystom na rowerach trekkingowych, których chyba musiało tam naprawdę nieźle wytrząść. Na trasie, oprócz wspomnianych tuneli, czek na nas kilka punktów widokowych oraz wiadukty. Zjazd kończymy w miasteczku Livade.
Livade – Motovun – Vižinada
W Livade (Levade) zatrzymujemy się dosłownie na chwilę i ruszamy w stronę Motovunu. Początkowo choćby chcemy wjechać bezpośrednio na wzgórze, na którym się wznosi, ale odpuszczamy. Krążące wokół burze nieco studzą nasze zapędy.
Parenzana Motovun objeżdża, pnąc się łagodnie po okolicznych wzgórzach. Dłuższą przerwę robimy na łące poniżej miasta, skąd możemy podziwiać go w pełnej okazałości. Aż do Vižinady Parenznana cały czas funduje nam jeden, długi podjazd. Na szczęście na tyle łagodny, iż możemy w spokoju podziwiać widoki i choćby nie czuć znużenia. W Vižinadzie żegnamy się z Parenzną, która dalej wiedzie ku Labinci. W miasteczku zatrzymujemy się w sklepie, w którym uzupełniamy zapas wody i zajadamy się lodami.
Vižinada – Grožnjan
Żeby wrócić do pozostawionego w Grožnjanie auta musimy najpierw zjechać 6 km do doliny rzeki Mirny. Ten odcinek pokonujemy w ekspresowym tempie. Dalej jednak nie jest już tak kolorowo. Z doliny musimy się wdrapać na wzgórze, na którym wznosi się Grožnjan. Początkowo asfaltowa droga jest dość łagodna. Ale później robi się dość stroma, a prędkość podróżna znacząco nam spada. Powoli, bo powoli, ale jednak coraz bardziej zbliżamy się do celu. A im jesteśmy wyżej, tym coraz bardziej rozległe widoki możemy podziwiać. Do Grožnjanu docieramy po godzinie 19. Mamy więc jeszcze chwilę czasu w spacer po uroczych i niezwykle malowniczych zakamarkach miasteczka. O tej porze panuje tu kameralna atmosfera. Wcześniej, gdy przez Grožnjan przejeżdżało sporo rowerzystów oraz pojawiały się tu wycieczki zorganizowane, to panował spory harmider. Wieczorem natomiast było idealnie.
Parenzana – nasze wrażenia
Cała nasza trasa miała nieco ponad 50 km długości. Z tego jakieś 40 km pokonaliśmy trasą Parenzany. Może w przyszłości wrócimy na nią, by objechać inne jej odcinki, ale raczej na podobnej zasadzie – by wpleść ją w jakąś trasę w formie pętli. Parenzana pozwala przyjrzeć się z bliska wielu cudownym i niezwykle malowniczym zakamarkom Istrii. Na początku czerwca ruch na szlaku był spory. W szczególności w okolicach samego Grožnjanu. Jednak od Motovunu byliśmy na szlaku praktycznie cały czas sami. Więc z naszej perspektywy Parenzanę można pokonywać w spokoju, bez ciągłego wyprzedzania czy mijania się z innymi rowerzystami. I musimy też przyznać, iż świetnie spędziliśmy na niej czas, rozkoszując się widokami i jazdą jako taką.
Parenzana praktycznie
- Parenzana poprowadzona jest na trasie z Poreča do Triestu i ma ok. 123 km długości.
- Jej nawierzchnia w dużej mierze jest kamienista. Jednak nie mamy tu na myśli żwiru (choć i ten się zdarza), a ubitą nawierzchnię o mocno nierównej strukturze. W efekcie, można się na rowerze porządnie wytrząść.
- Z naszej perspektywy rower mtb najlepiej się tam sprawdzi. Rower w pełni amortyzowany, albo chociaż z grubszymi oponami zdecydowanie poprawi komfort podróżowania.
- Parenzana nie jest trudnym czy wymagającym szlakiem, więc powinno się na niej spodobać również rodzinom z dziećmi.
- Choć Parenzana przecina lub przejeżdża obok miasteczek/wiosek, to… nie zawsze będziecie się w nich mogli zaopatrzyć w jedzenie i picie na drogę, bo nie we wszystkich są sklepy. Natomiast kawę i jakieś danie/lunch powinno Wam się udać złapać.
- Na oficjalnej stronie projektu znajdziecie do pobrania broszury i masę praktycznych informacji, również w temacie planowania noclegów, jeżeli zdecydowalibyście się robić całą trasę rozłożoną np. na 2-3 dni.
- Jeśli podobnie jak my chcielibyście za bazę wypadową obrać Grožnjan, to parking znajdujący się bezpośrednio przy miejskich murach jest odpłatny. Ale ciut poniżej (koordynaty) znajduje się teren piknikowy, który przecina Parenzana. Tu możecie parkować za darmo.
- Na Parenznanie mile są też widziani biegacze czy piechurzy.