Panie Areczku, to równouprawnienie to dla kobit. Dla pana jest poligon

histermadka.pl 1 rok temu

Sam fakt istnienia szmatławca takiego jak Kretynka Polityczna jest dla mnie faktem bardzo smutnym. Bo ktoś to najwyraźniej czyta, lub, co gorsze, bierze na poważnie. Te gadzinówki istnieją tylko w jednym celu - żeby dawać robotę popapranym redaktywistom-ideologom, dla których taka fucha to jak Boga za nogi złapać: siedzisz cały dzień, wąchasz kwaśny fetorek własnych pierdów, jesteś idiotą na cały etat i jeszcze ci za to płacą. Żyć nie umierać. Jedna z takich pełnoetatowych kretynek wydaliła z siebie artykuł, w którym tłumaczy mężczyznom oburzonym poborem na czym feminizm polega i dlaczego ten "równościowy" ruch ma ich serdecznie w dupie.

|"„Gdzie są organizacje feministyczne, kiedy mężczyźni dostają wezwanie do wojska?”, pytają absolwenci Uniwersytetu im. Chłopskiego Rozumu. Już tłumaczę."|

Tłumaczę ja, absolwentka Uniwerystetu Bezrozumu na kierunku Lewicowa Ideologia Stosowana. I już w zasadzie w pierwszym zdaniu robi coś czego feministki nie tolerują u mężczyzn. Wypowiada się na tematy, które ich nie dotyczą. To jest odpowiednik "nie masz macicy? Nie wypowiadaj się o aborcji". I nie rozumie choćby powodu oburzenia mężczyzn odnośnie sprawy z poborem. Tak naprawdę to wątpię by większość z nas chciała ciągnąć kobiety do wojska. Ja z pewnością nie chcę. Za to chciałbym rozliczyć ugrupowanie głosujące za nierównościami, mimo iż deklaruje się jako partia równościowa. Jako partia, która płacze gdy w polityce jest niedobór kobiet, ale w wojsku już nie.

|"Gdybym miała posługiwać się taką samą retoryką, jaką uprawia (...) domagający się obowiązkowego poboru i służby wojskowej również od kobiet, a najlepiej feministek (...), musiałabym napisać, iż sami, drodzy mężczyźni, ukręciliście na siebie ten bat."|

Jedno trzeba przyznać - ta sytuacja pięknie obnażyła o co chodzi w "równościowym" ideolo. Równość w radach nadzorczych i na eksponowanych stanowiskach, ale broń Boże w normalnej lub niebezpiecznej pracy. No i płynne przejście do feministycznego fikoła:

|"Stworzony przez was patriarchat generuje konflikty rozwiązywane potem przemocowo i zmusza was do bycia mięsem armatnim, w pewnych kręgach nazywanym rezerwistami."|

Tłumaczenie świata urojonym systemem, którego choćby nie potrafią precyzyjnie zdefiniować, lol. Najzabawniejsze jest to, iż te oczadystki serio uważają to za argument - wymyślają sobie system stworzony przez mężczyzn przeciwko mężczyznom, tupną nogą i wydaje im się, iż te urojenia z automatu stają się faktami. I potem czytamy, iż mężczyźni w patriarchacie są królami, ale jednocześnie ten sam patriarchat ich krzywdzi i spycha na margines. Feministyczna schizofrenia.

Inna sprawa, iż to jest typowe północnokoreańskie myślenie. "Wy, mężczyźni stworzyliście patriarchat, więc teraz cierpcie". choćby gdyby założyć, iż patriarchat istnieje, to został stworzony dawno temu. Ja go nie stworzyłem, ani czytający ten tekst faceci. Ale Kim Dzong Januszewska obarcza nas winą za to. W Korei roztrzeliwują 3 pokolenia wstecz za przewinienia jednej osoby, tu feminizm "rozstrzeliwuje" dzisiejsze pokolenie mężczyzn za "przewinienia" poprzednich pokoleń.

|"To wy uznaliście, iż płeć determinuje, kto nadaje się do walki, a kto nie."|

"My" niczego takiego nie uznawaliśmy. "Nas" nikt w ogóle nie zapytał o zdanie.

|"wiem, iż w waszych walkach – tych odbywanych w mundurze czy bez – giną również kobiety."|

Gdybym miał posługiwać się taką samą retoryką, jaką uprawia Kretynka Polityczna, musiałabym napisać, iż same, drogie kobiety, ukręciłyście na siebie ten bat.

|"Argument „macie baby, coście chciały, teraz idźcie na wojnę”, jest bowiem niezrozumieniem flagowych założeń dążenia do emancypacji."|

Oczywiście, w równości wcale nie chodzi o równość, tylko o przywileje. Do tego się ta ichnia "emancypacja" sprowadza - dostawać to samo co dalece bardziej kompetentny mężczyzna tylko ze względu na posiadanie cnoty tzipy. I adekwatnie od tego zaczął się cały feminizm. Od przywilejów. Kobiety dostały prawo do decydowania o losach kraju przy urnach wyborczych, jednocześnie unikając obowiązków m.in. obrony kraju. To co się dzieje teraz, nie jest niczym nowym.

|"Nie – fakt, iż kobieta zostaje żołnierką, choćby generałką, nie jest świętem dla feminizmu."|

A to ciekawe, bo regularnie słyszę zachwyty u obcasów i generalnie środowiska feministycznego, gdy jakaś hamerykanka jako pierwsza uzyskuje stopień admirała/generała. Mnożą się artykuły, zachwyt. choćby ubiera się to w narrację "rozbijania szklanych sufitów".

|"Tak samo jak nie jest nim na przykład to, iż kobiety kierują chciwymi korporacjami albo sędziują mecze piłkarskie na mundialu, który łamie prawa człowieka, wyzyskuje, promuje homofobię i seksizm."|

Uuuuuu... Zapachniało nietolerancją dla innych kultur.

I kolejne kłamstwo. Niski procent kobiet w radach nadzorczych korporacji to stały punkt narzekania środowisk feministycznych. Czy czasem Unia Europejska ostatnio nie przepchała kolejnego parytetu w tej dziedzinie?

[sprawdza]

Oczywiście, iż tak: "Po latach impasu Unia wreszcie zgodziła się na parytety. Od połowy 2026 roku w zarządach niewykonawczych dużych firm będzie musiało być co najmniej 40 proc. kobiet, a w zarządach wykonawczych i na stanowiskach dyrektorskich – 33 proc. Dotyczy to dużych firm, zatrudniających co najmniej 250 osób"

Jakoś nie widziałem, żeby redahtorka Kretynki Politycznej i ktokolwiek ze środowiska oburzał się na to rozwiązanie. A teraz próbuje z nas zrobić idiotów udając, iż feminizm wcale nie pcha parytetów w spółkach i się nie cieszy na zwiększającą się ilość kobiet w zarządach.

|"Choć utworzenie parytetu w armii może wydawać się równościowym postulatem i rzeczywiście uciera nosa stereotypom płciowym, zakładającym, iż kobiety są słabsze fizycznie od mężczyzn"|

Ha ha ha!

Fakty biologiczne to dla redaktywistki są "stereotypy płciowe" xD. Niezły odklejeniec.

|"i nie nadają się do pełnienia służby wojskowej, w istocie reprezentuje skrajnie neoliberalne i ignorujące sprzeciw wobec opresji podejście do genderowej sprawiedliwości."|

Niesamowite. Zdanie złożone z 46 słów, mające okrągłe zero treści i zawierające błąd kardynalny. Tak się właśnie zarabia na byciu idiotą.

|"Przede wszystkim jednak nie odpowiada na znacznie zasadniejsze pytania o rolę armii i toksyczne, uderzające we wszystkich „formy męskości, które ona tworzy i wspiera”.|

Dzięki tej "toksycznej formie męskości" żyjesz w relatywnie bezpiecznym kraju, Ty niewdzięczna, durna kretynko.

O, właśnie. Niewdzięczna. Niedawno pisałem o tym jak to feministki wymagają, żeby kobiety czuły dozgonną wdzięczność feminizmowi za rzeczy. Ale same feministki nie tylko nie są wdzięczne mężczyznom za swój standard życia. One nimi gardzą.

Zawsze będzie mnie zadziwiać utopia, która mieszka w głowach tych odklejeńców, myślących, iż negatywne aspekty ludzkiej natury da się wyeliminować poprzez dekonstrukcję obecnych struktur społecznych i to do tego stopnia, iż w konsekwencji wszyscy ludzie na świecie będą umieli żyć obok siebie, tańcząc w kółku i karmiąc wspólnie sarenki.

|"Słowem: wzięcie kobiet w kamasze, ich wejście w tak męskocentryczne struktury, nie ma w sobie nic z wyzwolenia kobiet czy zrównywania kobiecości z męskością."|

Buehehehe. Korporacje czy polityka to również zhierarchizowane, historycznie typowo męskocentryczne struktury, w które kobiety nie miały problemów wejść jako element ich wyzwolenia i zrównywania kobiecości z męskością. No ale siedząc na zebraniu zarządu lub w sejmie nie grozi ci kulka w łeb, za to dostajesz decyzyjność i władzę. Więc tam "dekonstrukcja męskocentrycznej struktury" jest przez feminizm realizowana, a w przypadku wojska unikana. Bo nie zapominajmy, iż jest to również ideologia skrajnie tchórzliwa.

|"Jest zaledwie genderowym „awansem” z nadania mężczyzn"|

Akurat jeżeli coś jest genderowym awansem to parytety płciowe, które redahtorka z pewnością popiera. Sytuacja, w której nie decydują kompetencje, tylko płeć.

|"koniecznością symbolicznego założenia spodni oraz pozbycia się wszystkiego, co mogłoby zostać uznane za niemęskie."|

Naprawdę rozwala mnie, iż środowisko, które stale oburza się na sugerowanie w ogóle, iż coś może być "męskie" lub "niemęskie", w przypadku wojska robi wyjątek i jako powód ochrony kobiet przed poborem podaje "męskość" z którą one sobie nie poradzą. "Jesteśmy silne i niezależne, ale muszę założyć spodnie i wejść w męskie środowisko [chlip chlip]".

|"To zresztą działa także przeciwko tym mężczyznom, którym agresją i przemocą (psychiczną i fizyczną) pokazuje się miejsce w wojskowej hierarchii albo, na przykład, których wyśmiewa się tam lub upokarza za homoseksualizm."|

A czy Lewicę obchodziło to, gdy głosowała za ostatnią ustawą? Jakoś nie widziałem poprawki, w której z obowiązku odbycia szkolenia zwolnieni byliby homoseksualiści. Żukowskiej to nie interesowało, Biejat to nie interesowało, Kotuli, Patusi Matysiak...

|"Armia jest generatorem i reproduktorem przemocy opresji, z którymi walczą wszelkie społeczne ruchy emancypacyjne z feminizmem na czele."|

Feminizm walczący z armią XDDDDDD

Parskłem.

|"Dlatego półgłówkowate oczekiwanie, żeby kobiety wstępowały do niej ochoczo, z uśmiechem na ustach i męskim namaszczeniem, to nonsens."|

Po raz kolejny redahtorka nie rozumie natury oburzenia mężczyzn. My nie chcemy kobiet w armii, chcemy aby udział w obronie kraju opierał się na dobrowolności. Tymczasem Lewica zmusiła do tego jedną płeć, zwalniając z tego obowiązku drugą. Ta sama Lewica, która na okrągło trąbi o równości, o prawie do decydowania o swoim ciele. Gdy przychodzi do tego, aby pokazać autentyczność tych twierdzeń, wszystko się rozpada jak domek z kart. I o to chodzi oburzonym. O hipokryzję i bezczelność określonego ugrupowania.

|"Żądając uznania i równych praw, nie chcemy równego udziału w krzywdach produkowanych przez patriarchat."|

"Dlatego chcemy, żeby cierpieli tylko mężczyźni" - pomyśleli posłowie Lewicy tuż przed zagłosowaniem ZA.

|"Ja tylko powtórzę: głównym problemem osób, które upominają się przymusowy pobór kobiet do armii, jest to, iż błędnie rozumieją feminizm. Przymus stawania się mięsem armatnim jest zaś założeniem patriarchalnym, uderzającym w każdą płeć."|

Hahahha. No to widocznie Lewica, zmuszając niedawno do poboru mężczyzn, stała się partią patriarchalną.

|"Wasz strach przed służbą wojskową, wasza niezgoda na decydowanie o was bez was, nie jest jednak winą feministek."|

A to ciekawe. W ławach Lewicy nie zasiadają żadne feministki?

|"Jest winą opresji patriarchatu i mężczyzn u władzy w Polsce."|

I chyba na tym fikołku zakończymy. Jak zwykle redahtorka pomimo biegunki słownej, pominęła FUNDAMENTALNĄ dla powstania ostatniej gunwoburzy kwestię niedawnego głosowania i rolę partii lewicowych w "utrzymaniu opresji patriarchatu" na mężczyznach. Pominęła, bo gdyby tego nie zrobiła, musiałaby przyznać, iż za opresją mężczyzn, zmuszającą ich do poboru jednogłośnie opowiedziały się niemal wszystkie partie. Nie żaden wyimaginowany patriarchat, nie inni mężczyźni, tylko konkretni ludzie u władzy, niezależnie od poglądów i płci - którzy widzą mężczyzn tak jak widzi ich całe społeczeństwo. Użyteczny zasób do wykorzystania.

Idź do oryginalnego materiału