Para radośnie wraca z niezapomnianej kolacji urodzinowej.

twojacena.pl 1 tydzień temu

Para młoda wracala w świetnych humorach z niezapomnianej kolacji urodzinowej. Kasia wracala z mężem z restauracji, gdzie świętowali jej urodziny. Wieczór był udany. Było dużo ludzi – rodzina, koledzy z pracy. Wielu z nich Kasia widziała pierwszy raz, ale skoro Wojtek postanowił ich zaprosić, to znaczy, iż tak trzeba było.

Kasia nie należała do tych, którzy kwestionują decyzje męża; nie lubiła kłótni. Łatwiej było jej przystać na jego zdanie niż upierać się przy swoim.
Kasia, klucze nie są za głęboko w torebce? Możesz je wyjąć?
Kasia otworzyła torebkę, szukając kluczy po omacku. Nagle ostry ból sprawił, iż krzyknęła i upuściła torebkę na ziemię.
Dlaczego krzyczysz?
Coś mnie ukłuło.
Przy tym bałaganie w twojej torebce, nic dziwnego!

Kasia nie odpowiedziała, podniosła torebkę i ostrożnie wyjęła klucze. Weszli do mieszkania, a ona gwałtownie zapomniała o całym zdarzeniu. Była zmęczona, nogi ją bolały, chciała tylko wziąć prysznic i iść spać. Rano obudził ją przeszywający ból w dłoni – palec był czerwony i spuchnięty. Wtedy przypomniała sobie wczorajszą noc, sięgnęła po torebkę, by zrozumieć, co się stało. Przeszukując skrupulatnie, znalazła na dnie dużą, zardzewiałą igłę.

Co to, u diabła, jest?!
Nie rozumiała, jak ten przedmiot mógł się tam znaleźć. Wyjęła dziwne znalezisko i wrzuciła do kosza. Potem poszła do apteczki, by odkazić ranę. Zabandażowała palec i wyszła do pracy. Ale w porze obiadowej poczuła gorączkę.

Zadzwoniła do męża:
Wojtek, nie wiem, co się dzieje. Wczoraj chyba złapałam zakażenie. Mam gorączkę, boli mnie głowa, czuję się jak rozbita. Wyobraź sobie, w torebce znalazłam zardzewiałą igłę, i to ona mnie ukłuła!
Trzeba iść do lekarza, kto wie, może to coś poważnego.
Nie martw się, odkaziłam, będzie lepiej.

Ale z każdą godziną czuła się coraz gorzej. Ledwo dotrwała do końca pracy, wzięła taksówkę, nie mając siły na autobus. W domu padła na kanapę i zasnęła.

Śniła o babci Marii, która zmarła, gdy była mała. Nie wiedziała, skąd wiedziała, iż to na pewno ona. Krucha, przygarbiona, wyglądałaby strasznie dla wielu, ale Kasia czuła, iż babcia chce jej pomóc.

Babcia zaprowadziła ją przez pole i pokazała, jakie zioła zebrać, by przygotować napar oczyszczający. Powiedziała, iż ktoś życzy jej źle, ale musi przetrwać, by się bronić. Czas naglił.

Kasia obudziła się spocona. Myślała, iż spała długo, ale minęło tylko kilka chwil. Usłyszała trzask drzwi – Wojtek wrócił. Zsunęła się z kanapy i wyszła do przedpokoju. Gdy ją zobaczył, zaniemówił:
Co się z tobą dzieje? Spójrz w lustro!

Kasia podeszła do lustra. Wczoraj widziała w nim uśmiechniętą kobietę. Teraz siebie nie poznawała: matowe włosy, podkrążone oczy, szara cera, pusty wzrok.
O co tu chodzi?!

Nagle przypomniała sobie sen i powiedziała mężowi:
Śniła mi się babcia. Powiedziała, co mam zrobić…
Kasia, ubieraj się, jedziemy do szpitala.
Nie, nigdzie nie pojadę. Babcia mówiła, iż lekarze nie pomogą.

Wybuchła brutalna kłótnia. Wojtek nazwał ją wariatką, iż wierzy we śne babci. Po raz pierwszy pokłócili się tak gwałtownie. Wojtek chciał siłą zabrać ją do szpitala.

jeżeli nie pójdziesz, zaciągnę cię za kark!
Kasia szarpnęła się, straciła równowagę i uderzyła się o kant. Rozwścieczony Wojtek chwycił jej torebkę, trzasnął drzwiami i wyszedł. Kasia ledwo miała siłę wysłać wiadomość do pracy, iż jest chora i zostanie w domu.

Wojtek wrócił późno w nocy i przeprosił. Wszystko, co mu powiedziała, to:
Zabierz mnie jutro do wsi, gdzie mieszkała babcia.
Rano Kasia wyglądała bardziej jak upiór niż zdrowa kobieta. Wojtek błagał:
Kasia, skończ te głupoty, jedziemy do szpitala. Nie chcę cię stracić.

Ale pojechali na wieś. Kasia pamiętała tylko nazwę miejscowości. Nie była tam od lat, rodzice sprzedali dom po śmierci babci. Przez całą drogę spała. Nie wiedziała nawet, gdzie iść, ale gdy zbliżyli się do wsi, obudziła się i powiedziała:
Tam.

Wyszła z samochodu i osunęła się na trawę, wyczerpana. Ale wiedziała, iż jest tam, gdzie babcia ją poprowadziła. Znalazła zioła, które pokazała jej we śnie. W domu Wojtek przygotował napar. Kasia piła go małymi łykami, z każdym czując ulgę.

Zdołała doczołgać się do toalety, a gdy wstała, zobaczyła, iż jej mocz jest czarny. Nie przestraszyła się – to potwierdziło słowa babci:
Zło wychodzi…

Tej nocy znowu śniła o babci. Ta się uśmiechała i zaczęła mówić:
Rzucono na ciebie urok przez tę igłę. Mój napar ci pomoże, ale to nie wystarczy. Musisz znaleźć tego, kto ci to zrobił, i odesłać mu zło. Nie widzę, kto to, ale ma związek z twoim mężem. Gdybyś nie wyrzuciła igły, wiedziałabym więcej. Ale…

Zrób tak: kup paczkę igieł, na największej wypowiedz zaklęcie: „Duchy nocy, wy, co żyliście, Słuchajcie mnie, widma mroku, prawdę odsłońcie. Otoczcie mnie! Wskazujcie, pomóżcie, znajdźcie wroga mego…”. Potem włóż igłę do torby Wojtka. Ten, kto rzucił urok, zostanie ukłuty, a my poznamy winnego. I odślemy zło z powrotem.
Po tych słowach babcia rozpłynęła się jak mgła.

Kasia obudziła się. Wciąż czuła się okropnie, ale wiedziała, iż wyzdrowieje. Babcia jej pomoże.
Wojtek postanowił zostać w domu, by się nią opiekować. Jakież było jego zdziwienie, gdy oznajmiła, iż idzie do sklepu sama:
Kasia, ledwo stoisz. Niech pójdę z tobą.
Wojtek, zrób mi rosół, mam wilczy apetyt po tej chorobie.

Kasia zrobiła wszystko,

Idź do oryginalnego materiału