W nocy nie mogłam zasnąć. Dlatego też – gdy tylko znudziło mi się scrollowanie – postanowiłam stworzyć dla siebie nowego, 33-dniowego questa.
No, co? Wiecie, to jednak robi wrażenie:
Poza tym zdradzę Wam pewną rzecz… w trakcie tych „33 dni z praktykami duchowymi” moje życie nagle stało się bardziej kolorowe i bardziej ciekawe. To była jak przygoda, którą warto zapamiętać. I absolutnie wszystko, co się w niej wydarzyło odbieram jako coś niezapomnianego, pięknego i takiego, co będę wspominać latami. Trochę jak podróż z 2010 roku, trochę jak studiowanie w Szczecinie. Innymi słowy, mogę powiedzieć, iż moje najlepsze lata życia dopiero przede mną, bo w tworzeniu takich właśnie growych wyzwań widzę sens. I ochotę. Czyż to nie jest ciekawe?
Dlatego nie zwlekając dłużej, wzięłam się za tworzenie nowych wyzwań.
Tym razem do wykorzystania jest 43 karteczek. I o ile „daj sobie prezent” powtarza się trzy razy, o tyle pozostałe są jedyne w swoim rodzaju.
Co ciekawe, tym razem prawie nie ma ogólnych twierdzeń w stylu „pomedytuj coś”, większość instrukcji jest konkretna. Cieszę się, bo im mniej traktujemy siebie byle jak, tym mamy lepsze życie.
Wyzwanie 33 dni – self-love zacznę od jutra, albowiem dzisiaj…
Spokojnie, nie jest to żadna klątwa, a jedynie motywacyjny liścik do tego, bym zebrała dupę w troki i zrobiła kolejne, bardzo ważne ustawienie systemowe. Raczej nie będę się z niego za specjalnie wygadywała, natomiast Was już dziś zapraszam do śledzenia 33 dni z self-love. Będzie mi bardzo miło!
PS.: A obrazki znajdują się na Pintereście, też zapraszam ;).